Raz...Dwa...

7.5K 243 63
                                    

Podniosłam karteczkę z wycieraczki i zamknęłam drzwi. Spojrzałam się z przerażeniem w oczach na mężczyznę, który stał tuż obok.
-Co to ma znaczyć?!-krzyknęłam zdenerwowana.
-Nie wiem...-odpowiedział mi demonolog.
-Jak to pan nie wie?! To pan jest specjalistą!-wykrzyczałam.
Ciotka spojrzała na mnie jakby patrzyła na obcą osobę...
-Przepraszam... Poniosło mnie. Po prostu już nie daje rady...-rzekłam po chwili.
-Nie szkodzi-odpowiedział z uśmiechem mężczyzna.
Nie wiedziałam co należy zrobić... „Skoro taśma nie działa na światła, to co teraz zrobimy?"-myślałam.
Po dłuższej rozmowie, zaczęliśmy się przygotowywać w razie gdyby demon zaatakował.
-Chodź ze mną Vanessa-powiedziała ciotka wstając z kanapy.
Wyszłyśmy na dwór. Było bardzo zimno i padał deszcz. Rozejrzałam się dookoła i poszłam za ciotką. Zaprowadziła mnie do komórki i otworzyła szafkę. Wyjęła z niej strzelbę i naboje.
-Ile rzeczy ukryłaś w tym domu?-spytałam zdziwiona.
Ciotka tylko się uśmiechnęła. Podała mi strzelbę, po czym wyszła.
-Czy to się do czegoś przyda?-spytałam wchodząc do domu.
-Zobaczymy...-odpowiedział mężczyzna zastanawiając się jak pokonać demona.
Po dwóch godzinach demonolog oznajmił, że należy spalić wszystko co jest powiązane z demonem. Pobiegłam na górę, aby zebrać wszystkie rzeczy. Po chwili wszystko leżało już na stoliku w salonie.
-Dobrze...dobrze...-szeptał pod nosem.
-Nie jestem pewna czy to wystarczy...-powiedziałam niepewnie.
-Zdecydowanie...zdecydowanie nie wystarczy...-powiedział cicho.
-Czy wszystko w porządku?-spytała ciotka.
-Czy mogę prosić o filiżankę kawy?-powiedział nagle mężczyzna.
-Oczywiście! Chwileczkę-odpowiedziała ciotka i poszła do kuchni.
-Przepraszam ostatnio się nie wysypiam-rzekł siadając na kanapie.
Przeczekaliśmy deszcz, po czym wyszliśmy na zewnątrz... Wszystkie rzeczy wrzuciliśmy do śmietnika, który później polałam benzyną. Wrzuciłam zapałkę i po sekundzie buchnął ogień. Staliśmy tam chwilę aby upewnić się, że przedmioty napewno się spalą. Gdy wróciliśmy do domu zaczęliśmy myśleć co dalej. Zastanawiała mnie kartka od demona... ,,Co to miało znaczyć? Co nas teraz spotka? Przecież ona jest zdolna do wszystkiego..."-myślałam.
-Czy ma pan jakiś plan?-spytała ciotka.
Mężczyzna siedział w ciszy na kanapie i zastanawiał się.
-Ta karteczka...karteczka pod drzwiami-zaczął szeptać.
-Co z nią?-spytałam nerwowo.
-Napisała, że teraz jest jej kolej... Musimy się przygotować-powiedział lekko przerażony.
Spojrzałam na ciotkę po czym powiedziałam:
-Niby jak?! Nic na nią nie działa! Taśma na włącznikach świateł, krzyże, świece... Nic nie działa!-krzyczałam zdenerwowana.
-Vanesso! Uspokój się!-podniosła na mnie głos ciotka.
W jednej chwili umilkłam... Zaczęłam się zastanawiać co możemy zrobić...
Po czasie zadałam to pytanie:
-C-czy demon może kogoś... o-opętać?-powiedziałam szybko oddychając.
Mężczyzna spojrzał się na mnie i przełknął nerwowo ślinę.
-Jest szansa na to, że-zaczął demonolog.
-Czyli tak!-przerwałam mu zdenerwowana.
-Nic takiego się nie wydarzy Vanesso-powiedział po chwili.
,,Mam nadzieję"-pomyślałam.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam pukanie do drzwi.
Spojrzałam z przerażeniem na demonologa.
-Co się dzieje?!-krzyknęłam.
Nic nie odpowiedział i podszedł ostrożnie do drzwi.
-Zostańcie tam-rzekł i je otworzył.
Na wycieraczce leżała kolejna karteczka, tym razem z napisem ,,Gotowi? Raz...Dwa..."
-Co to ma być?!-powiedział demonolog.
Wyjął latarkę i zaczął się rozglądać po dworze.
Siedziałam na kanapie i patrzyłam na niego z przerażeniem w oczach. Nagle coś wciągnęło go do góry... Po chwili usłyszałyśmy krzyk...



••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka! Teraz rozdziały będą częściej! W końcu mam na to czas. Bardzo was przepraszam, że musieliście tyle czekać. Podoba wam się ten rozdział dajcie znać w komentarzu:)

Nie gaś światłaWhere stories live. Discover now