Rozdział 3✔

225 14 28
                                    

Syriusz, jak każdego ranka, wstał dość późno, a dokładniej to został obudzony przez Remusa. Był to ważny dzień, ponieważ miał się odbyć nabór do drużyny Quiddicha. W prawdzie od dwóch lat jest członkiem drużyny, grającym na pozycji ścigającego, ale obiecał Julii, że zjawi się na boisku chociażby po to, aby ją dopingować.

- Stresuje się - przyznała Julia, gdy wraz z Syriuszem spacerowali bo trawie boiska.

- Nie masz czym - uspokajał ją przyjaciel. - Frank to dobry człowiek i jestem pewny, że gdy zobaczy twoje umiejętności przyjmie Cię natychmiast - dodał.

- Obyś miał rację.. - mruknęła szatynka, gdy z drugiego końca boiska usłyszała głośny gwizd.

- Powodzenia - powiedział szybko Black i przytulił przyjaciółkę, po czym odszedł w kierunku wejścia na trybuny.

Potterówna zaś szybkim krokiem podeszła w kierunku miejsca zbiórki i ustawiła się na baczność obok któregoś z bliźniaków Prewett, ale nie miała pojęcia którego.

- Witajcie drodzy koledzy i koleżanki - zaczął Longbottom. - Ponieważ jest Was dużo, chciałbym, abyście od razu się podzielili. Kandydaci na szukającego na moje lewo, na ścigającego na moje prawo, a na obrońcę zostają na wprost - wyjaśnił, a gryfoni zaczęli się przemieszczać.

Szatynka z zewnątrz wyglądała na nie wzruszoną, jednak w środku była jednym, wielkim kłębkiem nerwów.

- Okej, teraz możecie sobie coś ćwiczyć a ja będę brał Was indywidualnie i sprawdzał Wasze umiejętności. Może na początek.. - zastanowił się chwilę i przejechał po wszystkich kandydatach - Potter Julia, zapraszam.

Brązowooka podeszła spokojnym krokiem do kapitana drużyny.

- Zrobimy tak: ja podlecę do bramki i będę bronić, a ty musisz postarać się strzelić jak najwięcej bramek w ciągu dziesięciu minut. Rozumiesz? - spytał, na co dziewczyna pokiwała głową twierdząco. - No to zaczynamy.

Zadanie nie było wcale tak łatwe, jak się wydawało. Nie dość, że kandydat musiał starać się trafiać do bramki, to silny wiatr omal nie zwalał go z miotły co kilka chwil. Julia jednak nie zamierzała się poddać.

Co chwilę z pobliskich trybun dobiegał ją krzyk Syriusza, który, co by nie mówić, znacznie dodawał jej energii.

Frank obronił jej strzał i odrzucił kafel. Dziewczyna go złapała i z całą siłą jaką w sobie zebrała rzuciła nim wprost w najwyższą obręcz. Kapitan tego nie obronił i w tym samym czasie zaczął się zniżać na miotle. Julia szybko zrozumiała przekaz, oznaczający, iż jej czas się skończył.

Stanęła o własnych nogach na ziemi i już po chwili byli obok niej Rogacz z Łapą. Lupin zapewne zaszył się w bibliotece i studiował stare księgi, a Peter mógł być w kuchni i prosić skrzaty o kolejne słodycze.

- Super Ci poszło - pogratulował James.

- Dzięki braciszu - odparła i stanęła na palcach, po czym poczochrała bratu włosy.

- Byłaś genialna - powiedział Syriusz, a dziewczyna poczuła lekkie pieczenie policzków. Na szczęście, w razie czego miała wymówkę, że to z wysiłku.

- Dziekuję - odpowiedziała z uroczym uśmiechem.

- Co powiecie na jakiś żart na ślizgonach? - zaproponował okularnik. - Moglibyśmy na przykł..

- Ja odpadam, umówiłam się z Lily, że pomoże mi w obronie przed czarną magią - przerwała Lynx.

- Od kiedy ty chcesz mieć dobre oceny? - zdziwił się jej brat.

- Od kiedy wiem, że w tym roku SUMy i chciałabym je dobrze napisać? - odpowiedziała sarkastycznie.

- Ale ten czas szybko leci... - westchnął cicho Black.

- Mamy dużo czasu, może się przejdziemy? - zaproponowała znienacka dziewczyna.

- Myślałem, że będziesz się stresować tym, czy się dostaniesz, a ty chcesz iść na spacerek - zaśmiał się James.

- Mam przeczucie, że się dostanę - odparła.

- Ty i te twoje przeczucia - poczochrał siostrze włosy. - Normalnie instynkt zwierzęcy - dodał i wspólnie wybuchnęli śmiechem.

- No to idę sama - stwierdziła Potterówna.

- Nie dasz rady, dogonimy Cię - wyśmiał ją Syriusz.

- Jesteś pewien?

- Jestem.

- Ścigamy się do naszego drzewa? - spytała, podpuszczając ciemnowłosego.

- James, sędziuj - zwrócił się do przyjaciela.

- Raz.. - rozpoczął odliczać, a pozostała dwójka ustawiła się obok siebie. - Dwa.. - kontynuował, gdy przyjaciele nastawiali się psychicznie i wizualizowali sobie trasę, którą muszą pokonać. - Trzy! - klasnął w dłonie, a gryfoni wystartowali.

Dystans, który powinni przemierzyć mierzył około ośmiuset metrów.
Pierwsze sto pokonali spritem. Do dwustu dobiegli truchtem. Kolejne pięćdziesiąt przeszli marszo-biegiem, zaś potem ponownie wystartowali ze sprintem.

Na ostatnich dwustu metrów Syriusz delikatnie nagiął zasady, chociaż nie całkiem, gdyż owych nie było. Tak czy siak, zmienił się w psa i momentalnie zaczął biec z prędkością prawie czterdziestu kilometrów na godzinę.

Zapomniał jednak wtedy o tym drobnym fakcie, jako, iż jego przeciwniczka także może przyjąć zwierzęcą postać. Nie musiał czekać długo, do póki nie wyminął go biegnący z zawrotną prędkością ryś.

Black skarcił się w myślach za własną głupotę, gdyż Julia oczywiście ukończyła bieg pierwsza.

Rysica dotknęła łapą drzewa, po czym zmieniła się w człowieka. Syriusz nie miał już siły biec dalej, tym bardziej, że i tak przegrał, więc również powrócił do ludzkiej postaci.

- Jestem debilem.. - westchnął żartobliwie.

- Jesteś - stwierdziła dziewczyna śmiejąc się.

W tym momencie zobaczyli dumnie kroczącego w ich kierunku jelenia, który chwilę później zmienił się w okularnika.

- Jesteś wreszcie, Bambi - mrukneła szatynka i wraz z Syriuszem wybuchnęli śmiechem.

- Tylko nie Bambi! - warknął.

- Zbierajmy się już, niedługo obiad, a wyniki sprawdzę wieczorem - powiedziała Lynx.

- Kierunek, Wielka Sala! - krzyknął Black i w trójkę, powolnym krokiem poszli do zamku.

•°•°•°•°•°•

- Stresujesz się? - spytał Remus szatynki, gdy wraz z resztą huncwotów szli do Pokoju Wspólnego.

- Nie, mówię Wam któryś raz, że czuję, że się dostane - odpowiedziała, już lekko poddenerwowana. Siódmy raz odpowiadała na to pytanie.

- Rugido de leon* - powiedział James do Grubej Damy, która z uśmiechem otworzyła gryfonom przejście.

Julia jako pierwsza wpadła do pokoju i szybko podeszła do tablicy ogłoszeń. Zaczęła jeździć po niej wzrokiem, który zatrzymała na pewnej liście.

NOWI CZŁONKOWIE DRUŻYNY QUIDDICHA:

Pałkarz - Marlena McKinnon
Obrońca - Artur Weasley
Ścigający - Julia Potter

Po przeczytaniu swojego nazwiska dziewczyna pisnęła ze szczęścia.

- Dostałam się! - wydarła się na cały Pokój, zwtracając tym uwagę wszystkich obecnych w pomieszczeniu.

Pozostali huncwoci podbiegli do niej i pogratulowali, a następnie zamknęli w szczelnym uścisku.

•°•°•°•°•°•°•°•

*Rugido de leon - z hiszpańskiego, oznacza "Lwi ryk".

Instynkt Rysia || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz