Rozdział XII

98 5 3
                                    

William

Od dłuższego czasu trwa duży spór między dwoma królestwami znajdującymi się niedaleko mojego królestwa. W tym sporze nie bierze udziału królestwo ojca Elizabeth. To królestwo jest zbyt pokojowe jak i sam król Henry jest bardzo pokojowy. On stanowczo stara się nie wchodzić w spory. Jest bezstronny. Ja natomiast mam chęć pomocy jednej ze stron. Król jednego z królestw biorących udział w sporze, a mianowicie król Arthur będący w podobnym wieku do mojego, poprosił mnie o pomoc.

Jutrzejszego ranka, tuż o wchodzie słońca mam zamiar wyruszyć w drogę. Arthur toczy wojnę z dość starym królem Haroldem. Walczą o letni pałac niegdyś należący do przodków Arthura, a obecnie będący w posiadaniu Harolda, który przed laty niesprawiedliwe sobie go zagarnął. Oba królestwa odniosły już spore straty bitewne. Arthurowi brakuje już powoli żołnierzy, więc ja ze swoją eskortą chętnie mu pomogę. Mam nadzieję, że dzięki temu w przyszłości będę mógł liczyć na jego pomoc. Chcę, aby był moim
sojusznikiem.

Wieczorem część moich służących spakowało mi najpotrzebniejsze rzeczy na wyjazd. Druga część przygotowywała mi odprężającą kąpiel w drewnianej bali. Miałem ochotę na tą kąpiel jak nigdy, gdyż wiedziałem, że na polach bitewnych raczej nie będzie czasu na takie długie, relaksujące kąpiele. Po kąpieli od razu poszedłem spać. Nie chciałem już sobie zaprzątać głowy innymi sprawami. Następnego dnia, z samego rana wstałem i ubrałem się, następnie pożegnałem się z matką. Z Elizabeth także chciałem, bo tak wypadało, ale ona nawet nie raczyła wstać i mnie pożegnać. Po pożegnaniu matki, wraz z moimi żołnierzami ruszyłem w drogę.

Kilka godzin później byłem już na miejscu. To, co tam zobaczyłem, przeraziło mnie. Ujrzałem tam istny chaos i harmider. Masę rozlanej krwi i kilka martwych ciał żołnierzy leżących na ziemi. Mimo tego walki toczyły się dalej. Nikt nie zwracał uwagi na trupy. To było przykre, bo należał im się należyty pochówek, a nie przypadkowe deptanie ich. Wyglądało to jak okazanie braku szacunku, ale nie było czasu na usuwanie ciał i ich pochowanie. Na miarę możliwości ludzie próbowali usuwać, chociaż część z nich. Walki trwały. Starałem się walczyć z całych moich sił, aby każdy był ze mnie dumny. Gdy zapadł zmrok, przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Czułem, że wygramy i zgarniemy ten letni pałac.

_______________________________________

Tym razem rozdział z perspektywy Williama. Dość krótki i może nie jakiś najlepszy, ale mam nadzieję, że spodoba Wam się.
Jeśli widzicie jakiś błąd to proszę napiszcie mi o nim.

Elizabeth i William | Władza i miłość Место, где живут истории. Откройте их для себя