15.

38 3 10
                                    



Z nieba do piekła. Justin właśnie tak, w jednym zdaniu, mógł opisać ostatnie godziny, które wstrząsnęły jego światem. Momenty, gdy Lea była w jego ramionach, całował ją, słuchał, wpatrzony w jej przejmująco niebieskie oczy, historii z mrocznej przeszłości. Wydawało mu się, że był wtedy najbliżej jej, niż ktokolwiek, kiedykolwiek wcześniej. W tamtych chwilach, wydawała mu się taka prawdziwa, szczera, bezbronna.

Pokiwał głową, starając się wyrzucić niechciane obrazy z jej środka. Ale Lea weszła mu pod skórę niemal boleśnie. Wciąż widział ją przykrytą białym prześcieradłem, nagą, leżącą tuż obok. Gdy burza niesfornych loków opadała na jej perfekcyjną twarz. Patrzyła wtedy na niego z taką niewinnością i smutkiem w oczach. Gdy obdzierała się z bolesnych wspomnień, pokazując swoją najkruchszą i najdelikatniejszą formę.

Znów zaufał fałszywemu złudzeniu serca. Po raz kolejny sparzył się. Ale tak kończą się zabawy z ogniem. Pożarem.

- Davis, halo! Ziemia do Justina!

Z zadumy wyrwał go głos Luca, który podszedł do niego i zaczął machać swoją wielką ręką przed jego nosem. Pomrugał szybko i wyostrzył wzrok, rzucając mu pytające spojrzenie.

- Co tu się stało? - powtórzył Luca.

- Twoja siostra jest popieprzona - odparł bez ogródek, nie bawiąc się w dyplomację.

Luca westchnął i spojrzał na chłopaka wzrokiem pełnym współczucia. Usiadł zrezygnowany na kanapie, zachęcając tym gestem chłopaków, aby uczynili to samo. Carter i Justin usadowili się naprzeciwko Russo, czekając w napięciu na to, co ma im do powiedzenia.

- Lea jest bipolarna... - zaczął na wydechu, ale usłyszał głośne parsknięcie Davisa, które wyrwało go z rytmu.

- Co, kurwa?

- Lea ma chorobę afektywną dwubiegunową plus zaburzenia osobowości typu narcystycznego. Jak to powiedziałeś - jest popieprzona.

W pokoju nastała cisza tak dogłębna, że można było usłyszeć brzęczenie przepływającego prądu w gniazdkach. Luca spojrzał na mężczyzn, którzy wciąż trawili w swoich głowach wiadomość, którą na nich zrzucił. Milczeli, więc postanowił ciągnąć swój monolog.

- Kocham moją siostrę, zawsze będę się o nią troszczył, ale jej przypadłość... to najgorsza kombinacja jaką możecie sobie wyobrazić. Życie z nią to nieustanna męka. To jak wieczna jazda z odpiętymi rolkami. Jazda na rollercoasterze w zepsutym wagoniku. Jak chodzenie na linie nad przepaścią. Narcyzm podbija każde szaleństwo w manii do niebotycznych rozmiarów.

Luca potarł czoło ręką, zastanawiając się, w jakie słowa ubrać wszystko to co czuł w stosunku do siostry, jak opowiedzieć o poplątanej i pogubionej we własnej głowie dziewczynie.

- Dostała diagnozę chwilę przed piętnastymi urodzinami. Miała wtedy ciężki czas w życiu... eee... a pewne traumatyczne wydarzenie zmusiło ją do skorzystania z pomocy terapeuty - powiedział, pomijając szczegóły dotyczące gwałtu.

- I w końcu wszystko zostało nazwane i sklasyfikowane, a na naszą rodzinę spłynęło olśnienie, które wyjaśniało jej zachowania. Bo nie zawsze dawało się je tłumaczyć buntem czy walką z systemem. Miewała okresy - zaśmiał się - ba, długie, ciągnące się miesiącami fazy szaleństwa. Szaleństwa, które kiełkowało powoli, rosło i rosło w siłę, by wybuchnąć, gdy osiągnęło apogeum. W swojej psychozie była nieobliczalna, nieprzewidywalna, niebezpieczna.

- Tak jak wczoraj - mruknął Davis.

-T ak jak wczoraj - powtórzył po nim Luca. - Czasami jej obłęd uruchamiał się, gdy była przebodźcsowana albo prze-stymulowana. Gdy w jej życiu nawarstwiało się za dużo syfu, przełącznik w jej głowie przeskakiwał - tu Luca pstryknął palcami - i oddawała się furii, która w niej siedziała. Pozwalała zawładnąć sobą szaleństwu, oddać mu stery.

Fly, little doveDär berättelser lever. Upptäck nu