26. Dzień rodziny znów z przytupem cz.4

436 23 0
                                    

Pov Ashley

Doszliśmy z naszymi ekhem dziećmi do mojego pokoju, i zaczęliśmy rozmawiać oczywiście Harry musiał się zapytać kto jest bardziej nadopiekuńczym rodzicem a jego mina kiedy okazało się że on, była bez cenna. Poszliśmy wszyscy spać dopóki o 4 nad ranem nie obudziła nas Ginny.

- Mamo, Tato nie mogę spać.

- To co mamy zrobić?

- Zazwyczaj mnie wtedy przytulacie i śpię z wami.

- No to wskakuj.- mówię a ona kładzie się między mną a Harrym. Usneliśmy dopóki nie obudzili nas chłopcy.

- Możemy z wami spać?- ja tylko pokazałam im miejsce koło nas i znowu usneliśmy, wstałam jako pierwsza poszłam umyć zęby i się ogarnąć, gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam że Harry i dzieci ułożyli się w mega uroczej pozycji, postanowiłam zrobić im zdjęcie na pamiątkę.

- Wstawajcie szybko szybko.

- Jeszcze minutę...

- albo dwie

- lub trzy

- lub jednak jeszcze godzinkę...

- Dobra jednak nie wątpię że jesteście naszymi dziećmi...

- Niby w czym jesteśmy do siebie podobni?- mówią wszyscy równo, błagam jak ja w przyszłości z nimi wytrzymuję? Gdybym mogła to bym się siebie zapytała ale chyba muszę czekać na przyszłość, jakby tata to widział to by chyba padł na zawał napewno. I wtedy dostałam e-semesa od Mal abyśmy przyszli bo mały problem.

- Wstawajcie, Mal chcę nas zobaczyć i to wszystkich...

- Eeeeeee!- jęczą i wstawiają rozleniwieni a ja tylko zaczęłam ich poganiać, gdy WRESZCIE się ogarnęli poszliśmy do pokoju Mal.

- Nareszcie co tak długo ?!- mówi zła Mal a ja tylko pokazuję na Harrego i nasze dzieci którzy ziewali i się przeciągali.

- Widać że są podobni.- mówi  Lucky i Harriet równo.

- Dobra nie ważne lepiej powiedzcie

- Dobra nie ważne lepiej powiedzcie jaki jest problem.

- Okazało się że książka z której korzystał Leon nie istnieje jeszcze u nas...

- Jak to?

- Zaraz miałeś nie używać książki mojej Babci!- krzyczy zbulwersowana Ginny.

- Oj już nie przesadzaj Ginny sama używałaś zaklęć z tej książki więc nie jesteś lepsza!

- Ale ja to robiłam za zgodą babci!

- Opanujcie się, dobra teraz pytanie jak to babci?- pyta się zdziwiony Harry.

- No babci od strony mamy.- mówi Flecher z minął jakbyśmy się urwali z kosmosu.

- Przecież moja mama jest na wyspie.- mówię i dopiero później uświadomiłam sobie że powiedziałam to na głos.

- Co!?- krzyczą wszyscy równo oprócz dzieci.

- Możecie trochę ciszej?- pyta się Lonna.

- Uszy już nas bolą.- mówi Jake i Flecher równo.

- Zaraz to kim ona jest?

- Ben kojarzysz czarodziejke która zamieniła twojego tatę w bestie?

- Nie..

- Tak, to właśnie moja mama.

- Co teraz?

- Musielibyśmy chyba ją tutaj ściągnąć...

- Twojego brata też..- mówi Harry.

- Kogo!?

- Ashley masz brata?!

- Cisza już!- krzyczę zła.

- Dobra to ja lepiej pójdę porozmawiać o tym z moim tatą...- mówi Ben i wychodzi.

-----------------------------------------------------

Sorry że trochę krótszy rozdział ale nie wiedziałam jak zakończyć.

Następcy: Miłość bez względu na korzenie (Harry Hook x Oc) ✓Where stories live. Discover now