rozdział 2

65 8 0
                                    

Ogarnęłam się szybko i zeszłam na dół. Przed domem czekał Edward. Na jego widok uśmiechnęłam się. Chociaż nie widzieliśmy się raptem dwie godziny.

- cześć piękna. Gotowa?

- Hej. Tak możemy ruszać.

- dziś przyjedzie twoje auto Jasper nim przyjedzie.

- Kim jest Jasper?

- to chłopak Alice. Jest członkiem rodziny. Nie długo ich poznasz. Będą dziś w szkole.

- super.

Cieszyłam się na to spotkanie. Gdy dojechaliśmy przed szkołę Edward posmutniał znowu zobaczył Belle. Wpadłam na pomysł,żeby złapać go za rękę,gdy będziemy obok niej przechodzić.

Wysiedliśmy z auta. Ona chciała podejść,ale gdy zobaczyła jak łapie Edwarda za dłoń zwątpiła. Nagle wszyscy zaczęli na nas patrzeć.

- ciekawe o co im chodzi?

- po prostu są w szoku. Nawet z Bella nie chodziłem za rękę.
Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.

- cześć Lili. Nie musisz być złośliwa i tak cię zostawi.

Bella,aż kipiała ze złości wtedy Edward pocałował mnie po raz pierwszy. Nie ukrywam ,że sama byłam w szoku. Nie wiedziałam czy na prawdę mnie lubi czy zrobił to na pokaz.

- więc to jest Lili. Rzekła jakaś dziewczyna. Jestem Alice siostra Edwarda.

- Lili. Miło mi.

- poznaj to jest Jasper,a tam to Rosalie i Emmett.

- miło was poznać.

Z Alice szybko złapałam dobry kontakt.
Poszliśmy na lekcje. Nie mogłam się skupić cały czas myślałam o tym pocałunku Edwarda. Chciałam z nim o tym porozmawiać jednak dziś na mnie nie czekał.

- pojechał godzinę temu. Idziesz do domu
- Hej Jess. No trudno. Chyba tak.
Nagle podszedł Jasper.

- Edward prosił,żebym cię odwiózł jemu coś wypadło. Chodź.

- a  gdzie jest Alice?

- czeka,już w aucie.

Całą drogę próbowałam się dowiedzieć gdzie zniknął Edward jednak Alice powtarzała,że mam się nie martwić.

Zaparkowali przed bramą i odeszli bez słów. Tylko dziewczyna pomachała mi na do widzenia.

Po wejściu do mieszkania doznałam kolejnego szoku zobaczyłam Jacoba.

- wróciłem tylko po resztę rzeczy. Uważaj na swojego chłopaka nie jest z tobą do końca szczery. Będzie lepiej jak nie będziesz się z nim spotykać.

- pilnuj swojej Belli. A klucze zostaw w salonie. I więcej tu nie przychodz.

Miałam gdzieś Jacoba zostawił mnie,więc nie miał prawa układać mi życia.

Od tygodnia nie miałam kontaktu z Cullenami. Jest piątek właśnie skończyłam zajęcia w szkole. Kierując się na parking ktoś zatrzymał mnie w pół drogi wołając moje imię.

- Lili zaczekaj. Przepraszam byłem chory.

- Edward. Rozumiem. Myślałam,że mnie unikasz no wiesz przez ten pocałunek...

- nasz pocałunek... Był magiczny. Tęskniłem za tobą.

- a to nie jest czasem tak,że to było na pokaz,aby wkurzyć Belle?

- oszalałaś?! Bardzo cię lubię.

Złapał mnie za podbródek i znowu pocałował. Tęskniłam za nim,ale nie chciałam się do tego przyznać.

- chciałbym abyś poznała moich rodziców. Co ty na to?

- teraz? Nie wiem czy to dobry pomysł.

- przyjadę po ciebie jutro. A teraz zawiozę cię do domu. Dzieje się coś złego w lesie znikają ludzie.

To mnie wystraszył. Dla bezpieczeństwa zmieniłam zamki w drzwiach klucz miałam tylko ja i Edward w razie jakby coś miało mi się stać. Zamknęłam drzwi na klucz zasłoniłam okna. W całym domu było ciemno. Udałam się do swojego pokoju usiadłam przy biurku sama nie wiedząc po co. Spojrzałam w telefon zobaczyłam wiadomości

Od Edward
Nikomu nie otwieraj drzwi. Nie martw się przed wszystkim cię ochronię.

Odpisałam
Nie mam siły wstawać jestem zmęczona. Widzimy się jutro tęsknię.

Odłożyłam urządzenie i położyłam się na łóżku. Zasnęłam. Tej nocy śniło mi się że Edward jest wampirem i chroni mnie przed jakimś wilkiem. Ten wilk przypominał mi Jacoba. Moje sny uprzedzały fakty jednak chciałam aby Edward sam się przyznał kim jest. Spałam tak długo, że nie zdążyłam przygotować się na spotkanie z rodzicami chłopaka.

Beznadziejnie ZakochanaWhere stories live. Discover now