[ III ] ❝ conversation ❞

574 79 11
                                    

Blondyn wszedł szybko do pokoju rzucając gdzieś swój szkolny plecak w bok. Nie wiele przejmując się tym czy coś się stanie, rzucił się na łóżko i schował twarz w poduszce. Znowu to się działo. Kaszel nasilał się z dnia na dzień i choć od pamiętnego dnia na kręgielni krew nie pojawiła się drugi raz, chłopak czuł się źle, a płatków zaczęło być coraz więcej.

Ponadto irytowało go jak przyłapywał się na tym, że coraz częściej patrzy się rozmarzonym wzrokiem na Kirishime, choć wcale tego nie chciał. Nienawidził tego jak bicie jego serca przyspieszało w momencie gdy choć delikatnie otarli się o siebie ramieniem czy dłońmi. Wolał nie myśleć o tym, co czuł gdy jego przyjaciel obejmował go ramieniem, czy też uśmiechał się wyszczerzając swoje rekinie zęby. Na ten uśmiech Katsuki mógł patrzeć godzinami i nie mógł nic poradzić, ze kąciki jego ust same unosiły się ku górze. Wystarczyło, że usłyszał jego głos, a czerwonooki zajmował cały jego umysł, wszystkie jego myśli. I może to nie byłoby takie złe, gdyby nie drapanie w gardle, które pojawiało się w momencie, w którym czerwonooki najbardziej nie chciał.

Tak jak dzisiaj, przy normalnej rozmowie w drodze do dormitorium. Cały dzień walczył z nieprzyjemnym bólem i miał nadzieję, że chociaż tyle wytrzyma, jednak gdy zobaczył jego radosną twarz nie potrafił już dłużej nic zrobić. Rzucił tylko szybkie "muszę do toalety" i pobiegł do pokoju.

Odsunął swoją twarz od poduszki i spostrzegł na niej kilkanaście płatków, w tym cały jeden, cały kwiat. Poszewka była również poplamiona delikatnie krwią, co nie tyle zmartwiło blondyna, a zdenerwowało. Wstał prędko, napił się wody i natychmiast poszedł do łazienki w celu zaprania poszewki. Pomimo iż była ciemna, a plamy nie było widać aż tak bardzo, chciał pozbyć się cieczy.

Prał pobrudzony materiał rozmyślając o swoim najlepszym przyjacielu i o tym jak bardzo cała ta sytuacja była absurdalna. Gdy się poznali nigdy by nie pomyślał, ze ten czerwonowłosy chłopak zmieni jego życie. Teraz natomiast nie wyobrażał go sobie bez niego. To właśnie Eijirō sprawiał, że nawet najgorszy dzień starszego, stawał się trochę lepszy. Dlatego nie mógł podjąć się leczenia. Myśl o tym, że zapomniałby o tak wspaniałej osobie jak Kirishima bolała mocniej niż sama choroba. Owszem, gdyby w końcu to zrobił wszystko byłoby mu obojętnie, ale on po prostu czuł, że te wszystkie wspomnienia, które ich łączą nie mogą pójść w zapomnienie. Wiedział, że tak naprawdę w głębi serca, brakowałoby mu ich, bo nie da się zapomnieć o tak wielkiej miłości całkowicie.

Bakugou zagryzł wargę czując jak po policzku spłynęła mu pojedyncza łza. Starł ją szybko i wstał z klęczek aby powiesić poszewkę. Westchnął cicho na myśl o tym jak życie jest niesprawiedliwe. Dlaczego przez cały ten czas nie może być tak, jak za dzieciaka. Największym problemem człowieka wtedy było to jaką zabawkę sobie wybrać, albo, że za krótko było się na placu zabaw. Tymczasem tylko kilka lat później Katsuki musiał martwić się o swoje życie. Zaśmiał się pod nosem na absurd całej sytuacji. Nawet jego rodzice nie musieli  przejmować się takimi rzeczami, a byli od niego dwa razy starsi. Życie było cholernie niesprawiedliwe. Przez cały czas był oszukiwany, a kiedy coś miało szansę się poprawić mógł umrzeć w każdej chwili.

— Bakugou? — Nagle po pokoju siedemnastolatka rozniósł się delikatny, damski głos.

— Czego? — Chłopak wyszedł z łazienki i popatrzył na różowowłosą pogardliwym spojrzeniem. — Kto ci pozwolił tu wejść?!

— Sama sobie pozwoliłam. — Uśmiechnęła się niewinnie, a chłopak tylko prychnął pod nosem. — Musimy porozmawiać.

— Niby o czym?

— O tobie i Kirim.

Chłopaka nagle zmroziło. O nim i chłopaku do którego wzdycha nocami i dniami? Czemu Ashido nagle wyskoczyła do niego z czymś takim? Nagle poczuł jak stres ogarnia jego ciało, lecz na wierzchu starał się tego nie pokazywać. Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głowy i odwrócił się kierując się do łóżka. Dziewczyna bez słowa ruszyła za nim i usiadła zaraz obok. Gdy chłopak ponownie na nią spojrzał zauważył, że na jej twarz nie znajduje się ten typowy, radosny uśmieszek, ale jest poważna, co niesamowicie zdziwiło wyższego. Westchnął jakby niezainteresowany i przewrócił oczami, co skutkowało tym, że dziewczyna spojrzała na niego znudzonym wzrokiem.

— Marnujesz mój czas. Streszczaj się i zjeżdżaj — mruknął w końcu, a dziewczyna usadowiła się wygodniej, wzięła głęboki wdech i popatrzyła wprost w oczy młodego bohatera.

— Lubisz Eijirō, prawda?

Wystarczyło jedno pytanie, aby cały świat Bakugou się zatrzymał. Poczuł jak wszystko ściska mu się w żołądku, a w gardle zaczyna go drapać. Odchrząknął lekko i natychmiastowo wyczuł, że coś znalazło się w jego jamie ustnej. Nie trudno było zgadnąć, że jest to kolejny płatek fiołku. Katsuki zamknął oczy, wziął głęboki wdech i popatrzył się na dziewczynę najbardziej morderczym wzrokiem, na jaki mógł się w tamtym momencie wysilić. Karmelowooka uniosła ręce w geście obrony, choć na jej twarzy nie było widać, ani odrobinę poczucia winy

— Pojebało cię — stwierdził Katsuki wciąż z kwiatem w buzi. — Myślisz, że ten czerwonowłosy idiota może mi się podobać? Ha! Zabawne. No kurwa boki zrywać.

— Bakugou, ja jestem poważna. Widzę jak ukradkowo na niego spoglądasz, albo i czasami wzdychasz na jego widok. Do tego tak ci się świecą oczy jakbyś zobaczył milion dolarów. — Blondynowi od razu przemknęło przez myśl, że Kirishima, jest warty więcej niż cokolwiek innego, lecz nie pozwolił sobie powiedzieć tego na głos. — To urocze. Poza tym jestem pewna, że on też cię lubi, wiesz? Bylibyście taką uroczą parą! Idealnie do siebie pasujecie. — Zachichotała cicho na myśl o przytulających się bohaterach.

— Nie jestem gejem, kosmitko — warknął chłopak, choć czuł że nie zabrzmiało to zbyt prawdziwie.

— Ta, a ja nie posiadam quirku. — Dziewczyna przewróciła oczami na niedorzeczne stwierdzenie wypowiedziane przed chwilą przez jej rówieśnika. Bakugou nie do końca wiedział jak powinien skomentować to, co powiedziała do niego dziewczyna, więc nie odezwał się ani słowem. — Ah, ta młodzieńcza miłość! Będzie ze sobą na zawsze!

Chłopak zakrztusił się nagle czując w buzi więcej kwiatów, zakaszlnął głośno i zakrył ręką usta. Na dłoni wylądowało kolejne kilka płatków. Czerwonooki zacisnął pięść i zrobił lekki wybuch sprawiając, że kwiaty zamieniły się w proch.

— Wypierdalaj! — wykrzyczał czując jak nadchodzi mocna fala kaszlu.

— Wszystko w po-.

— Wypierdalaj mi stąd natychmiast! — Chłopak popchnął lekko dziewczynę, tak, aby wstała z jego łóżka. Ona widząc zdenerwowanie postanowiła posłuchać się chłopaka i wyszła z jego pokoju. Gdy tylko drzwi się zamknęły Katsuki pobiegł do toalety, nachylił się nad umywalką i wykaszlał kolejną porcje kwiatów. Tym razem było ich więcej, a nawet pojawiło się ich kilka w całości.

"Będziecie ze sobą na zawsze!" – to zdanie sprawiło, że siedemnastolatek nie potrafił uspokoić się przez kolejne dziesięć minut. Nienawidził gdy ktoś dawał mu nadzieję. Nadzieję, która była tak okrutna. Bycie z Kirishimą było niemożliwe, a najgorsze jest posiadanie nadziei, w rzeczach, które i tak się nigdy nie wydarzą.

The fucking flowers || KiribakuWhere stories live. Discover now