Rozdział 4

213 16 21
                                    

W poprzednim rozdziale:


- Icy-hot.

- B-bakugou. - Todoroki się trochę przestraszył.

- ... - zaskoczyło to starszego, ale po chwili się ogarnął. - Co się stało temu nerdowi?

- n- - przerwano mu.

- Mieszańcu, bez kłamania mi tu. - przyszpilił go do ściany i złapał za szyję. - CO. SIĘ. STAŁO.


Ciąg dalszy

Pov. Narrator

- CO. SIĘ STAŁO. - powtórzył Bakugou.

- Nie twój pieprzony interes. - odpowiedział patrząc z góry na blondyna.

- właśnie że jest. - mocniej przycisnął mu rękę na szyji.

- ... nie. -powiedział już ciszej.

- Tak. co się stało Deku? - nie poddawał się.

Todoroki uruchomił swój lód i odepchnął swojego napastnika. 

- Żegnaj. - dwukolorowy zaczął kierować się do swojego pokoju.

- Nigdzie nie idziesz. - złapał go za nadgarstek.

- A czemu by nie? - wyrwał się.

- Po prostu mi powiedz mieszańcu.

- Czemu się w ogóle martwisz? - uśmiechnął się szyderczo. - To nie twoja sprawa.

- Martwię? JA? W twoich snach! 

- To czemu tak bardzo chcesz się o tym dowiedzieć?

- A nie mogę? - przekręcił głowę na prawy bok i się uśmiechnął morderczo. - Co się stało Deku?

- To nie moje miejsce by ci to powiedzieć. - zaczął odchodzić do siebie.

- Jakbym się przejmował.

- Też mnie to nie obchodzi - uśmiechnął się do starszego i się odwrócił w swoją stronę. - Żegnaj, odchodzę.

Todoroki zostawił tam Bakugou. Szczerze mówiąc, nie mógł nic powiedzieć. Midoriya mu nic nie powiedział. Wiedział tylko, że jego przyjaciel był chory, oraz w złym stanie, a jednak trzymał to w ukryciu.

- Kurwa - powiedział sam do siebie.

Katsuki milczał przez chwilę. Po kilku minutach postanowił wejść do pokoju Deku. 

- Deku co się z tobą... - nie dokończył zdania.

Gdy blondyn wszedł do pokoju zobaczył Siedzącego Izuku, którego uspokajał Aizawa i ocierał mu łzy.

- K-kacchan?! 

- Bakugou, dlaczego tu przyszedłeś. - zapytał dość nerwowo wychowawca.

- ... Deku? wyjaśnij. - powiedział do swojego przyjaciela z dzieciństwa.

- ... - nie odpowiedział.

- Dobra inaczej. Czemu płaczesz?

- Nie płacze - wytarł łzy, które zaraz się pojawiły.

- Tak płaczesz. - stwierdził blondyn. - Co się stało wcześniej? słyszałem huk. Oraz czemu jest tu on - pokazał palcem na nauczyciela.

- Nic się nie stało. - przekonywał wybuchowego kolegę.

Utajona Choroba [Zαкσи¢zσиє ]Where stories live. Discover now