it wasn't just flowers that bloomed that spring

Начните с самого начала
                                    

- Czyli już wiesz?

Jisung zaśmiał się bez humoru.

- Czyli już wiesz? - przedrzeźnił przyjaciela. - Gdybyś chciał wiedzieć, mam pierdolony internet. To największe skurwysyństwo jakie mogliście mi zrobić. I gdzie, do kurwy nędzy, jest Chan?

Changbin wstał na równe nogi. W pierwszej chwili odważył się spojrzeć Jisungowi w oczy, tylko po to by w następnej sekundzie skrzywić się na widok szalejącej w nich złości. Świadomość, że sobie na to zasłużył bynajmniej nie dodawała mu pewności siebie. Rozejrzał się nerwowo dookoła, szukając czegoś, na czym mógłby zaczepić wzrok. Wreszcie wbił spojrzenie w czubki butów.

- Chan jest na uczelni - odpowiedział. - Nie mógł przyjść. Wpadnie do ciebie wieczorem, jeśli tylko chcesz.

- Wierz mi, że nie chcę - prychnął bez namysłu. - Nie chce mi się gadać ani z nim, ani z tobą.

- Wiem.

- To dobrze.

- Paskudnie się czuję, Jisung.

- Powinieneś! - Wyrzucił ręce w powietrze. - Jak mogliście mi to zrobić? Jak mogliście podjąć taką decyzję beze mnie? Czy moje zdanie nie ma dla was żadnego pierdolonego znaczenia? Mam tylko ładnie wyglądać i coś pośpiewać?

Trzeba przyznać Jisungowi, że mimo wszystko nie najgorzej szło mu panowanie nad nerwami. W takim stanie zawsze dużo przeklinał i na nikim nie robiło to wrażenia. Nigdy nie miało. Poza tym mówił nadzwyczaj spokojnie. Starał się nie podnosić zanadto głosu, nie tylko dlatego, że obok nich co rusz ktoś przechodził, ale głównie ze względu na Changbina. Nawet, jeśli był na niego wściekły.

- To nie tak - odparł cicho student.

- Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji mnie postawiliście, czy wasza wyobraźnia nie sięga tak daleko?

Changbin otworzył usta, ale w tym samym momencie zrozumiał, że nie ma pojęcia, co powinien powiedzieć, więc na powrót je zamknął.

Jisung zmierzył go ostrym spojrzeniem. Chciał się odwrócić, i nie oglądając się za siebie, wyjść z parku. Zostawić go tutaj i nigdy więcej się do niego nie odzywać. Na samą myśl o tym poczuł, że opada z sił. Usiadł więc na ławce, przyciągnął do siebie kolana i schował głowę w ramionach.

Kiedy zobaczył tego ranka wszystkie te powiadomienia na telefonie chciał wierzyć, że doszło do pomyłki. Inne wytłumaczenie zdawało mu się być nieprawdopodobne. Niemożliwe. Nawet po tym, jak przeczytał posty Chana i Changbina na instagramie wmawiał sobie, że robią dobrą minę do złej gry.

Plan wyglądał tak, że przyjdzie tutaj, zrobi awanturę, a gdy wreszcie pozwoli dojść Changbinowi do głosu okaże się, że oni też o niczym nie wiedzieli. Że piosenka zwyczajnie wyciekła. Miał nadzieję, że koniec końców to on będzie przepraszał Changbina za swój wybuch, a nie Changbin jego.

Jisung nie był typem osoby, która płacze ze złości. On zaliczał się do tych, którzy klęli jak stary szewc i rzucali wszystkim co akurat mieli pod ręką. Teraz oczy zaczęły zachodzić mu łzami, więc mocno zacisnął ze sobą powieki.

Wyczuł obok siebie ruch, ale nie podniósł głowy.

- Chyba nigdy ci tego nie mówiłem - zaczął Changbin - ale czasami mnie onieśmielasz.

Jisung parsknął pod nosem.

- Dobrze wiedzieć.

Changbin zignorował jego komentarz i ciągnął dalej.

cereal #minsung [ discontinued ]Место, где живут истории. Откройте их для себя