13 Nowa magia

125 12 0
                                    

*Pov Piotr*
Siedziałem w komnacie Lilii. Minęła godzina. W tym czasie kilka razy dziewczynę oświetlała niebieska poświata, wznosiła ją do góry, a następnie bezlitośnie opuszczała. I wtedy poświata znikała. Nie wiedziałem o co w tym chodzi. Ale domyślałem się że to przez to, że powiększa się jej magia...
W pewnym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich Kora.
- Możemy porozmawiać, królu?
- Chyba tak... - niepewnie popatrzyłem na Lilianę, ale w końcu się zgodziłem.
Udaliśmy się na dwór. Tam Kora zaczęła mówić.
- Jak juśmż wiesz, królu, magia Lilii się powiększa. Gdy się wybudzi, a będzie to już niedługo, musisz dopilnować aby nie schodziła z łóżka tydzień. I nie wpadała w huśtawkę nastroju. Otóż może przez to...że tak powiem, może zrobić komuś krzywdę...
Dziwią mnie te słowa. Bardzo.
- Nie może wpadać w złość, lub w smutek. Wolę nie zdradzać szczegółów. Dowiecie się o tym w swoim czasie.
- D-dobrze... A, jeśli mogę wiedzieć, kto ci otworzył drzwi?
- Królowa Łucja. Przechodziła obok, a ja ją o to poprosiłam.

***
Lilia miała obudzić się NIEDŁUGO, czy może coś pomyliłem? Minęły trzy dni. Sytuacja z niebieską poświatą się powtarzała. Znowu ciągle siedziałem w jej komnacie i z niej nie wychodziłem.
Nagle pomyślałem sobie o Białej Czarownicy, o wojnie która trwa, a może trwała, w Anglii. Mimo iż sytuacje nie są przyjemne, były potrzebne. Przecież bez nich nie byłbym tu, w Narnii. I chodź nie wierzyłem Łucji, bardzo jej teraz dziękuję za to, że weszła do szafy. Gdyby nie moja siostra, być może nigdy bym tu nie był i jej nie poznał. Nie poznał Lilii.
W oku zakręciła mi się łezka. Spadła po policzku. Wtedy usłyszałem głos. Lilii. Słaby. Cichy. Ale najważniejsze jest to, że ją słyszę.
- Uch... Piotr? Nie mów że znowu to samo... Za dużo tego...
- Lilia... - łzy zaczęły spływać ciurkiem.
Nie mogąc się powstrzymać, podszedłem do niej i przytuliłem. Obudziła się. Miała rację, sytuacja powtarza się za często, ale niedługo to się skończy.
Pozwoliłem łzą robić co chcą. Spływały w każdą stronę.

***

Minął tydzień odkąd Lilia wstała. W tym czasie zdążyła już podpalić, za pomocą swoich nowych mocy których nie umie jeszcze kontrolować, kubek, szafkę i drzwi... Zamroziła talerz i szafę. Zrobiła przeciąg w miejscu w którym były pozamykane okna i drzwi. I kiedy jakąś roślina zwiędła, dotknęła ją ręką, a roślina wyglądała znów ładnie. Do jednego z pokoi wleciał śnieg chociaż jest lato. W drugim za to posypały się kolorowe liście. Trochę to dziwne. Trochę fajne. Takie pół na pół. Nie wiadomo co może stać się za chwilę.
Siedziałem w swojej komnacie, czytałem i podpisywałem jakieś papiery gdy nagle drzwi się otworzyły. Stała w nich Lilia. A razem z nią przybyły liście i śnieg.
- Edmund cię woła - oznajmiła po czym wyszła.
Sytuacja ją przerasta. Może dotknąć jakiegoś przedmiotu, zarazem go podpalając lub zamrażając. Całe dnie spędza władając mieczem. Jest dla wszystkich nie miła i oschła.
Ciekawe czego chce Edmund?

Królowa zwierząt - Opowieści z NarniiWhere stories live. Discover now