16 Kalina i feniks

115 9 0
                                    

*Pov Liliana*
Każdy był ciekawy z kąd znam Kalinę. Tą wredną najadę. No to zaczęłam im opowiadać. Mówiłam o tym jak spotkałam Kalinę, że wyszła ze stawu. Jak na początku wydawała się miła, ale po kilku dniach zaczęła pokazywać swoją prawdziwą naturę. Wyrywała ptakom pióra, bobrowi zniszczyła tamę, a centaurowi gdy spał, podcięła ogon.
- To okropne! - powiedziała Zuzanna i kazała wsadzić Kalinę na jakiś czas do więzienia.
Przez najadę straciłabym chumor, gdyby nie Piotr, Edmund, Harry, Zuzanna i Łucja. Pocieszali mnie, rozśmieszali, tańczyli. Opowiadaliśmy sobie kawały. W tym wszystkim zapomniałam o Kalinie.

Następnego dnia obudziłam się rześka. Podeszłam do lustra i zobaczyłam koronę leżącą na szafce. Uśmiechnęłam się.
- Oto królowa Liliana waleczna! - przypomniało mi się.
Jakie to było cudne wydarzenie! Bałam się, a jednocześnie byłam szczęśliwa i rozpierała mnie duma. Nie do opisania.
Założyłam na siebie czerwono złotą suknię. Na głowie miałam koronę. Nagle, po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Z czego? Sama nie wiem... Rozbawił mnie chyba fakt że jestem prawowitą Narnijską królową, jako córka Aslana zawsze nią byłam. A ja nie wiedziałam ani o jednym, ani o drugim! Do pewnego czasu oczywiście.

*Pov Łucja*
Usłyszałam śmiech. Śmiech, z tego co mi się wydaje, Lilii. Poszłam do niej zobaczyć co się stało, i co ją tak rozbawiło. Śmiech usłyszał też Piotr i już stoi przy drzwiach komnaty Liliany.

*Pov Piotr*
Przed lustrem stoi Liliana. W pięknej czerwonej sukni. W koronie. Śmieje się. Gdy pytam co się stało, nie odpowieda. W końcu oznajmia ,,Nic" i wychodzi.

Siedziałem właśnie, czytałem i podpisywałem jakieś papiery, gdy nagle weszła do mojej komnaty Zuzanna.
- Część, Piotr. Ja tylko na chwilkę. Jadę razem z Lilią i Łucją na małą wycieczkę konną. Gdybyśmy nie przyszły do końca dnia, może to oznaczać że stało się coś złego. Mamy nadzieję że wrócimy około osiemnastej.
- No dobrze...
- Kochasz Lilianę? - pyta chytrze Zuzia.
- Co!? Nie!
- Tak... Na pewno...
Kiedy moja siostra wychodzi, myślę nad tym co powiedziała. Kłamałem mówiąc że nie kocham Lilii. Ciekawe czy ona mnie też...? Ale raczej nie... szkoda.
Do oczu dochodzą mi łzy. Na dziś kończę z podpisywaniem papierów. Dokończę jutro.

***

Jest już dziewiętnasta. Ze strachem o dziewczyny, a najbardziej o Lilię, obgryzam paznokcie. Spóźniły się godzinę... Idę do stajni osiodłać konia i chce wyruszać na poszukiwania, gdy słyszę tętent kopyt.
- Wróciły! - słyszę jakiś głos.
Wybiegłam na dziedziniec i widzę całe i zdrowe siostry i Lilię. Podbiegłem do nich. Na ramieniu Liliany jest... feniks?
Podbiegłam do dziewczyn i każdą z nich przytulam.
- Czemu się spóźniłyście? - pytam.
- Och... Znalazłyśmy Fenka, a ja nie mogłam go tak zostawić. Ma zwichnięte skrzydło - tłumaczy Liliana.
Uśmiecham się. Cieszę się, że nic im nie jest. Odprowadzam Lilianę do jej komnaty. Dziewczyna niesie biednego feniksa, który akurat zasnął.

Królowa zwierząt - Opowieści z NarniiWhere stories live. Discover now