Marsyl I Jego Piękne Pomysły

71 8 26
                                    

Trzy dni później

Pov : Florcia

Gdy zdjelismy te jebane dywany ze ścian, wyjebalismy je do piwnicy. Może kiedyś się nam przydadzą.

Psiarnia siedzi na Syberii, na bieżąco wysyłają nam zdjęcia z ich pięknej podróży.

Siedzieliśmy sobie w salonie i spokojnie oglądaliśmy Kevina Samego W DOMU. Dobrze słyszycie, Kevina w lutym oglądamy.

- KURWA JEBANA MAC! - krzyknął Marsyl, który wstał z kanapy jak poparzony.

- Ja pierdole co tym razem? - zapytała Mad, która już była załamana, pomimo że jeszcze nie usłyszała co tym razem Marsyl wymyślił.

- WYSTAETUJE W TOUR DE POLONCE

- CO TO JEST W OGÓLE? - zapytał Berlin, na co reszta spojrzała na niego jak na kretyn, pomińmy fakt że poniekąd nim jest.

- NIE WIESZ CO TO TOUR DE POLONCE? MÓJ BOŻE, CHŁOPIE NIE NO, IDZIESZ DO DOMU! - wydarl Sie Marsyl I wsadził Berlina na taczkę, która chuj wie skąd wziął I wywiózł Berlina do ogrodu.

- Ekhem, pozwólcie ze ja teraz coś powiem. Kochany Marsylu, Marsylio, Marsylilio, czy chuj wie jak się tam odmienia Twoje "imie". Po pierwsze, nie masz roweru, po drugie nie umiesz na nim jeździć, po trzecie W LUTYM? - krzyknęła Nikozja, która załamała się, ale po chwili zaczęła się śmiać.

- Boże no co to za problem do cholery jasnej! Kupię ten pieprzony rower!

- Jak coś ja nigdzie nie jadę - powiedziała Mad, po czym wyszła z salonu.

No to tak, jak zwykle podzieliliśmy się na ekipy :

Madryt, Nikozja, Budzia, Amst, Phoenix, Denver, Palermo i Marsyl pojechali kupić rower i jakieś inne gówna.

Natomiast ja, moi Kochani bracia Sergio i Berlin, Ottka, Sevka, Rio, Oslo i ten kretyn Pablo dostaliśmy za zadanie aby ogarnąć sprawy papierkowe.

Bogotá, Tokio, Helsi, Nai, Lizba i Sztok dostali za zadanie pojechania do banku i sprawdzenia jak tam z naszymi finansami. Jak to Nikozja powiedziała "Czy przez przypadek nie wylądujemy pod mostem".

A Flor I Moskwa standardowo zajmowali się dziećmi.

- Dobra, to jak to robimy? - zapytała Ottka.

- Zaraz podłącze drukarkę i wydrukujemy to zjebane pismo jakieś - powiedział Andrés I poszedł po drukarkę.

- A kable to gdzie? - zapytał Rio, po tym jak zobaczył ze Berlin nie przyniósł kabli, tylko sama drukarkę.

- Ja przyniosę - mruknęłam pod nosem i poszłam po kable, które leżały w szufladzie w przedpokoju.

Rio zaczął podłączać drukarkę do komputera, a ja znalazłam potrzebne dla nas pismo. Ottawa zrobiła nam herbatę bo zrobiło się trochę zimno. Na dworzu było 14 stopni, ale w domu piździło niesamowicie.

Oczywiście wszystko szło za dobrze. Berlin wylał herbatę na drukarkę. Sergio poleciał szybko po suszarkę i podłączył ją do prądu i zaczął suszyć drukarkę.

O dziwo udało się i nadal działa, ale dziwnie syczała.

Potem coś się zjebało i przestała działać.

Jako że stała na ziemi to kopnelam ja z całej siły, jednak ta nie zadziałała.

- Wez pierdolnij w nią jeszcze raz. - powiedział Anibal.

No to jeblam noga w nią z całej siły, jednak ta znowu nie zadziałała.

- Ja pierdole. Ty śniadania nie jadłaś czy co? - zapytała Ottka, która podeszła do drukarki i wzięła ja w dłonie, po czym jebla nią o ziemię z całej siły.

Zrobili ja z chujowe go plastiku bo trochę się uszkodziła, ale nadal nie zadziałała.

- Dajcie to kurwa - Anibal jebnal w ten chiński szajs i zaczął działać.

Gdy wydrukowaliśmy te pisma, akurat wróciła ekipa od spraw bankowych. Na szczęście mamy jeszcze dużo hajsu.

Potem wróciła ekipa od zakupu roweru... Rower był cały różowy, tak samo jak za mały kask na leb. Marsyl nie kupił ochraniaczy bo "po chuj mu to do życia".  Oprócz tego kupił se dzwonek do roweru... Z naprawdę zajebistym napisem..

Była kłótnia kto w jakim aucie jedzie, ostatecznie my laski wzięłyśmy duże auto, a chłopcy to małe. Na torze jakiś typ kazał Marsylowi ustawić się do zdjęcia. Pokazałabym wam je ale Nika mi go jeszcze nie wysłała. Ale obiecała ze wyślę, więc trzymam ja za słowo. Oczywiście wywołamy je i powiesimy obok Mona Lisy.

Uczestników było trzech, gdy wystartowali Marsyl był na prowadzeniu jednak... Wyjebał się...
Jednak dzielnie walczył, wstał i jechał dalej!

Wyjebał się jeszcze z 5 razy... Gdy w domu ogladalismy cały ten zjebany wyscig czy coś to jebalismy ze śmiechu. Połowa zjebała się z kanapy i foteli.

Marsyl zdobył 3 miejsce.

Oczywiście nie obyło się bez wizyty w szpitalu. Złamane zebra i skręcona kostka...

Rada Cioci Nikozji : dzieci, noście kask i ochraniacze bo skończycie jak wuja Marsyl.

-----------

Nika powiem Ci ze ty jesteś naprawdę kreatywna XD czasami się zastanawiam czemu ja pisze te serię, a nie ty XD

Jeśli nie czytaliście oryginalnego rozdziału to odsyłam do @Tlenek_Tlenka

Dziękuję za czytanie! ❤️




BekaJakRzeka [PORZUCONE] Where stories live. Discover now