dumb & dumber present: how to make a good first impression

1.2K 129 95
                                    

☾ ☁️ ♡ ྀ ✉ ☽

W poniedziałkowy poranek, kiedy słońce jeszcze nie wzeszło, a księżyc wciąż nie zasnął, babcia Han weszła do kuchni, by obudzić swojego wnuka głośnym krzykiem, ponieważ tak z reguły mówiła i wyrażała miłość. Uważała, że na swojego męża krzyczała zdecydowanie za rzadko i właśnie dlatego przedwcześnie zmarł, a wkrótce potem także ich pies, przez co teraz letnie wieczory na ganku spędzała samotnie, od czasu do czasu popatrując na pusty kojec. Teraz krzyczała na wszystkich dwa razy częściej niż kiedyś, aby i oni jej nie opuścili, a na Jisunga nawet i trzy razy, bo był ulubionym z piątki jej wnucząt, i najbardziej przypominał jej ukochanego męża.

Stanęła nad nastolatkiem, lecz gdy go budziła, jej głos pozostał cichy i spokojny. Zatroskana pomogła mu przejść do pokoju, gdzie położył się na łóżku i z jej pomocą szczelnie okrył kołdrą. Potem wróciła do kuchni, zrobiła herbatę z miodem, imbirem i cytryną, którą zaniosła mu razem z kroplami do nosa oraz garścią tabletek i wodą do popicia.

Mimo wczesnej godziny - wskazówki bowiem wskazywały zaledwie kwadrans po szóstej rano - wyszła na klatkę i zapukała w drzwi obok, jednak Seungmin nocował tej nocy u przyjaciela i nie mógł jej otworzyć. Pani Han wróciła zatem do środka i ze skwaszoną miną wystukała na komórce numer, który znalazła na lodówce, jeszcze bardziej skwaszona przyłożyła telefon do ucha, i po trzech sygnałach, kiedy była już najbardziej skwaszoną kobietą na świecie, poinformowała swojego rozmówcę, że jej wnuk jest chory i potrzebuje opieki. Nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się. Raz jeszcze weszła do pokoju, znajdując tam Jisunga, który ani nie siedział, ani nie leżał. Coś pomiędzy tym. Był blady i spocony, z zaczerwienionymi oczami i przetłuszczonymi włosami.  Jej serce natychmiast zalała fala troski, która złagodziła rysy jej twarzy. Żałowała, że nie może zostać.

Ścisnęła chłopca za rękę, cicho dziękując za gościnę. Na ustach Jisunga w jednej chwili pojawił się delikatny uśmiech, ale to tylko dlatego, że na szerszy nie miał sił.

- To żaden problem, babuniu - powiedział. - Przyjadę kiedyś, obiecuję. Jak zawsze miło było cię gościć. 

To była prawda, żadne majaczenie spowodowane wysoką temperaturą. Jisung bardzo kochał swoją babcię, i pomijając ten krzyk i marudzenie, których szczerze nie rozumiał, lubił spędzać z nią czas.

Pani Han wzięła torbę, zgasiła światło w korytarzu i wyszła na przystanek autobusowy. Zegar wskazywał godzinę szóstą czterdzieści dwie, i mimo że księżyc nadal nie spał, słońce już zaczynało się budzić.

Niespełna dwadzieścia minut później drzwi mieszkania numer pięć po raz kolejny stanęły otworem i Hwang Hyunjin wszedł do środka, razem ze swoją troską o najlepszego przyjaciela oraz plecakiem pełnym miodu, lekarstw i domowych soków. Jeszcze w samochodzie kierowanym przez zaspaną Yeji zadzwonił do swojego szefa informując go, że przez kilka najbliższych dni nie będzie mógł pojawić się w pracy, za co grzecznie przeprosił, życzył miłego dnia, i przeprosił raz jeszcze, mając nadzieję, że nie sprawia kłopotu. Swoją drogą, to dlaczego jego kuzynka miała prawo jazdy, a on nie?

Odłożył plecak na stole w kuchni i przeszedł do pokoju. Położył się obok Jisunga, pozwalając, by przyjaciel wtulił się w niego niczym w ogromnego pluszaka, i tak przespali kilka godzin. O jedenastej Hyunjin obudził się, a kolejne trzy godziny minęły mu na bieganiu z kuchni do pokoju, przynosząc to herbatę, to leki, to podgrzane soki. W międzyczasie zmieniał bajki w odtwarzaczu dvd, powoli zdobił korytarz kartkami z książek oraz szukał plakatu Tylera, który gdzieś się schował i za żadne skarby nie chciał zostać znaleziony. Jisung za to powoli ale skutecznie poddawał się chorobie, aż w końcu blisko trzeciej po południu wziął syrop na zbicie gorączki, i niemal natychmiast zasnął w morzu zużytych chusteczek higienicznych, tuląc do siebie poduszkę Seungmina, której wciąż nie oddał.

cereal #minsung [ discontinued ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz