𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜 - Kosmita

877 109 249
                                    


— Spójrz

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

— Spójrz... — Szepnął George odsuwając głowę od teleskopu i dał trochę miejsca przyjacielowi, który siedział tuż koło niego. Czarnowłosy nachylił się i z zaciekawieniem spojrzał przez niego na księżyc. — Widzisz to? Tyle razy widziałem ten księżyc... A nadal zapiera mi dech w piersiach, gdy patrzę na jego kratery... To taki cudowny widok.

— Kratery powiadasz? — Nick odsunął się od teleskopu i spojrzał na George'a poruszając jednoznacznie brwiami. Za to też dostał po głowie, ale zaczął się śmiać. Potem opadł na koc, który rozłożyli, by nie leżeć na trawie. Ułożył wygodniej swoją głowę i patrzył w rozgwieżdżone niebo. — Ładnie tu. Wszytsko tak migocze jak w twoim pokoju. Nadal jednak nie rozumiem co jest takiego pociągającego w tych gazowych gigantach oddalonych lata świetlne od naszej Ziemi.

— Jakby ci to powiedzieć byś zrozumiał... Poznajesz dwie dziewczyny. Jedna zdystansowana, tajemnicza i prawie nic o sobie nie mówi. A druga za to jest jak otwarta książka... Do której bardziej cię ciągnie? — Spojrzał na przyjaciela i zaraz potem położył się koło niego patrząc w rozgwieżdżone niebo.

— Do obu. Jeśli z jedną mi nie wyjdzie to jest druga. — Wzruszył ramionami znowu chcąc zacząć mówić o planie posiadania swojej gromadki małych siebie. George jednak przerwał mu szybko by ten się nie rozgadał jak to miał w zwyczaju robić. Cóż, chyba jego przyjaciel nie do końca rozumiał o co mu chodziło. Nie pojmował analogii.

— Dobra, nieważne... Jesteś strasznym amatorem. — Westchnął trochę zawiedziony tym, że nawet jak daje jasne przykłady, to i tak jego przyjaciel nie rozumie. George w duchu pragnął poznać kogoś kto dzieliłby z nim to zainteresowanie i miłość do gwiazd. Marzył by położyć się z kimś na kocu i debatować o różnych faktach czy teoriach. Nie, że Nick jest zły... Po prostu nie jest to osoba do rozmawiania o zainteresowaniach.

— O patrz! George, patrz! Spadająca gwiazda! Szybko, pomyśl życzenie! — Zawołał cicho Nick i zaczął szturchać widocznie zamyślonego chłopaka. Ten jednak zdążył zobaczyć ową gwiazdę. Życzenie było proste - ktoś pasujący do niego. Tyle by wystarczyło, by wypełnić życie George'a do reszty. On, gwiazdy i osoba, która by to wszytsko rozumiała. Ta myśl była przyjemna. Tak przyjemna, że uśmiech na jego twarzy pojawił się niemalże natychmiast.

— Zaczyna się.... — Westchnął uradowany i już przygotował okulary przeciwsłoneczne na gwiazdę tej nocy. Chłopcy wpatrywali się w niebo wstrzymując oddechy, nawet tego nie rejestrując. Napięcie rosło z co raz to jaśniejsza gwiazdka, która jakby leciała prosto na nich. Obaj założyli okulary i tylko czekali, aż odłamek spadnie na ziemię.

Ten jednak leciał i leciał. Cały czas i to z wielką prędkością. Nic dziwnego, że ci się przestarszyli przez chwilę. A co jeśli to ich koniec? Jeśli tak właśnie umrą? Kolizja z wielkim kosmicznym odłamkiem skalnym, który nie spalił się po tym jak z wielką prędkością przekroczył atmosferę. Była na to mała szansa, ale jednak! Przypadło im to w udziale! Mogli się żegnać, gdy nagle! Odłamek okazał się jakby automatycznie zmienić swoją drogę i roztrzaskać się w głębi pobliskiego lasu. To wszytsko, te emocje. Właśnie to chciał poczuć George.

𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦 ||DreamNotFound||Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang