𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗫 - Siedziba NASA

572 93 153
                                    

— Czemu ona jest zawsze taka nerwowa? — Zapytał Dream po tym jak wylądowali

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

— Czemu ona jest zawsze taka nerwowa? — Zapytał Dream po tym jak wylądowali. Sam ten proces był w miarę normalny i spokojny. Po wyjściu z samolotu zostali od razu przetransportowani do czarnego auta z zaciemnianymi szybami. Wszytsko działo się tak szybko, że nawet nie mieli czasu zorientować się co się wokół nich dzieje. Do tego ta kobieta, która była szefem. Surowa i bardzo nerwowa.

— Nie mam bladego pojęcia — Wzruszył ramionami obejmując lekko nieobecnego bruneta. Temu przymykały się oczy, ale wytrwale patrzył w okno próbując nie zasnąć — Traktuje swoją pracę poważnie. Pewnie duży ciężar nosi na swoich ramionach, a ta misja zaważy na jej karierze.

— Głupota... Mogłaby być trochę milsza lub chociażby zwolnić tempa ze względu na George'a. Nie wygląda za dobrze. Tak jakby ktoś mu coś dał. — Blondyn sciszył głos i zaraz pokazał, że chodzi mu o coś na sen. Ten bowiem jak nigdy wcześniej cały czas przysypiał i ledwie się trzymał na nogach. — Myślisz, że coś mu jest prócz przemęczenia?

— Dałem mu jego leki. Po nich jest zazwyczaj senny — Pokręcił głową układając bark tak by jego przyjaciel mógł oprzeć na nim głowę. Cóż... Skoro ten śpi, to ktoś musi przyjąć miano odpowiedzialnego. Szczególnie, że żaden z trójki tak naprawdę nie wiedział gdzie ich wiozą.

Podróż była dość długa i na pewno nie sprzyjala zwalczeniu zmęczenia. Może ciało odpoczywa, ale zmysły działają cały czas i odbierają bodźce zewnętrzne. Na szczęście jazda chwilą się ku końcowi. Powoli, aczkolwiek widocznie, dojeżdżali na miejsce, które napewno nie wyglądało typowo. Trochę na oddaleniu stał kompleks budynków. Wyglądał naprawdę pokaźnie.

— George'owi by się spodobało — Stwierdził czarnowłosy i objął chłopaka by ten się nie chitał na boki gdy skręcają. Szybko jednak zabrał rękę widząc minę Dreama. Ostrożnie przełożył głowę przyjaciela na jego ramię i uśmiechnął się widząc szczęśliwego kosmitę, który to nie mógł teraz oderwać wzroku George'a — U was na planecie wszyscy tak szybko się zakochują czy tylko ty? — Zapytał choć sam wiedział, że nie jest lepszy.

— Przestań, Nick... To wcale nie tak, że się od razu zakochałem... — powiedział blondyn, ale nie dało się zaprzeczyć, że już się przyznał do faktu iż podoba mu się George. To więc rozbawiło nie mało czarnowłosego. Nie wybuchł jednak śmiechem. — No może trochę, ale to nie moja wina. Na mojej planecie nie jestem uważany z najprzystojniejszego. Raczej jestem przeciętny, a nawet poniżej tego. George za to jest takim idealnym chłopakiem. Na naszej planecie nie tylko ja bym się na niego tak patrzył. Ma wszystko to czego się oczekuje.

— Tak? — Uniósł brew nie mogąc ani trochę uwierzyć w takie coś. W końcu tu George nie do końca był uważany za przystojnego... Choć jak ma dłuższe włosy, to bywa, że ma większe branie od Nicka. Szczególnie, że George wygląda na ułożonego chłopaka, a Nick jak na typowego podrywacza.

— Tak. — wzruszył ramionami przeczesując w bok lat śpiącego w najlepsze bruneta. Zawsze przeszywał go ten sam przyjemny dreszcz kiedy ich dotykał. — Ma jednak jedna wadę. Jest dość niedostępny. Widzi, że z nim się flirtuje, ale znajduje sposób by zmienić to. Kończy temat lub go zmienia. Jest to urocze, ale i ciężkie. Wiesz - zniechęca.

𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||Where stories live. Discover now