5. Śmierć za ścianą

221 14 41
                                    


Seokjin nie musiał długo czekać. Już po tygodniu jego ludzie wprowadzili, a raczej rzucili jak workiem ziemniaków, Kim Namjoona do jego jadalni. Była pora obiadowa. Siedział sam, przy ogromnym stole jedząc coś, czego kiedyś nawet by palcem nie tknął. Jego rodzina nie podzielalała jego decyzji. Widząc, że chłopak był nieprzewidywalny, poddali się i wynieśli. Jedynie ojciec gdzieś przechadzał się po zamku. Ich królestwo zawsze miało dobrą opinię. Wiedział, że długo to nie potrwa. Powinien powstrzymać syna, jednak ten, miał za dużo argumentów na to, aby siedział cicho.

Namjoon pobity i zakrwawiony klękał na dywanie przed starszym od siebie Seokjinem. Wzrok miał wbity w podłogę, ręce związane za plecami i oddychał płytko. Czekał na ruch Jina. Ten natomiast zadowolony, jedynie uśmiechnął się do siebie i kontynuował jedzenie. Znali się i to długo. Może nie była to przyjaźń, jednak wiedzieli o sobie trochę. Cóż, Seokjin wiedział o młodszym więcej niż trochę.

— Cóż za niespodziewana wizyta — powiedział w końcu starszy wstając. Namjoon nie odpowiedział, nie ruszył się. — Nie cieszysz się, że w końcu się spotykamy?

Podszedł do niego i pociągnął za włosy podnosząc w ten sposób jego głowę do góry. Widząc pobitą twarz uśmiechnął się szeroko.

— A widzisz... mogłeś przyjść z własnej woli, to twoja buźka nie zostałaby skrzywdzona.

— Pierdol się.

— Uuuu, niegrzeczny.

— Mam gdzieś twoje widzi mi się. Jesteś psycholem.

— Trzeba było mnie nie obrażać, skarbie — powiedział uśmiechając się. Pchnął młodszego do tyłu, po czym nachylił się nad nim wyciągając zza paska broń. Wycelował w głowę tamtego i syknął: — Jesteś śmieciem, który nie potrafi zobaczyć piękna. Za to, jak mnie potraktowałeś wylądujesz w grobie. Nie pozwolę sobą pomiatać. Skoro nie jesteś po mojej stronie, jesteś nikim.

— Wiesz co, jesteś śmieszny — odważył się odezwać Namjoon. Miał lufę przystawioną do skroni, już nic go nie obchodziło. — Zachowujesz jakby cały świat musiał Cię wielbić. I Ty chciałeś być władcą? Z głupiego powodu zginęło przez Ciebie już setki ludzi i z naszej i z twojej strony. Rodzina Cię zostawiła, bo jesteś psycholem, a na dodatek wyglądasz jak...

Nie zdążył dokończyć, ponieważ poczuł mocne uderzenie w głowę i stracił przytomność. Seokjin nie miał zamiaru go słuchać. Miał nadzieję, że chłopak będzie się płaszczył i błagał o wybaczenie.

— Zabierzcie go do tamtych — powiedział do dwóch mężczyzn stojących przy drzwiach. — Wsadzcie ich wszystkich do jednej celi, druga będzie mi potrzebna.

.........................

Taehyung znudzony już tym wszystkim zszedł na dół z innymi ludźmi. Dostał rozkaz, więc z ogromną chęcią go wykona.

— Pobudka — zaśmiał się uderzając bronią o kraty. — Ty, księżniczka zrób coś głupiego, a nie tylko oberwiesz po mordzie...

— Czego chcesz? – wysyczał Jimin. Widząc, jak zielony odbezpiecza broń celując w niego, zrobił krok w tył.

— Spokojnie... — otworzył drzwi celi, gdzie Jimin był. Druga również została otwarta. — Wyłaź.

— J-ja... proszę, nie zabijaj mnie...

— Spoko. A teraz idziesz. — Pchnął go przed siebie. — Dobre wieści. Przenosicie się do waszych kolegów. Wreszcie będziesz mógł wydrapać oczy Minowi.

Jimin posłusznie wszedł do celi obok. Za nim szedł od razu Jeongguk. Był zdenerwowany widząc dziwny wzrok zielonego. Zdążył wyjść z poprzedniej celi i zetknął się z czyjąś klatką piersiową. Taehyung złapał go w talii i przysunął do siebie.

Survival || YoonminWhere stories live. Discover now