×12×

633 48 4
                                    

*Louis*

Spojrzałem zdziwiony na ekran swojej komórki, by po chwili odebrać i powoli przystawić słuchawkę do ucha.

- Louis?- odezwał się głos po drugiej stronie.

- Tak. - odparłem niepewnie.

- Przepraszam. - zapadła cisza, lecz po chwili rozmówca ponownie przemówił - Źle zareagowałem. Potrzebowałem czasu.. I ten.. Ale we mnie się nie bujasz, co nie? - zapytał śmiejąc się nerwowo.

- Nie, w żadnym wypadku. - parsknąłem śmiechem. - Nie jesteś w moim typie.

- Jak to nie jestem w twoim typie? Ja jestem typem nad wszystkich typów! - przy końcu wypowiedzi roześmialiśmy się zgodnie.

- Dobra, dobra, ty typie nad typami.

- Wiesz z początku trochę mi było dziwnie, bo nie miałem do czynienia z osobą homoseksualną i jak mi powiedziałeś, to pierwsze co mi do głowy wpadło to to, że no wiesz, podobam ci się czy coś.. - oczami wyobraźni widziałem jak Liam mówiąc to się rumieni - To ten, zgoda?

- Zgoda. Spotkamy się w poniedziałek? Kończę zajęcia o 15:25.

- Yhm spoko wpadnę po ciebie pod szkołę, jeżeli to nie kłopot.

- Żaden. To pa.

- Cześć.

Spojrzałem na Eleanor, która zabawnie marszczyła zarówno nos jak i brwi.

- O co ci chodzi? - zapytałem uśmiechając się pod nosem.

- Tak szybko mu wybaczyłeś i w ogóle.. A właśnie! To twój przyjaciel to dlaczego ja go jeszcze nie poznałam?! - obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem.

- Bo ten.. no wiesz nie było okazji..- podrapałem się zakłopotany po głowie.

- To w poniedziałek idę z wami. - postanowiła twardo. - A teraz zmywam się do siebie.

Odprowadziłem ją do drzwi i przytuliłem na pożegnanie.

Gdy byłem już w swoim domu, w swoim pokoju, padłem na łóżko i przytuliłem poduszkę. Pachniała ona Harrym, czyli słodkim zapachem cynamonu, poziomek i cytryny. Dość dziwny zapach, ale wdychałem go z przyjemnością. Myślami odpłynąłem do swojej krainy wyobraźni i wszelakich rozmyślań. Przejechałem ręką po delikatnym materiale kreśląc opuszkiem palca zawiłe wzory. Poderwałemcsię nagle czując przypływ weny. Wytargałem swój szkicownik, ołówek 2B i przysiadłem na podłodze, opierając się o łóżko i pozwoliłem swojej ręce prowadzić kreski na papierze. Po skończeniu i ocknięciu z amoku spojrzałem na kartkę, na której widniały dwie męskie dłonie splecione w czułym odcisku. Jedna na pewno należała do niego, ponieważ miała małą bliznę przy palcu wskazującym. Zastanowiłem się do kogo może należeć druga dłoń. Jak miałem takie nagłe przypływy twórczości i rysował to nie były zwykłe obrazy. One pokazywały, że za jakiś czas może nadejść jakaś zmiana w moim życiu…

*Harry*

W sobotę przed 18:00 podjechałem samochodem pod dom swojej dziewczyny. Ta po chwili wyskoczyła zza drzwi w różowej tunice wiązanej w pasie, leginsach w panterkę i skórzanych kozaczkach z futrzaną torebeczką w ręku. Podreptała radośnie do samochodu. Wsiadła do środka, pocałowała mnie w policzek na przywitanie i ruszyliśmy do kina. Jakiś czas później już siedzieliśmy na wygodnych fotelach, zaczynając oglądać jakiś film romantyczny.

Ja wolałem bardziej jakieś horrory, filmy akcji i tym podobne, ale Kendall chciała to, więc się zgodziłem. Zanudzałem się trochę, ale jak blondynka odwracała się w moją stronę udawałem, że film mnie niezmiernie interesuje. Po skończonym seansie postanowiliśmy razem zjeść kolację. Gdy siedzieliśmy w dobrej restauracji, dziewczyna pogłaskała mnie po kolanie i zapytała uwodzicielskim głosem:

Zaplątani {Larry Stylinson}Where stories live. Discover now