Pov Ashley
Doszliśmy z naszymi ekhem dziećmi do mojego pokoju, i zaczęliśmy rozmawiać oczywiście Harry musiał się zapytać kto jest bardziej nadopiekuńczym rodzicem a jego mina kiedy okazało się że on, była bez cenna. Poszliśmy wszyscy spać dopóki o 4 nad ranem nie obudziła nas Ginny.
- Mamo, Tato nie mogę spać.
- To co mamy zrobić?
- Zazwyczaj mnie wtedy przytulacie i śpię z wami.
- No to wskakuj.- mówię a ona kładzie się między mną a Harrym. Usneliśmy dopóki nie obudzili nas chłopcy.
- Możemy z wami spać?- ja tylko pokazałam im miejsce koło nas i znowu usneliśmy, wstałam jako pierwsza poszłam umyć zęby i się ogarnąć, gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam że Harry i dzieci ułożyli się w mega uroczej pozycji, postanowiłam zrobić im zdjęcie na pamiątkę.
- Wstawajcie szybko szybko.
- Jeszcze minutę...
- albo dwie
- lub trzy
- lub jednak jeszcze godzinkę...
- Dobra jednak nie wątpię że jesteście naszymi dziećmi...
- Niby w czym jesteśmy do siebie podobni?- mówią wszyscy równo, błagam jak ja w przyszłości z nimi wytrzymuję? Gdybym mogła to bym się siebie zapytała ale chyba muszę czekać na przyszłość, jakby tata to widział to by chyba padł na zawał napewno. I wtedy dostałam e-semesa od Mal abyśmy przyszli bo mały problem.
- Wstawajcie, Mal chcę nas zobaczyć i to wszystkich...
- Eeeeeee!- jęczą i wstawiają rozleniwieni a ja tylko zaczęłam ich poganiać, gdy WRESZCIE się ogarnęli poszliśmy do pokoju Mal.
- Nareszcie co tak długo ?!- mówi zła Mal a ja tylko pokazuję na Harrego i nasze dzieci którzy ziewali i się przeciągali.
- Widać że są podobni.- mówi Lucky i Harriet równo.
- Dobra nie ważne lepiej powiedzcie
- Dobra nie ważne lepiej powiedzcie jaki jest problem.
- Okazało się że książka z której korzystał Leon nie istnieje jeszcze u nas...
- Jak to?
- Zaraz miałeś nie używać książki mojej Babci!- krzyczy zbulwersowana Ginny.
- Oj już nie przesadzaj Ginny sama używałaś zaklęć z tej książki więc nie jesteś lepsza!
- Ale ja to robiłam za zgodą babci!
- Opanujcie się, dobra teraz pytanie jak to babci?- pyta się zdziwiony Harry.
- No babci od strony mamy.- mówi Flecher z minął jakbyśmy się urwali z kosmosu.
- Przecież moja mama jest na wyspie.- mówię i dopiero później uświadomiłam sobie że powiedziałam to na głos.
- Co!?- krzyczą wszyscy równo oprócz dzieci.
- Możecie trochę ciszej?- pyta się Lonna.
- Uszy już nas bolą.- mówi Jake i Flecher równo.
- Zaraz to kim ona jest?
- Ben kojarzysz czarodziejke która zamieniła twojego tatę w bestie?
- Nie..
- Tak, to właśnie moja mama.
- Co teraz?
- Musielibyśmy chyba ją tutaj ściągnąć...
- Twojego brata też..- mówi Harry.
- Kogo!?
- Ashley masz brata?!
- Cisza już!- krzyczę zła.
- Dobra to ja lepiej pójdę porozmawiać o tym z moim tatą...- mówi Ben i wychodzi.
-----------------------------------------------------
Sorry że trochę krótszy rozdział ale nie wiedziałam jak zakończyć.
YOU ARE READING
Następcy: Miłość bez względu na korzenie (Harry Hook x Oc) ✓
Fanfiction❗ UWAGA ❗ Książkę pisałam w wieku 11/12 lat, nawet sama nie pamiętam dokładnie w jakim wieku, cring łapie i to mocno. Wchodzisz na swoją odpowiedzialność Harry Hak syn kapitana haka, załóżmy że pojechał by do Auredonu wraz z słynną czwórką potępiony...