Chapter 13

427 34 2
                                    

Jechałam już parę  godzin, oprócz mnie w autobusie było jeszcze kilka innych osób, w tym jakiś chłopak w podobnym do mnie wieku na przeciwko, który dosiadł się kilka przystanków później niż ja. Grał smętne melodie na swojej gitarze, dołując mnie jeszcze bardziej. Normalnie mogłam się poczuć jak główna bohaterka jakiejś komedii romantycznej, ale zamiast tego rosła we mnie irytacja.

-Możesz przestać? Nie stać cię na coś weselszego?- prychnęłam w jego kierunku.

-Słucham?- przestał grać.

-Grasz dołująco, brakuje jeszcze słów o nieszczęśliwej miłości.

-W takim razie mogę zagrać coś weselszego, jeśli chcesz. Tak w ogóle jestem Tom, a ty?- uśmiechnął się przyjaźnie.

-Carmen, dzięki.

Chłopak brzdękał strunami gitary o wiele weselsze dźwięki, ale to wcale nie pomogło, chyba jednak wolałam te dołujące, przynajmniej byłam rozumiana przez świat.

-Dobra, jednak wolałam te smęty- skomentowałam, a brunet znowu przestał grać, spoglądając na mnie. 

-Chłopak z tobą zerwał? Ty z nim zerwałaś i żałujesz?- zaczął dopytywać.

-Co? Nie. Znaczy nie był moim chłopakiem. Zresztą to skomplikowane- westchnęłam.

-Nieznajomym jest się łatwiej wygadać. Mamy przed sobą długą drogę, więc jakbyś chciała pogadać, to jestem tutaj obok.- znowu zaczął brzdękać, nie namawiając mnie więcej na rozmowę.

-Nie był moim chłopakiem, ale stał się dla mnie najważniejszą osobą na tym świecie. A dzisiaj kazał mi o sobie zapomnieć- odezwałam się cicho.

-Nie przejmuj się koleżanko, pewnie jest największym dupkiem na świecie, ale tego kwiata jest pół świata, więc jeszcze znajdziesz sobie innego- skomentował.

-On po prostu chciał mnie chronić. Ale na pewno nie był dupkiem, wręcz przeciwnie, cały ten czas o mnie dbał, jak tylko potrafił.- wytłumaczyłam, przy okazji przypominając sobie wszystkie chwile z niebieskookim.

-Wiesz niezbadane są wyroki boskie, więc kto wie, może jeszcze do siebie wrócicie- wzruszył ramionami.

-Dzięki za rozmowę Tom- uśmiechnęłam się lekko.

-Zawsze do usług.

-Tak w ogóle gdzie jedziesz?- zapytałam z ciekawości.

-Do dziewczyny, studiuje w innym mieście, chcę jej zrobić niespodziankę. Oświadczę się, więc trzymaj kciuki.

-Powodzenia, na pewno się zgodzi.

Tom zaprezentował piosenkę, którą chciał zagrać swojej przyszłej narzeczonej, a potem po prostu milczeliśmy. Nagle autobus gwałtownie zahamował. Do środka wszedł jakiś mężczyzna, kierowca zaczął coś mówić o nie wchodzeniu na środek jezdni, ale szybko przestał, gdy zauważył połysk pistoletu.

-Przepraszam państwo, że przeszkadzam w jakże wspaniałej wycieczce, ale mój przyjaciel zabrał to co moje, więc teraz ja zamierzam zrobić to samo. Czy jest tu Carmen Thompson?- powiedział donośnym głosem mężczyzna dalej trzymając w broni pistolet- Zresztą wiem, że tu jest. No Carmen wychodź bo zacznę zabijać wszystkich po kolei.

Niepewnie na trzęsącym się nogach podniosłam z miejsca zwracając uwagę tajemniczego mężczyzny.

-No Sebastian nie próżnował- podszedł do mnie i złapał tak mocno za rękę, że aż pisnęłam.

-Zostaw ją!- powiedział stanowczym głosem Tom, lecz zanim zdążył się podnieść starszy mężczyzna do niego strzelił, wywołując przerażenie reszty pasażerów.

Just ride ||Sebastian StanWhere stories live. Discover now