rozdział 1

126 12 0
                                    

- dziś mogę ci obiecać widzimy się po raz ostatni. Będzie tak jakbym w ogóle nie istniał. Zapomnij o mnie tak będzie lepiej.
Ucałował czubek mojej głowy.

Zerwałam się na równe nogi. Rozejrzałam po pokoju i w ułamku sekundy zrozumiałam ,że to tylko sen.
Sen który nawiedzał mnie każdej nocy od miesiąca. Chciałam ba musiałam dowiedzieć się o co chodzi. Z samego rana musiałam z nim porozmawiać. Nie mogłam zasnąć bałam się znów tych koszmarów. Usiadłam na ławce na podwórku przez domem. Marzyłam by poczuć jego obecność jednak jedyne co czułam to delikatny wiatr który muskał moją twarz. Zamknęłam oczy i powtarzałam jego imię- Jacob
Zastanawiam się dlaczego mam o nim zapomnieć czy te sny na prawdę mogą zapowiadać nasze rozstanie. Wszak byliśmy parą od roku. Tak bardzo go kochałam przez myśl mi nie przeszło,że mogę go stracić. Kolejny dzień zapowiadał się nawet dobrze obudziły mnie pierwsze promienie słońca,które padały na moją bladą skórę. Wzięłam prysznic ubrałam białą bluzkę z krótkim rękawem i czarne legginsy na nogi trampki. Zeszłam do kuchni zaparzyć kawę przy stoliku siedział już Jacob.

- Hej możemy porozmawiać?

- cześć Jake. Chwilę tylko wstawię wodę.
Postawiłam czajnik na gazie.

- coś się stało? Jego mina była poważna

- Lili musimy się rozstać. Zapomnij o mnie. Będzie tak jakbym nigdy nie istniał.

- Jake nie... Nie rób tego ja cię kocham. Nie możesz mnie zostawić.

Jednak on zabrał swoje walizki i odszedł. Mój koszmar stał się prawdą. Nie czułam nic poza pustką i złamanym sercem. Mieliśmy być razem na zawsze przecież obiecał i zapewniał mnie, że tylko ja jestem dla niego ważna. Boże jaka byłam głupia wierząc w to.

Od tamtego dnia mija trzeci miesiąc. Jest koniec wakacji. Od jutra zaczyna się szkoła. Dla mnie to pierwszy rok w nowej szkole od czasu przeprowadzki. Spakowałam plecak przygotowałam ubrania i poszłam spać. Tej nocy śniło mi się, że poznam kogoś nowego. Wyglądem byli podobni do mnie mieli blade twarze żółto miodowe oczy. Czyżby kolejne prorocze sny. Hmm.

Pierwszy dzień szkoły.

Już na parkingu zrozumiałam, że będzie ciężko. Wszyscy się na mnie patrzyli pokazując na mnie palcem i mówiąc: to ją porzucił Jacob dla tej Belli.
Olałam to. Weszłam do budynku. Zrobiłam ledwie kilka kroków i nagle podszedł on
- cześć jestem Erick oczy i uszy tego miejsca zawsze do pomocy. Ty jesteś Lilianna Hallen.

- cześć wystarczy Lili.
Podałam mu rękę.

- jesteś tu sensacja chcemy o tobie napisać artykuł do gazetki szkolnej

- nie. To znaczy wolałabym nie.

- spoko. Nie będzie artykułu. Siedzimy całą paczka na stołówce. Usiądziesz z nami?

- jasne.

Erick był miły. Oprowadził mnie po szkole. Akurat miałam zacząć biologię. Nauczyciel kazał mi usiąść tam gdzie jest wolne miejsce. Zrobiłam tak. Gdy podeszłam do ławki zobaczyłam kolesia który wyglądał jak ten z mojego snu.

- cześć ty jesteś Edward prawda?

- tak. To ja,ale skąd wiesz.

- to głupio zabrzmi, ale śniłeś mi się wczoraj i twoja rodzina. Jestem Lili.
Później siedzieliśmy słuchając nauczyciela. Po lekcji Edward szedł ze mną korytarzem.

- jak to śniłem ci się?

- ciężko to wytłumaczyć,ale mam tak jakby prorocze sny

- ciekawe. To prawda co mówią o tobie i Jacob'ie?

- niestety tak. No,ale cóż takie życie. Wiedziałam , że tak będzie.

- jesteś nadzwyczaj spokojna. Cieszę się, że cię poznałem.

Odprowadził mnie na kolejne zajęcia. Po skończonych lekcjach chciałam jechać do domu jednak gdy podeszłam do auta zobaczyłam na masce napis SUKA i przebite wszystkie koła.
No pięknie kuźwa.

- Hej piękna. Ojej co za bydlaki. Zmartwił się Edward widząc napis. Odwiozę cię jeśli chcesz

- Hej, jeśli to nie problem.

- no coś ty będzie mi bardzo miło.

Chłopak otworzył mi drzwi od auta zapiął pas po czym usiadł za kierownicą i ruszył. Podałam mu swój adres. Gdy dojechaliśmy był jakiś smutny,gdy zobaczył moją sąsiadkę.

- to moja była dziewczyna.

Powiedział pokazując na Isabelle, która mieszkała pięć domów dalej.

- nie martw się. Jej nowy chłopak to mój ex. Więc się dobrali. Dla mnie to zamknięty rozdział. Wejdziesz na herbatę?

- nie dziś mam jeszcze coś do załatwienia,ale dziękuję za zaproszenie.

- to ja dziękuję za pomoc.

- jutro sprowadzę twój wóz, a rano przyjadę po ciebie.

- okej to do jutra.

Pomachałam mu na do widzenia. Weszłam do domu postawiłam plecak przy łóżku i poszłam zjeść. Po posiłku chciałam odrobić lekcję jednak nie mogłam się skupić cały czas myślałam o Edwardzie. Bardzo interesująca z niego osoba. Musiałam poznać go bliżej. Był wieczór właśnie kładłam się do łóżka jednak coś kazało mi otworzyć okno. W pokoju było duszno spałam przy otwartym oknie. Czułam na sobie czyjś wzrok. Otworzyłam zaspane oczy zobaczyłam Edwarda był w moim pokoju.

- Edward ? Czy to sen?

- nie naprawdę tu jestem. Lubię patrzeć jak śpisz.

- od dawna tu jesteś?

- przychodzę każdej nocy od tygodnia. Chyba masz koszmary bo dużo krzyczysz.

- już nie. Zostań.

Usiadł obok na łóżku był chłodny. Przykrył nas kocem i długo rozmawialiśmy. Za oknem zaczęło wstawiać słońce a mój towarzysz oddalił się.

Beznadziejnie ZakochanaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora