IX

266 18 79
                                    

Stałem na rozstaju dróg, pogrążony w kompletnej ciszy otaczającego mnie świata, zanurzonego w mrokach nocy, ciszy przerywanej jedynie nieregularnym dźwiękiem mojego oddechu. Wprost na moją twarz padało oślepiające niby za dnia światło księżyca w pełni, lecz nie zwyczajnej, a krwawej. Byłem sam. Dwie decyzje, jedna osoba i brak wyjścia. Z prawej strony majaczyły niewyraźnie cienie drzew, dorastajacych prawie do sklepienia nieba, tworząc z swych koron jakby kaplicę jakiegoś gotyckiego kościoła, fragmentarycznie delikatną w konstrukcji, lecz w całości manifestującą niezaprzeczalną potęgę. Z lewej zaś wyłaniały się migawkowe przebłyski srebra. Przypuszczałem, że musi tam się znajdować jezioro. 
Nagle poczułem na sobie powiew lodowatego wiatru; liście w zagajniku zaszeleściły, wywołując ciarki na szyi, nie tylko mej, ale zapewne każdej żywej istoty, a ze strony jeziora zaczął dochodzić, wbrew całej makabryczności sytuacji w jakiej się znajdowałem, przepiękny śpiew, pełen smutku i przebijający na wylot. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy, aż w końcu dojrzałem, kto go wydaje. Ścieżką zaczął kroczyć przerastający mnie niemal o głowę czarny łabędź. Kiedy znajdował się nie dalej niż metr od miejsca, gdzie stałem, rozpoznałem słowa, wyśpiewane prosto z głębi duszy: "Who wants to live forever". Z ostatnią głoską zapadłem się w ciemność.

– Axlie, wszystko dobrze? – Usłyszałem przytłumiony szept gdzieś w okolicy prawego ucha. Zmarszczyłem twarz. – Axl, odpowiedz, coś się dzieje? 

– Co? – Mruknąłem. 

– Czemu płaczesz? – Dobiegło mnie rozedrgane pytanie. Szorstki palec ocierał moją twarz pod oczami, a na ramieniu spoczywało źródło przyjemnego, ciężkawego ciepła. Otworzyłem sklejone powieki i obróciłem się do, jak skonstatowałem, Slasha. 

– Wcale nie płaczę… – Ziewnąłem, odpowiadając beznamiętnie, lecz mój ukochany spojrzał tylko na mnie tak taksującym wzrokiem, jakim patrzy się na niewyćwiczonego w swym fachu oszusta. Chyba nie było sensu dalej ciągnąć tego kłamstwa, choć na początku naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, że takowym było. Sięgnąłem po dłoń drugiego chłopaka i zacząłem się nią bawić. – Może rzeczywiście trochę płakałem, ale już mi przeszło. – Przyznałem.

Slash próbował się uśmiechnąć, nic jednak nie odparło ode mnie wrażenia, że uśmiech ten pozostawał na swój sposób inny od typowych, jakby bardziej posępny i wymuszony. Znów poczułem jego dłoń na policzku. 

– Czy to przez te wydarzenia z wczoraj? 

Pokręciłem głową. 

– Miałem sen, kuriozalny. Mogę Ci opowiedzieć, jeśli chcesz. 

– Oczywiście, mów co tylko zechcesz. – Zachęcił mnie ciepło, jak to Slash. Kochany. – Słucham.

Wtajemniczyłem go w każdy detal, jaki nie zdążył mi dotąd ulotnić się z głowy. Co chwila zauważałem jak to rozwierają mu się powieki, to unoszą brwi lub otwierają usta. Mnie samemu ta opowieść, gdy wypowiedziana i zmieniona w fale dźwiękowe, wydała się niepokojąca, mimo wszystko starałem się zachować względny spokój. Był środek nocy, więc doświadczenie radykalnych emocji mogłoby całkowicie pozbawić mnie szansy na spokojny odpoczynek. Slash na szczęście przyjął podobną postawę, chociaż przypuszczałem, że i na nim ten sen zostawił spore piętno. 

– To niezwykle zastanawiające… – Powiedział, kiedy skończyłem. – Muszę się przespać z tymi wszystkimi informacjami. Ty też powinieneś. 

Przyznałem mu rację i przytuliłem się do jego ciepłego ciała. Znowu odpłynęłem na wzburzone wody Lete.

***

– Na pewno nie chcesz nic zjeść? Axl, nie miałeś nic pożywnego w ustach od wczorajszego śniadania. – Slash stał przy aneksie kuchennym przegryzając akurat jakąś bułkę i wpatrywał się we mnie usilnym spojrzeniem, z tym właśnie zgaszonym błyskiem, w którym nauczyłem się rozpoznawać zatroskanie. Od rana nie wyszedłem z łóżka. Ręce i nogi wciąż zdawały mi się obwiązane głazami, a na jedzenie nawet nie potrafiłem patrzeć. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 12, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Somebody That I Used To Love ~ SlaxlWhere stories live. Discover now