» 36 «

628 62 13
                                    


– Jaehyun, źle to trzymasz! Pokazywałem Ci, jak to się robi – chłopak zaśmiał się cicho, tupiąc o podłogę.

– Gram pierwszy raz! To skomplikowane – westchnął, ale też zaśmiał się cicho, widząc minę młodszego.

Taeyong założył ramiona na piersi, obserwując, jak starszy rzuca kulą. Tego dnia oboje kończyli lekcje wcześniej, dlatego Lee od razu zaproponował spotkanie, na co Jaehyun tylko przytaknął z uśmiechem.

Kiedy stanęli pod kręgielnią mina Junga szybko przestała być wesoła, bo chłopak nie miał pojęcia jak się w to gra. Jednak Taeyong robił wszystko, żeby tamten się nauczył, polubił kręgle, a co najważniejsze – niczego nie zepsuł. Pod udanym rzucie usiedli przy ich stoliku, chcąc trochę odpocząć.

– Często tu przychodzisz? Mówisz jak ekspert – parsknął Jaehyun.

– Czasami bywam tu z Yerim. To coś, co oboje lubimy.

– Co jeszcze razem robicie? Tworzycie taką idealną parę przyjaciół.

Taeyong uśmiechnął się, wahając się z odpowiedzią. Jak miał powiedzieć, że nie wiedział o Yerim prawie nic? Tak naprawdę wiedział tak samo mało, jak każdy uczeń ich szkoły, bo ich przyjaźń wcale nie była taka ładna. Właściwie, to nawet nie istniała.

– Różne rzeczy – wzruszył ramieniem – Przychodzimy tutaj, idziemy na zakupy albo do tej kawiarni blisko szkoły. Yerim jest często zajęta przez lekcję skrzypiec – pokiwał.

– Ach, no tak. Wiesz, że uczy ją kuzynka mojego kumpla?

– Serio? Jusun? – zapytał niepewnie.

– Juhyun – zaśmiał się.

– Cały czas mylę jej imię – westchnął – A ty co lubisz robić ze swoimi znajomymi?

– Chodzimy w różne miejsce albo nudzimy się razem w domu któregoś z nas. Z Jaeminem gram też często w gry.

– Długo się z nim znasz?

– Odkąd został moim sąsiadem, czyli z pięć lat – pokiwał głową – Mój tata robił coś w ogródku i tata Jaemina do niego zagadał przez ogrodzenie – zaśmiał się – Skończyło się tak, że przyszli do nas w sobotni wieczór, a razem z nimi ich hiperaktywny syn.

Taeyong zaśmiał się cicho, słuchając Jaehyuna z zaciekawieniem. Kiedy widział tę dwójkę na korytarzu, miał wrażenie, jakby byli rodzeństwem, które stale się sprzecza o głupoty. Gdzieś w środku zazdrościł im prawdziwej, nieudawanej relacji.

Rozmawiali dalej, a tematy kończyły się tak szybko, jak zaczynały. Cały czas do głowy przychodziło im coś innego. Rozmawiali o ludziach ze szkoły, rzucali różnymi żartami czy komentowali najświeższe sprawy ze świata idoli. Jaehyun nie zapomniał zapytać też, co ostatnio dzieje się na Tencie i czy nikt nie zaczepiał młodszego.

– Trochę przypominasz mi Jaemina. Oboje jesteście tacy szczęśliwi – rzucił.

– A ty nie jesteś szczęśliwy?

– Nie o to chodzi... Po prostu wy zawsze jesteście tacy pozytywni. Ja mam się dobrze, ale... nie mam powodów do codziennego uśmiechu.

Taeyong przytaknął i wziął łyka swojego napoju. Zawiesił wzrok na spokojnej twarzy starszego, który akurat spoglądał w drugą stronę. Musiał przyznać, że był naprawdę piękny.

– Nie martw się, na pewno znajdziesz powód do codziennego uśmiechu.

Bo Lee nie chciał przyznać, że zrobi wszystko, aby tym powodem był on sam.

~~~~

miłego dnia 🥰

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz