» 64 «

613 64 32
                                    


Taeyong siedział na ławce w parku niedaleko ich szkoły, w którym był kiedyś z Jaehyunem. Czekał na starszego, a z nerwów zaczął obgryzać paznokcie, co było jego okropnym nawykiem, którego próbował się pozbyć. Jednak w takich sytuacjach nawet tego nie kontrolował i teraz ze skrzywioną miną spojrzał na poniszczone paznokcie. Z jednego zaczęła nawet lać się krew, którą obcierał co chwilę chusteczką.

Nie miał pojęcia, czego mógł spodziewać się po tej rozmowie. Zdawał sobie sprawę z tego, że Jaehyun nie lubi kłamców, a on właśnie nim był. Od dawna nie czuł się tak winny i jakieś dziwne uczucie, ciążyło mu na sercu. Od podniesienia się z łóżka czuł je, a rosło wraz ze zbliżaniem się spotkania.

Myślał, co by się stało, gdyby Jaehyun akurat wtedy nie przechodził. Prawdopodobnie nie zamieniłyby z nim słowa aż do końca roku szkolnego, a potem każdy poszedłby w swoją stronę. Co, gdyby nie przyznał się do mieszkania na Tencie i znów skłamałby, że po prostu się zgubił lub na kogoś czeka? Jung zapewne upewniłby się, że jest bezpieczny i wrócił do domu.

Czy byłoby lepiej, gdyby w ogóle nie zaczynał relacji z Jaehyunem?

Taeyong pokręcił głową, tak jakby nie zgadzał się ze swoim rozmówcą, mimo że bił się tylko z własnymi myślami. Nie żałował, że zaprzyjaźnił się ze starszym. Tamten zawsze miał dla niego czas, nie oceniał go i wspierał. Był perfekcyjny i właśnie dlatego do niego nie pasował.

– Cześć Tae.

Chłopak odwrócił się w stronę głosu i zauważył Jaehyuna, który ostrożnie usiadł obok niego, zachowując małą odległość. Taeyong uśmiechnął się smutno, wiedząc, że gdyby nie byli w takiej sytuacji, starszy usiadłby jak najbliżej, mocno ściskając go na przywitanie. Wbrew pozorom, Jaehyun był jak miś, który naprawdę lubił bliskość, a Lee odkrył to dopiero niedawno.

– Cześć...

– Wybacz za to, co wczoraj napisałem, byłem trochę... zdenerwowany – wymamrotał.

– Och, nie musisz przepraszać – machnął ręka – To ja powinienem. 

– Nie wiem, co chcesz mi powiedzieć, ale możesz zaczynać.

– Może najpierw... o co ten ktoś kazał zapytać? – rzucił, przypominając sobie wczorajszą konwersację.

– O twoją relację z Yerim... cokolwiek to znaczy.

– Och, no dobrze.

Przez chwilę Taeyong zastanowił, się kto mógł mu o tym powiedzieć. Był pewien, że nie sama Yerim. Możliwe, że od osób trzecich, którym powiedziała ona, ale nie wiedział, kto mógł to być.

– Taeyong?

– Ach już, mówię – potrząsnął głową – Od czego powinienem zacząć... Jak dobrze wiesz, Yerim jest dobrze znana w naszej szkole. Jak ze sobą rozmawiamy czy gdzieś wychodzimy, to ludzie gadają. Pasowało mi to, bo wtedy nie wchodzili w moje życie prywatne, ale tak naprawdę... ja i Yerim nawet się nie przyjaźnimy.

– Co? – wydukał.

– Wychodźmy gdzieś razem, robimy zdjęcia, wrzucamy i udajemy świetnych przyjaciół. Tak naprawdę prawie nic o niej nie wiem. Nie wiem, jaki jest jej ulubiony film, czy ma rodzeństwo, co lubi robić oprócz grania na skrzypcach czy wychodzenia na kręgle – odetchnął ciężko – Wiem, że to może głupie i bez sensu, ale... nam obu było to na rękę. Jak ludzie mają o czym mówić, to nie szukają głębiej. Nie mam pojęcia, co przynosiło to jej, ale mi... Nikt po prostu nie interesował tym, gdzie mieszkam i jak żyje.

Jaehyun był naprawdę zaskoczony słowami młodszego. Nigdy nie stwierdziłby, że cała ta przyjaźń nie była na poważnie. Zawsze jak widział Taeyonga z Yerim, to wyglądali jak znajomi, którzy znają się od małego i zawsze wszędzie chodzą razem. Byli nawet odrobinę podobni, co uzupełniało schemat pasującej do siebie dwójki przyjaciół.

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz