[5.] Pusta butelka

189 14 6
                                    

Tego dnia, Kageyama nie zjawił się w szkole. A że nie pojawił się na lekcjach, nie będzie go również na treningu. To było oczywiste.

Połowa uczniów z drużyny Karasuno śmiała się, że ich Król Boiska ma tak słabą głowę, że teraz ma kaca po jednym kieliszku.

Druga połowa była prawie pewna, iż czarnowłosy został w domu ze względu na swój stan. W końcu wczoraj na domówce miał wysoką temperaturę i co chwilę musiał brać leki.

Lecz Hinata znał prawdę.

Wiedział, co było powodem, że Tobio nie zjawił się dziś w szkole.

I wiedział, że tym powodem był on.

* * *

Rudowłosy, cały dzień w szkole był jakiś nieobecny. Nie skupiał się na lekcjach jak zawsze, nie wyrywał się do odpowiedzi, co było u niego normą, zawsze chciał być systematyczny i aktywny. Dlatego nie tylko uczniowie byli zdziwieni zachowaniem Shōyō, a również nauczyciele.

Chłopczyk, wypowiedziawszy dnia poprzedniego te bolesne słowa, których wcale nie chciał mówić, czuł, jak jego serce krzyczy, a dusza płacze. Nie chciał, by tak to się skończyło. Dlatego też cały czas strasznie się obwiniał.

Wszystko zwalił.

Przecież to jego wina, mogło być inaczej, a on zepsuł. Cały czas powtarzał to sobie w myślach.

Cichy szmer wiatru poruszał za oknem koronami bujnych, zielonych drzew. Świeże, limonkowe listki latały wszędzie, wpadały nawet do klasy przez uchylone okna, by następnie upaść na czyjś zeszyt, bądź po prostu na podłogę.

Wiatr po cichu wplątywał się w kosmyki rudych włosów Hinaty, wesołe słońce oświetlało jego błyszczące, bursztynowe oczka, w których widać było głęboki smutek, żal, rozpacz.

Chłopczyk cały czas pisał do Kageyamy. Pytał go, jak się czuje, czy wszystko u niego dobrze, jednak ten mu nie odpisywał. Jedyne co robił, to wyświetlał od czasu do czasu coraz to nowsze wiadomości.

Shōyō bolało serce, nienawidził, gdy ktoś odczytywał, lecz nie odpisywał, lecz tą sytuację był w stanie zrozumieć.

Mimo, iż jego przyjaciel mu nie odpisywał, chłopczyk na bieżąco wysyłał mu lekcje.

Specjalnie siedział na przerwach robiąc zadania, by wszystko szybko odesłać czarnowłosemu, by ten nie musiał się męczyć.

Był strasznie na siebie zły, że jego przyjaciel tak go nienawidził. Chciał odnowić kontakt z Kageyamą, chciał ponownie się z nim pogodzić. Jednak nie jak z przyjacielem, tylko jak z chłopakiem.

I wiedział, że cokolwiek by się nie działo – czy jego serce ponownie by krzyczało, czy jego dusza znowu by płakała, czy jego umysł by szyderczo się śmiał próbując wszystko zniszczyć – i tak zdobędzie serce swojego przyszłego chłopaka.

Po prostu czuł, że musi to zrobić.

* * *

Kageyama nie miał zamiaru iść do szkoły. Fakt, czuł się fatalnie przez swoją chorobę, strasznie bolała go głowa i miał dreszcze. Fakt, był zmęczony, gdyż wrócił do domu około czwartej nad ranem po odprowadzeniu Hinaty i żałosnym wyznaniu swych uczuć.

Lecz najbardziej bolało go to, co usłyszał z ust rudowłosego przyjaciela.

Nigdy nie chciał słyszeć czegoś podobnego.

A szczególnie od niego.

Czarnowłosy zaczął żałować, że w ogóle się urodził. Przecież jest znienawidzonym i samotnym Królem Boiska, został odrzucony przez miłość swojego życia, nigdy nie miał kochającej rodziny.

ODNALAZŁEM SZCZĘŚCIE W TWOICH OCZACH || KageHinaWhere stories live. Discover now