14.

421 46 7
                                    

~Izuku~

Otworzyłem oczy. Nie zobaczyłem nic szczególnego. Było ciemno i zimno. Znajdowałem się w jakiejś uliczce pomiędzy blokami. Chciałem się rozejrzeć, ale w tedy poczułem że jestem w uścisku. Czyjeś ręce oplatały mnie w tali. Gdy odwróciłem lekko głowę zobaczyłem Kacchan'a opartego o blok. Jego oczy były zamknięte, a oddech równomierny z czego wnioskowałem, że spał. Nie mogłem tu tak siedzieć przecież pewnie mnie szukają. Wstając obudziłem chłopaka.

-chodź idziemy- powiedziałem

-nie

-tak

-nie

-tak. Nie rozumiesz, że nas szukają?!

-nie. Nie rozumiesz, że jak tam wrócisz to zdechniesz?!

-...- popatrzyłem na niego nie pewnie- bo wiesz... to było tak troooche ustawione...

-ym... co?

- no ta m-moja śmierć miała na celu zwabienie t-tej no... ligi- powiedziałem. Mówiąc to znów zacząłem się jąkać co nie zdarzyło mi się od mojej ucieczki. Naprawdę bardzo się zmieniłem. Miałem czas na przemyślenie tego wszystkiego, zmądrzenie i nabranie pewności siebie. A teraz wychodzi na to, że znowu się go boje... W sumie jest zdolny do wszystkiego

-powiedz, że żartujesz

-żartuje

-ok. Czekaj CO?!! Debilu nie mogłeś powiedzieć ludziom, a nie wszyscy ryczeli za tobą. WIESZ JAK TO BOLI!!!??-kontynuował z zażenowaniem w głosie- No dobra może nie wszyscy płakali, mówię oczywiście o sobie. Coś wpadło mi do oka, ale dobrze wiesz, że mi twoja śmierć była by na rękę. Pfff w ogóle co to miało być. Musimy tam pójść, żeby się nie martwili, a nie chowasz się po jakichś ulicach. Aleeee ty irytuuującyyyyy!!!! SHINE!!!

Jak można się spodziewać skierował jeden wielki wybuch w moją stronę. gdy już się pozbierałem ruszyliśmy w stronę akademii, do której dotarliśmy gdzieś pod wieczór. Wszechmocny po zwróceniu na nas uwagi od razu przyjął nas w swe ramiona. Wytłumaczył co i jak. W sumie obeszło się bez szkód. Nie udało się przechwycić złoczyńców, jednak i tak to my jesteśmy na lepszej pozycji.

Teraz w sumie najbardziej obchodził mnie fakt, że wszyscy wiedzą, że jestem Izuku... To będzie co najmniej dziwne? Tak... udawałem jakiegoś chłopaka a teraz mam poprostu tam wpaść i się przywitać? Toć oni mnie znienawidzą. Nie wspominając o Kacchan'ie który już to zrobił... no ale cóż.

Zaczął się już obóz. Tak w sumie to tydzień temu ale siedziałem za kratami hah. No więc i tak jeszcze tydzień. W tym roku jest on nad morzem, więc większość czasu to i tak wylegiwanie się na rozgrzanym piasku.

Dojechaliśmy na miejsce. Ochako, Iida, Todoroki i Kirishima trafili tam od razu po całym zajściu. Przez całą drogę Bakugo nie zamienił ze mną ani słowa, jednak nie chciałem mu przeszkadzać, bo po jego minie można było się domyśleć, że intensywnie nad czymś myśli.

~Katsuki~

Wspomienie

-Zostań z nami! Ja...- kocham cię. Nie dokończyłem. Upadłem na kolana pod wpływem emocji których ewidentnie było za dużo. Wtedy usłyszałem głos Deku który poprosił abym na niego spojrzał. Gdy spełniłem jego prośbę posłał mi uśmiech który był najpiękniejszym jaki widziałem. Może nie był szczery, ale w tam tym momencie pierwszy raz dostrzegłem w zielonowłosym kogoś więcej. Ten sam uśmiech widziałem codziennie w gimnazjum, ale nigdy on tak nie wyglądał. Ten tutaj miał mnie uspokoić. Był on przeznaczony tylko I wyłącznie dla mojej osoby. Nawet w obliczu śmierci on dbał o innych... to on jest bohaterem... moim bohaterem.

Koniec wspomnienia

Pff jak ja mogłem tak pomyśleć?! Czy serio powiedział bym to gdyby nie przypływ łez? Wyznałbym mu miłość? Czym jest to uczucie? W sumie to nigdy go nie doznałem.

Mój tata bardzo często wyjeżdża na parę tygodni jak i miesięcy do pracy za granicą. Matka... z nią nigdy w sumie nawet nie rozmawiałem. Jak czegoś potrzebowałem lub miałem jakieś ważniejsze pytanie wtedy zamieniałem z nią kilka słów. Raczej była dla mnie szorstka. Zawsze kszyk, bez potrzebne irytowanie mnie i czepianie się o wszystko.

Nie byłem nigdy w związku aby móc nazwać kogoś moim. Deku? Kiedyś się z nim przyjaźniłem. Potem znienawidziłem go. Pomimo, że nie miał quirk'u on i tak zasługiwał na miano bohatera. Chciał nieść pomoc innym. Kiedy ktoś cierpiał nie zastanawiał się dwa razy czy on na tym ucierpi, poprostu stawał w jego obronie. Wkurzało mnie jego zachowanie. To jak bardzo idealny był. Nie miał quirk'u? To nie przeszkadzało w jego planach. Dążył do celu. I udało mu się. Jest bohaterem, bynajmniej w moich oczach.

Dobrze, że tych słów nie wypowiedziałem. Chciałbym jedynie mieć w nim przyjaciela, a nie wroga. Hah to chyba trochę nie możliwe. Nie to, że coś ale osobiście nie wybaczył bym osobie która mnie nękała. Nawet jeśli szczerze żałuje. Po za tym po co przyjaźnić się z kimś mega chamskim?! Na szczęście ja w ogóle nie jestem hamski więc może mam jakieś większe szanse na chodziaż bycie kolegami. To mi wystarczy. Wystarczy żeby mógł mi zaufać, mógł mieć we mnie wsparcie. To wystarczy.

Po jakimś czasie dojechaliśmy. Naszym oczom ukazały się drewniane domki porozmieszczane po całym terenie. Jak można było się spodziewać klasa czekała na mnie. Na ich najwspanialszego kolegę. Zapewne martwili się o mnie no, bo przyjechałem później no ale co... bywa. Gdy spojrzałem na Deku zobaczyłem stres. Siedzieliśmy jeszcze w aucie. Jego ręka lekko drgała. Położyłem na nią swoją aby go uspokoić. Na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec, a jego mina opisywała wielkie zdziwienie.

-nie stresuj się. Na pewno zrozumieją-powiedziałem jakby z troską? Niech lepiej zapamięta te słowa do końca swoich dni bo chyba nigdy nie wyraziłem się w sposób drugiej osoby tak życzliwie

-agh to będzie ciężkie. Znienawidzą mnie. Okłamywałem ich, a oni mieli mnie za przyjaciela... ja naprawdę nie chciałem ich zranić. Widziałeś jak przeżywała Uraraka moją "śmierć"? Nie zdziwię się jeśli da mi zaraz z liścia-powiedział z jeszcze bardziej smutną miną niż wcześniej. Zdjąłem rękę z jego i przytuliłem go. No to to już w ogóle. Co ja robię!? W sumie jest to przyjemne, ale za razem dziwne? Ostatni pożądny przytulas w moim życiu był właśnie od niego, gdy mieliśmy po 4 lata. Hah a teraz po upływie prawie 14 lat znów znajduję się w jej ramionach. Co prawda to raczej on znajduje się w moich, bo jest tak zdezorientowany, że nie wie co zrobić, ale mi to nie przeszkadza. Czuje ciepło emitujące od tego człowieka które jest tak miłe, a za razem uspakajające...

-widzisz... ja jakoś ci wybaczyłem, że mnie oszukałeś pomimo, że nawet zacząłem lubić tego Yukiego. Myśle, że inni z czasem również ci to wybaczą-spojrzał w moje oczy. Jego wzrok był tak głęboki a za razem wyrażający tak dużo. Mógłbym tak patrzeć gdyby ten idiota tego nie przerwał

-em... Kacchan wszystko dobrze?- zapytał przykładając rękę do czoła. Wraz z wszechmocnym, który był świadkiem całej sytuacji zaczęliśmy się śmiać

~Izuku~

Czy on się właśnie śmieje? I to tak szczerze? Nie widziałem tego od... bardzo dawna. Był to tak cudowny widok. Chce widzieć go więcej. Chcę go uszczęśliwiać, aby móc podziwiać tak żadki, a za razem piękny widok

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Where stories live. Discover now