Japońce

58 12 41
                                    

Pov: Amsterdam

Tak jak Mad już wam wspomniała, wieczorem kiedy wróciliśmy do domu, usiedliśmy przy stole i przeprowadziliśmy długa debatę.

Za namową Phoenixa postanowilismy pojechać do Japonii uratować Wenecję.

Nikt tak naprawdę nie wie czemu tam utknela, sam Phoenix nawet tego nie wie, więc jedno wielkie XD - bo przecież razem tam byli.

No więc jeszcze tego samego dnia pakowaliśmy manatki. W internecie wraz z Sergiem sprawdziliśmy o której jest jakiś samolot.

23:30 mamy samolot, a w Japonii będziemy... No jeżeli Marsyl znowu uprowadzi samolot to wyrobimy się przed godziną 11.

Beatriz szybko przyjechała i zabrała dzieciaki oraz zwierzęta do siebie.

Na lotnisku zjawiliśmy się godzinę wcześniej. Było pusto nikogo tam oprócz nas I pracowników nie było.

- A Florencji jak zwykle nie ma - powiedziałam szeptem do Sergia.

- No cóż. Ona traci nie my - usiadł na krześle, a to się pod nim zapadło.

Gdy wsiedliśmy do samolotu, Marsyl związał załogę linami i sam kierował samolotem - Phoenix puszczał jakąś muzyczkę z radia, aby umilić nam czas.
Dzięki temu wszystkiemu wyrobiliśmy się w 5 godzin, a nie jakieś ponad 12...

Gdy wysiedlismy z samolotu przywitali nas Japońce.

Wyruszyliśmy w długie poszukiwania Wenecji. Zajęło nam to pięć dni. Ostatecznie się udało.

Pierwszego dnia postanowilismy, że pozwiedzamy już jak tu jesteśmy.

Drugiego dnia rozpoczęliśmy poszukiwania, aczkolwiek Marsyl natknął się na jakąś restauracje gdzie sprzedają psy do żarcia i musiał iść je skosztować.

Trzeciego dnia Marsyl się pochorował, więc leżał w hotelu chory, a my szukaliśmy Wenecji.

Czwartego dnia trafiliśmy na trop gdzie znajduje się Wenecja.

A piątego dnia w domu cesarza znaleźliśmy Wenecję. Okazało się, że pracuje tam jako gosposia. No ale zabraliśmy ją stamtąd. 

W drodze powrotnej kłóciliśmy się, było parę bójek. Ale udało się wrócić do domu, całemu i zdrowemu.

Autorka aka Narrator 

W czasie kiedy nasi bohaterowie ratowali Wenecję z Japonii, w Walencji w ich willi, w ciemnościach, przy jednej zapalonej świeczce, która stała na starym przedwojennym niemieckim stole, siedziala Florencja.

Szykowała coś, czego nikt nigdy by się nie spodziewał. Chociaż... Może znalazłaby się taka osoba, która spodziewała by się tego? Wątpię w to. 

Kiedy nasza ekipa wróciła do domu, każdy wrócił do swoich pokoi. Florencja udawała, że ma gorączkę i niezbyt dobrze się czuje. Jednak kiedy tylko wszyscy zasnęli, Florencja wstała z łóżka i....

---------

Witam was Kochani moi i z góry przepraszam za tak krótki rozdział, aczkolwiek wprowadzam was do czegoś nowego, czego jeszcze nie było :)

Radzę sie bać, bo Lisiasta w tej chwili jest nieprzewidywalna - tak mi się zdaje.

Nowa perspektywa która do nas dołącza to Narrator, czyli ja, nie Floryda!

Jak myślicie co się stanie? Macie jakąś teorie?

Buziaki! ❤️

BekaJakRzeka [PORZUCONE] Where stories live. Discover now