Wyprawa Do...

67 11 38
                                    

(oceńcie tego edita, którego robiłam samodzielnie w picsarcie XD. Umiescilam wam go w mediach).

Pov : Florka

- Ej bo ogólnie był ślub Budzi I Florencji, co nie - odezwał się Denver.

- No był - potwierdziła Budzia.

- To wypadałoby, pojechać na podróż poślubną - dodał po chwili.

- No wypadałoby, ale wszyscy razem, inaczej nie jadę - uparła się Flor, na co Budzia głośno westchnęła.

- Co powiecie na Grecję? Ateny i Kreta? - zaproponowała Sztokholm i rozmarzyła się.

- Nie, nie będę wysłuchiwać pierdolenia Florki o mitach Greckich - powiedział Berlin.

- No to se nie słuchaj - wytknęłam mu język, a ten pokazał mi środkowy palec.

- To może... Wyspy Kanaryjskie? - zaproponowała Flor.

- Ja mam lepszy pomysł. Egipt - powiedziała Budzia, a jej pomysł poparła cała reszta.

No więc spakowaliśmy się wszyscy, pojechaliśmy na lotnisko, zakupiliśmy bilety i wsiedliśmy do samolotu.

Oczywiście w samolocie nie odbyło się bez awantur.

Phoenix wkurwił Bogote, a ten zaczął go gonić po samolocie. Skończyło się tak, że stjułaressa (od autorki. Jak ktoś przypierdoli się do tego jak to napisałam to zajebie, bo napisałam tal specjalnie) przywiązała ich do siedzeń.

Gdy wysiedliśmy z samolotu, zameldowaliśmy się w jakimś hotelu.
Oczywiście, każdy miał swój pokój. Albo sam, albo ze swoim partnerem, bądź partnerką.

Następnego dnia, na dworzu było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać.

Poszliśmy zwiedzać, narpiew postanowilismy udać się do Sfinksa, którego Marsyl nazwał "Piaskowym gównem, które zbudowałby sto razy lepiej".

Później, udaliśmy się do jakiś piramid, ale nic tam ciekawego nie było.

Już naprawdę wolałabym jechać do Grecji i zanudzać resztę pierdoleniem o mitach...

Pov : Rio

- Ej jaka rzeka płynie przez Egipt? - zapytał Denver, po czym walnąłem go z całej siły w łeb.

- Za co!? - wrzasnal na całą pustynie, czy co to tam było.

- NIL KRETYNIE - wydarlem się jeszcze głośniej.

- JAKI NIL!?!??

- TAKA RZEKA DAŁNIE

- Nie no, z wami to beka jak rzeka jest - zaśmiał się Profesor, który nie miał na nosie swoich czarnych okularów, tylko jakieś żółte z czarnymi szkłami.

- Wyglądasz jak niewidomy - podsumowałem.

- A daleko ta rzeka jest? - zapytał ponownie Denver, na co ja znowu przyjebalem mu w łeb.

- NIE WIEM CZY ONA JEST DALEKO, PRZESTAŃ ZADAWAĆ GŁUPIE PYTANIA!

- OKEJ, ALE NIE DRZYJ SIĘ!

Denver odpalił GPS i ruszyliśmy w drogę, do rzeki.

Po upływu dwóch godzin - jesteśmy takimi ciotami, że musielsimy się zgubić i pytać przechodniów gdzie ta rzeka jest - dotarliśmy na miejsce.

Ja wraz z Danielem wpadliśmy na genialny pomysł, aby wykapac się w tej rzece.

No to jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy.

Tylko, że ja oddałem telefon i portfel Marianie, żeby go schowała do swojego plecaka, bo nie byłoby za wesoło gdybym je gdzies w tej wodzie zgubił.

Oboje wbieglismy w ciuchach do tego Nilu.

Woda była zimna, jak na temperaturę która panowała (od autorki. TAK TO SIĘ MOWI? PANOWAŁA? XD) na dworzu.

Było bowiem 30º.

Pov : Sevilla

Później udaliśmy się do miasta na jedzonko, zjedliśmy w jakiejś ekskluzywnej restauracji.

Wracaliśmy już do hotelu, kiedy nagle spotkaliśmy Arabów z wielbłądami.

- Ej psstt - szarpnęła mnie delikatnie za ramię Tokio, która dusiła się ze smiechu.

- Co? - zapytałam lekko zdezorientowana.

- Co ty na to, żeby sprzedać Marsyla arabom? - Spojrzałam na nią z zapytaniem i nie odpowiedziałam jej, jednak powstrzymywałam się z wybuchnięciem smiechem.

Po chwili Tokio zaczepiła jednego Araba - który odziwo umiał hiszpański.

No i sprzedała Marsyla za trzydzieści dwa wielbłądy...

Zabraliśmy te wielbłądy ze sobą do hotelu - w którym był parking dla wielbłądów. TAK, DOBRZE SŁYSZYCIE. PARKING DLA WIELBŁĄDÓW.

W domu

No wiecie... Istnieje coś takiego jak klątwa faraona? Dobrze mówię?

No to nas wszystkich właśnie to dopadło...

A i tak jeszcze zapomniałabym dodać : wielbłądy przywieźliśmy do domu, siedzą na naszym podwórku.

-------

Witajcie!

Drugi rozdział dzisiaj, mam nadzieję że się cieszycie i że się podobało.

Dziękuję za czytanie! ❤️

BekaJakRzeka [PORZUCONE] Where stories live. Discover now