» 17 «

720 70 60
                                    


Jaehyun szedł spokojnym krokiem po chodniku, korzystając z nocnej ciszy. Na ulicy nie było żadnego auta, a jedyne światło dawał księżyc i lampy oddalone od siebie o kilka metrów.

Zaraz po wieczornym treningu poszedł z Yutą do jego mieszkania. Spędzili trochę czasu rozmawiając i grając w gry, do których Nakamoto miał słabość mimo wieku. Yuta był dwa lata starszy, ale poznali się w klubie i całkiem dobrze się dogadywali. Było już po pierwszej, ale nie przejmował się tym. Kiedy nie musiał wstawać do szkoły, chodził spać dopiero koło czwartej nad ranem.

Jedynym miejscem, którego lekko się obawiał w nocy, był Tent. Nigdy nie wiadomo było kogo mógł spotkać. Było to zupełnie inne odczucie niż za dnia.

Będąc coraz bliżej, usłyszał czyiś głos, co go zaalarmowało. W pewnym momencie rozległ się krzyk, ale został szybko ucięty. Jaehyun przyśpieszył kroku, chcąc zobaczyć, co się dzieje, mimo że rósł w nim pewnego rodzaju strach.

– Ktoś tu jest? – rzucił.

Nie widział zbyt wyraźnie, ale na pewno zauważył dwie postacie przy ścianie bloku. Jedna z nich uciekła, kiedy tylko go usłyszała, a druga została i zsunęła się w dół niej.

Jaehyun wytrzeszczył oczy, myśląc, że ten ktoś może właśnie nawet umierać. Szybko podbiegł i kucnął przy ścianie, żeby okazało się, że to ktoś, kogo dobrze zna.

– Taeyong?

Chłopak podniósł wzrok, który wydawał się być bardzo wystraszony.

– J-ja...

– Co tutaj robisz? Nie okłamuj mnie. Wtedy ci uwierzyłem, ale nie uwierzę teraz. Nie ma szans, że przechodziłeś tędy o... pierwszej dwadzieścia siedem – mruknął, po sprawdzeniu godziny.

– Nie, to nie tak-

– Mów prawdę.

– Mieszkam tutaj, okej?

Jung był naprawdę zdziwiony. Uwierzyłby, nawet gdyby Lee powiedział że się tu zgubił lub z kimś umówił. Ale nie spodziewał się, że tu mieszka.

– Mieszkasz? Ty tutaj?

– Nie mów nikomu, proszę – wyszeptał – Błagam cię, j-ja... zrobię wszystko.

– Nie musisz nic robić, cholera, nic od ciebie nie chcę – pokręcił głową – Stało cię się coś? Kto to był?

– Nic mi nie jest, takie rzeczy dzieją się na porządku dziennym.

– Co tutaj robisz?

Zauważył, że Taeyong miał na sobie coś przypominające piżamę oraz cienką kurtkę. Jego zniszczone trampki miały rozwiązane sznurówki, a on cały wyglądał jakby był w ogóle z innego świata.

– Czekam na siostrę. Trochę boi wracać się z nocnej zmiany...

– Och, jasne – przytaknął – Poczekać z tobą?

– N-naprawdę? Byłoby miło.

Jaehyun zdjął z ramienia torbę i położył przy ścianie. Była na tyle duża, aby na niej usiadł i obok niego Taeyong.

– Dziękuję – powiedział.

– Spoko, i tak nie mam co robić.

– No nie wiem, a spanie? – zaśmiał się cicho.

– Mam z tym małe problemy – wzruszył ramieniem – Jak ma na imię twoja siostra?

– Soora. Jest pięć lat starsza.

– Fajnie, ja nie mam rodzeństwa – wzruszył ramieniem.

– A chciałbyś mieć?

– Tak i nie. Z jednej strony może mama zajęłaby się bardziej nimi, ale z drugiej, przywykłem do bycia sam.

– Co z twoją mamą?

– Mimo że mam już te dziewiętnaście lat, ona zatrzymała się na tym, jak miałem dziewięć. Jest strasznie opiekuńcza.

– To raczej dobrze, że się o ciebie martwi.

– A twoja mama? – spojrzał na niego.

– Ach, ona... jest dobrą mamą. Kocha nas.

Jaehyun przytaknął, nie odzywając się. Nie chciał wyciągać informacji na siłę, z resztą nadal był zdania, że nie obchodzi go życie innych.

Jednak zdziwiony był tym, że chłopak mieszka tutaj. Wydawał się być zupełnie inny od ludzi, o których słyszał. Był pewien, że Taeyong mieszka w bogatej dzielnicy, w obrzydliwie pięknym i ogromnym domu z całą rodziną i domowym pieskiem.

Tymczasem, rzeczywistość była zupełnie inna.

Był ciekawy, jaki wpływ na jego relacje z Yerim miało miejsce zamieszkania. Był prawie pewien, że dziewczyna nie postawiła tu stopy. Jej idealne życie było zbyt dużo warte na taką hańbę.

W takim razie jak wyglądała ich przyjaźń?

– Taeyong, co ty tu robisz? Mówiłam ci- Och, kto to?

Jaehyun podniósł się i spojrzał na niższą dziewczynę, o dużych oczach i czarnych włosach. Była bardzo podobna do Taeyonga i gdyby nie wiedział, że jest starsza, uznałby ją za bliźniaczkę.

– To Jaehyun... kolega ze szkoły – mruknął.

– Jestem Soora – wyciągnęła dłoń, którą chłopak chętnie uścisnął – Skąd wziąłeś się tu o tej godzinie?

– Przechodziłem i postanowiłem potowarzyszyć Tae.

Taeyong uśmiechnął się delikatnie na zdrobnienie, jakiego użył Jung. Był wdzięczny, że nie wspomniał też o tym, że ktoś go zaczepiał.

– Przechodziłeś w nocy? – dopytywała.

– Wracam od kolegi.

– Niech będzie. Dzięki, że poczekałeś tutaj z nim – uśmiechnęła się – Mówiłam, żebyś nie wychodził – zwróciła się do brata.

– Nie mogłem zasnąć i stwierdziłem, że poczekam na ciebie.

– Ale nie tutaj – syknęła – Jeśli przyszedłby ktoś, kto nie zna Yonghwana to-

Dziewczyna ucięła, widząc minę swojego brata. Zaczęła podejrzewać, że Jaehyun nie wie za dużo o Taeyongu, jak i o tym, co faktycznie dzieje się na Tencie.

– Kim jest Yonghwan? – rzucił Jung.

– Nasz starszy brat – odparła – A teraz wracamy do domu. Dziękuję Jaehyun.

– Nie ma za co – skinął głową – Będę już wracał. Do zobaczenia w szkole Tae.

– Do zobaczenia.

~~~~

01:27 AM| jaeyongजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें