3. Książe

255 21 34
                                    


- Zostaw mnie! Co to za dziura?! - krzyczał blond włosy chłopak uderzając swojego porywacza w plecy. Nic to nie dawało. Nagle zielony postawił go na równe nogi, po czym pchnął do tyłu. Spowodowało to tym, że Jimin upadł tyłkiem na brudną podłogę.

- Witaj w domu - zaśmiał się Taehyung zamykając za nim kraty. Zerknął jeszcze na pozostałych więźniów i wyszedł z pomieszczenia.

- Pożałujesz tego! Niech tylko stąd wyjdę! - krzyczał.

Po chwili zorientował się, że nie był sam. Na ziemi leżało ciało chłopaka, a za kratami obok siedziało dwóch żołnierzy. Patrzyli się na niego dziwnie.

- Nic się nie zmienia, umrę ostatni - Wzruszył ramionami Hoseok podnosząc się.

- Co to za dziura? Śmierdzi tutaj, jest ciemno a na dodatek jakieś trupy leżą!

- Spoko, on żyje. Jeszcze - westchnął Yoongi również wstając. - A jeśli jesteś tam, gdzie on, to możesz mu pomóc.

- Zapomnij, że to dotknę!

- On umiera!

- A ja jestem następcą tronu! Nie ma mowy, że dotknę to truchło! - Jimin skrzyżował ręce na piersi.

- Kim Ty jesteś? - zapytał rozbawiony Yoongi. Nie wierzył. Taki chwast nie mógł niczym rządzić.

- Jestem Park Jimin i...

- A ten chłopaczek to się boi wyjść z zamku - przerwał mu starszy.

- Jak śmiesz tak do mnie mówić i na dodatek mi przerywać?!

Yoongi chciał odpowiedzieć, jednak ich wymianę zdań przerwał jęk najmłodszego.

- Co się dzieje? - zapytał chcąc się podnieść.

- Nie wstawaj! - upomniał go Yoongi. - Jesteś ranny, nie rób gwałtownych ruchów.

Na jego szczęście królewicz stał bardzo blisko krat dzielących ich. Sięgnął więc do jego szaty i rozerwał wierzchnią warstwę.

- Co to ma znaczyć?! Jak śmiesz mnie dotykać?!

- Przyłóż to do rany i uciskaj - powiedział do rannego ignorując wybuch blondyna i rzucił skrawek materiału w jego stronę.

- Ten materiał był droższy niż całe twoje życie!

- Dobra, posłuchaj mnie - zirytował się najstarszy. Złapał za kołnierz przyszłego króla przyciągając go bliżej krat. - Jesteśmy uwięzieni, dzieciak krwawi, zapewne umrzemy, a Ty rozwodzisz nad jakimś kawałkiem szmaty. Albo się ogarniesz i nam pomożesz albo zginiesz pierwszy, rozumiesz?

- Yoon, stary, to syn naszego króla... - upomniał go Hoseok, który do tej pory jedynie się przyglądał.

- Właśnie, zapominasz, kim jestem.

- W dupie mam to, kim jesteś. Tutaj jesteś najsłabszym ogniwem. Więc albo będziesz współpracował albo wypadasz.

Najstarszy pchnął blondyna, który zaskoczony upadł na podłogę. Nikt nigdy go tak nie potraktował. Jak on śmiał?!

- Jeszcze pożałujesz tego, jak się do mnie zwracasz...

- Z pewnością - mruknął Min i Zerknął na młodszego. - potrzebny mu lekarz. Co zrobiłeś dzieciaku, że tutaj trafiłeś?

- Cóż... O i mam na imię Jeongguk. Także szedłem sobie przez ulicę i nagle usłyszałem huk. Zrobiło się jakoś tak ciemno i głośno. Zaczęli do siebie strzelać, a ja nie wiedziałem co zrobić i wtedy ten straszny gość pchnął mnie do jakiegoś budynku, gdzie się potknąłem i straciłem przytomność. Ta rana nie wiem skąd...

- Czyli... ten straszny gość - zamyślił się Yoongi. - To Taehyung? Ten zielonowłosy świrus?

- Mhm - kiwnął głową.

- I on Ci pomógł?

- Powiedzmy.

- Nie powiedzmy, a tak było - usłyszeli nagle. Taehyung znudzony siedział na biurku, które stało niedaleko celi. - Gdyby nie ja, to zrobiliby z Ciebie sito...

- Dlaczego mu pomogłeś? - zapytał zaskoczony Yoongi. Nie rozumiał. Przecież Kim Taehyung nic nie robi dla innych za darmo.

- Bo jest słodziutki. - Taehyung spojrzał na młodszego puszczając mu oczko. Gguk odwrócił na to wzrok. Poczuł się dziwnie. Już wcześniej miał okazję rozmawiać ze starszym, który rzucał w jego kierunku obleśne teksty. - I spoko, nie umrzesz. Nie pozwoliłbym na to. Źle uprawia się seks ze zwłokami.

- Zboczeniec - mruknął Gguk.

- Załatwiłem ci doktorka - Uśmiechnął się i podniósł broń celując w starszego mężczyznę, który był popychany przez innego.

- Proszę, nie zabijaj mnie. Mam dzieci, żonę...

- Nie pierdol, tylko właź do celi. A Ty księżniczko - wycelował w Jimina. - Spróbuj tylko cokolwiek zrobić a przedziurawię ci dupsko.

Mężczyzna powoli poruszał się w stronę rannego. Jimin czując okazję zrobił krok w przód, potem kolejny. Przecież uczył się samoobrony, a zielonowłosy pewnie nie odważy się do niego strzelić. Był już niedaleko. Wierzył, że mu się uda. W pewnym momencie Taehyung widząc to, co robi zaśmiał się, przekręcił na palcu pistolet lufą do dołu i rękojeścią uderzył chłopaka. Ten zupełnie się tego nie spodziewając odleciał w bok na kraty. Po chwili poczuł, jak Taehyung wymierza w jego brzuch kopniaka i wrócił do celi, która od razu została zamknięta.

Doktor podszedł do niego chcąc upewnić się, czy z księciem wszystko w porządku. Miał przy sobie torbę, więc w mniemaniu Tae będzie dobrze. Yoongi patrzył na całą sytuację zaskoczony. Miał ochotę zaśmiać się z głupoty blondyna, jednak wyprzedził go Tae, który wychodząc nabijał się z nieudolnej próby ataku. Yoongi znał Tae jeszcze przed wojną. Miał już w głowie plan, jednak potrzebował do niego pełnego sił Jeongguka.

...................

Woah ponad rok nic tutaj nie dodałam...

Dziś jest 10.02.21. Jak nie mam co robić, a nie wiem co pisać przy aktualnych pracach, to zaglądam do tych zaczętych i tak właśnie powstał ten rozdział

He he

Kolejny pewnie znowu za rok xddd
Nie no może zacznę coś tutaj pisać

Ale tym razem serio serio będzie krótkie to opowiadanie ;)

Survival || YoonminWhere stories live. Discover now