7. Przeprowadzka.

226 19 20
                                    


Następnego ranka jako pierwszy wstał Jeongguk. Przetarł oczy i zaskoczony przystawił dłoń do ust. Już dawno nic go tak nie zdziwiło. Przecież oni się nie lubili. Więc dlaczego spali wtuleni w siebie?

— Niezły widok, co? — usłyszał, na co podskoczył. Kto to mówił? Przecież wszyscy jeszcze spali. Zastanawiał się, czy może nie miał omamów. Wtedy po drugiej stronie krat zauważył, siedzącego w cieniu zielonowłosego.

Jeongguk oczywiście nie odpowiedział. Z początku nie miał zamiaru rozmawiać z tym zobczeńcem. Jednak ciekawość zwyciężyła i podniósł się. Stanął przy wyjściu z celi opierając ręce na kratach.

— Dlaczego tutaj siedzisz? — zapytał. — Nie musisz, nie wiem, kogoś zabić?

— Od kiedy ty taki pewny siebie jesteś? — parsknął i wrócił do czyszczenia broni.

— Dzieli nas krata, więc...

— Do której posiadam klucz — przerwał mu podnosząc się. Kiedy podszedł do krat, Jeongguk zwyczajnie zrobił dwa kroki w tył.

— Mógłbyś przestać być taki nachalny?

— Przecież nic nie robię. — Tym razem to Taehyung oparł się o metal przyglądając się młodszemu.

— Nie jestem rzeczą!

— I co z tego? Nie jesteś już dzieckiem i doskonale wiesz, na czym polega teraz świat.

— Jeśli to ma być twoja kolejna próba zaciągnięcia mnie do łóżka, to Ci się nie udała. — Gguk skrzyżował ręce na piersi.

— Otóż zaskoczę się, nic takiego nie próbowałem. Dlaczego nie wpadłeś na to, że mi się spodobałeś?

— Ale ty mi nie, więc proszę, daj mi spokój.

— Okej — odparł starszy zwyczajnie unosząc dłonie i ruszając do wyjścia.

— I tylko tyle wystarczyło? Żartujesz sobie?! — powiedział zaskoczony Gguk widząc jak plecy zielonowłosego unoszą się podczas śmiechu. Tamten tak zwyczajnie wyszedł. Nie odpowiedział.

Jeongguk westchnął i wrócił w róg dziury, w której się znajdowali. Nie zdążył wygodnie się ułożyć, a zobaczył, jak blondyn przebudza się śliniąc mundur Mina.

Kiedy Jimin otwierając oczy zrozumiał, w jakiej pozycji się znajdował, jak poparzony odsunął się od towarzysza.

— Co do...

Dopiero po chwili dotarło do niego jak doszło do tamtej sytuacji. Zaczął się podnosić i wtedy też zauważył, że ktoś na niego patrzył.

— Powiedz komuś o tym, to wypatroszę Cię jak królika — powiedział grożąc palcem młodszemu.

— Nic nie widziałem — odrzekł Gguk unosząc dłonie, po czym odwrócił się ponownie zamykając oczy.

— I dobrze.

Jimin usiadł na drugim końcu celi, obok Hoseoka. Dlaczego na to pozwolił?! To była chwila słabości, której nikt nie powinien zobaczyć! A już na pewno nie on! Ten żałosny żołnierzyna, który nie traktował go poważnie. Oczywiście w głębi duszy, był wdzięczny za to, że go nie odrzucił, tylko podarował mu wsparcie, jednak świadomość nie potrafiła tego przyjąć do wiadomości.

Oparł głowę o ścianę i westchnął. Spojrzał na Yoongiego, który jeszcze spał. No buc. Jimin nie potrafił zmienić zdania na jego temat, nawet jeśli w jakimś minimalnym procencie się do niego przekonał. Skrzywił się widząc, że obślinił mu mundur. Przyglądał mu się przez jakiś czas, po czym zauważył, że Jeon patrzył na niego spod przymróżonych powiek.

Survival || YoonminWhere stories live. Discover now