7.

321 28 6
                                    

-Czemu tu stoisz? - Harry podskoczył gdy usłyszał głos Malfoya. Był tak zamyślony, że go nie zauważył. Spojrzał w stronę Draco nie do końca wiedząc co odpowiedzieć. Nie spodziewał się, że spotkają się o tak wczesnej porze. Sądził, że ten odsypia nockę, a on cichaczem załatwi co ma załatwić.

-Ja tylko... - Harry odkaszlnął czując w pustkę w głowie, która od rana go bolała. Chciał się przewietrzyć przed pracą i uznał, że ostatni raz przyjdzie tutaj. Takie, powiedzmy, oficjalne pożegnanie. Draco zmierzył go niedbale. 

-Jadłeś śniadanie? 

Nawet zębów nie umyłem, pomyślał zażenowany Harry nie rozumiejąc po co Draco o to pyta. Gdyby był chociaż cień nadziei, że się spotkają, lepiej by się do tego wszystkiego przygotował. Jak widać, w sprawie Malfoy'a, dopisywało mu nadmierne szczęście. 

-Trzymaj. - Draco wyciągnął w jego stronę siatkę. Harry posłusznie ja zabrał. - Poczekaj chwilę.

-Co robisz?

-Dokupię bułki, nie spodziewałem się Ciebie tak wcześnie. - Harry mimowolne się uśmiechnął.  W jednej chwili zapomniał o swoim wczorajszym postanowieniu. Może, pod wpływem emocji, przesadził zbytnio z tym obrazem nowym Dracona? Gdy ten wrócił, bez słowa ruszyli do domu. Harry, mimo póki co sprzyjającej atmosfery, bał się, że wczorajszy temat powróci. Nie miał sił na kolejne przykre słowa, poza tym na nowo zaczął sobie za dużo obiecywać, chociaż tak naprawdę nie wiedział, w jakim kierunku miałaby zmierzać ich relacja. 

Przeszli do kuchni, gdzie Draco zabrał się za szykowanie śniadania dla nich. Harry'emu przeszło przez myśl, że po wieczornym szybkim piciu na dobranoc, nie będzie w stanie nic przełknąć, ale póki co nie zamierzał informować o tym Dracona. Wpatrywał się w niego, poniekąd zaskoczony, poniekąd rozbawiony. Kto by pomyślał, że arystokrata, niemal z niebieską krwią, będzie szykował dla niego śniadanie? Nie wyglądał jakby pierwszy raz kroił pomidora... Nie, Draco nie był taki jak myślał. Był kimś zupełnie innym i on na ten moment nie mógł tego zdefiniować. Wiedział tylko tyle, że na pewno nie był tak zły jak mu się wczoraj wydawało. Draco rozłożył talerze na stole, potem skrojone warzywa. Wyciągnął bułki i przeniósł wcześniej uszykowane kakao. Harry'ego lekko zemdliło. 

-Smacznego. - sytuacja była co najmniej absurdalna. Żaden nie wiedział ma się zachować w tej sytuacji. Draco postanowił skupić się póki co na jedzeniu. Z jednej strony wiedział, że gdyby Harry chciał wrócić do ich wczorajszej, zrobiłby to już przed wejściem do domu. Z drugiej nie wiedział czego może się po nim spodziewać. 

-Dzięki, Tobie również. - powiedział skołowany Harry.

Przesadziłem wczoraj, przepraszam, pomyślał Draco patrząc na niego. Patrzenie jak cierpisz... było, wciąż jest... westchnął, to nic przyjemnego. Nie odważył się jednak wypowiedzieć tych słów na głos.

-Wczoraj gdy wróciłem do pracy, okazało się, że zwrócono mój raport. - Harry pomimo otępienia spowodowanego kacem wpadł na pomysł jak wytłumaczyć swoje najście. - Tego dotyczącego zaginięcia różdżki. Muszę go uzupełnić i... tak się na tym skupiłem, że... zapomniałem, że Dark wyjechał.  - Draco przeszył go spojrzeniem. W pierwszej chwili pomyślał, że Harry ściemnia, ale po co miał to robić? Domyślił, że wybrał właśnie tak wczesną porę, by go nie spotkać. Zrobiło mu się przykro, chociaż wiedział, że zasłużył na to. 

-Co chcesz wiedzieć? - spytał.  - Może będę w stanie pomóc. 

-Tak właściwie to... nie wiem. - Draco uśmiechnął się słabo. 

-Zawsze byłeś roztrzepany. 

-Taa... z tego chyba się nie wyrasta. - powiedział spokojnie Harry. - Dark mówił, że jest mugolskiego pochodzenia? - spytał o pierwsze co mu przyszło na myśl.

Niewinna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz