8.

2K 213 155
                                    

Chyba już zapomniał, co to znaczy praca w Ministerstwie, skoro zgodził się na prośbę Hermiony. Obecność tylu osób, którym dodatkowo musiał mówić, co mają robić, lekko go przytłoczyła. Podziwiał Rona, że to wszytko ogarniał.

Udało mu się wyrwać późnym wieczorem z zamiarem zaśnięcia na pierwszym lepszym fotelu. Widząc jednak srebrną klatkę stojącą tuż przed drzwiami, zatrzymał się, spychając zmęczenie daleko w głąb pamięci. Zwierzątko o czarnym futerku wpatrywało się w niego zielonymi oczami - albo w jego zegarek. Obok klatki z niuchaczem leżał kawałek pergaminu, z zapisaną w pośpiechu wiadomością.

Opiekuj się nim. To najbardziej chciwy niuchacz, jakiego kiedykolwiek widziałem, więc mam nadzieję, że Ci pomoże (Luna powiedziała mi, że szukasz czegoś ważnego). Pilnuj tylko, żeby nie opuszczał bez twojej wiedzy klatki, jeśli chcesz mieć mieszkanie w jednym kawałku.
R.S.

Przenosił chwilę wzrok z pergaminu na niuchacza, aż w końcu uśmiechnął się sam do siebie.

- Co powiesz na spacer? - ostrożnie wziął zwierzę na ręce. Kilka sekund później był już pozbawiony zegarka, na co właściwie nie zwrócił uwagi.

Aportował się pod bramy Hogwartu, uznając odpoczynek za stratę czasu. W drodze do Zakazanego Lasu rzucił zaklęcie namierzające na niuchacza, uniemożliwiając mu ucieczkę. Wypuścił go tuż przed wejściem do lasu.

Nie pamiętał wiele z dnia Bitwy, więc zdał się na zmysły i umiejętności swojego nowego małego przyjaciela - właśnie zdał sobie sprawę, że będzie od dzisiaj na niego skazany. Od myślenia o niezwykle znikomej szansy na znalezienie w Zakazanym Lesie czegokolwiek odciągało go tylko skupienie się na własnych słowach - już od kilku minut prowadził raczej jednostronną wymianę zdań z niuchaczem. Nocny granat nieba przypomniał mu o zmęczeniu, przez które uznał w końcu, że rozprasza niuchacza i postanowił zachować swoje opowieści dla siebie.

Nie miał pojęcia, ile czasu minęło - na pewno przynajmniej kilka godzin - zanim oparł się o pień drzewa, nie mając już siły biegać za zwierzątkiem.

- Chodź - wyciągnął dłoń w stronę niuchacza, do której ten od razu podbiegł. - Wrócimy tu jutro.

Jęknął męczeńsko, kiedy zwierzę nagle zrezygnowało z wskoczenia mu na ręce i postanowiło zniknąć za jednym z drzew. Powoli ruszył za nim. Kiedy po kilku minutach go dogonił, niuchacz zwolnił, aż w końcu zaczął krążyć w jednym miejscu. To było to samo miejsce, w którym Harry ostatni raz trzymał w dłoni kamień wskrzeszenia - był tego na tyle pewny, na ile pozwalała mu to prawie całkowita ciemność wokół. Niuchacz zaczął rozgrzebywać ziemię, po czym stanął na tylnych łapkach, wyciągając długi nosek mu górze. Harry pobiegł tuż za nim z szybko bijącym sercem, kiedy zwierzę znowu ruszyło przed siebie.

Zakazany Las nie był odpowiednim miejscem na spacery - szczególnie w nocy. Harry zbytnio się tym nie przejmował, póki nie usłyszał trzasków łamanych gałęzi i odbijających się echem krzyków. Drzewa zaczęły się przerzedzać, co świadczyło o zbliżaniu się do polany. Obserwował, jak niuchacz wspina się na najniższą gałąź, po czym sam się zatrzymał. Źródłem krzyków okazały się być centaury. Harry wychylił się lekko zza drzewa, przyglądając się dwóm ze stworzeń. Mierzyły do siebie z łuku, czego w ciemności pewnie nawet by nie zauważył, gdyby strzała nie przeleciała mu nad głową. Centaury były wyraźnie wściekłe, a jak twierdził Hagrid, niebezpieczne były nawet, gdy spały.

Ściągnął niuchacza z wbitej w pień strzały, zanim zdążyłby schować jej metalową, a przede wszystkim błyszczącą, część do swojej kieszeni. Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia z lasu, niezauważony przez centaury. Miał zamiar wrócić tu następnego dnia - a szczególnie, gdy będzie jasno.

Eridanus || drarryWhere stories live. Discover now