5. Piosenka Bez Melodii I Bitwa Na Gofry

Start from the beginning
                                    

Piosenka. Wyszła z tego piosenka, nie da się ukryć.

Poczułam zmęczenie. I spokój.

Niewiele myśląc, położyłam się do łóżka i niedługo potem zasnęłam.

*

Siedziałam na kuchennym blacie i jadłam kanapki z szynką, przeglądając Twittera, gdy przyszedł sms:

Od: Mike

14 pasuje? Podejdę pod Ciebie :)

Odpisałam, że nie ma problemu i dalej siedziałam, tylko już z uśmiechem na ustach.

-Co jest takiego zabawnego? - Spytała moja mama, wchodząc do kuchni z ręcznikiem na włosach.

- Jakiś żart przeczytałam. - Skłamałam, nie chcąc się zbędnie tłumaczyć.

Zaraz po śniadaniu siadłam do lekcji. Nie żebym była jakoś bardzo ambitna, ale na pewno nie chciałam skończyć pod mostem. W każdym razie, wysiłku w naukę trochę wkładałam i liczyłam na odrobinę szczęścia.

Podręcznik z chemii leżał na biurku i straszył mnie Super Zadaniem.

Będę musiała pogadać z tą łajzą Hemmingsem, przeboleć jedno spotkanie z nim i zrobić to co należy...

Nim się obejrzałam była już 12. Przykry obowiązek spojrzenia w lustro zbliżał się wielkimi krokami.

Po długiej nocy wyglądałam jak zombie.

Godzinę później byłam już gotowa do wyjścia, ale wcale nie zadowolona ze stanu rzeczy. Chyba nigdy nie dojdzie do sytuacji, że będę usatysfakcjonowana widokiem w lustrze... W dodatku od ponad tygodnia nie byłam biegać, nie mogłam pozwolić na to, żebym znowu się zapuściła.

Odganiając przykre myśli chwyciłam w rękę zeszyt, w którym wczoraj zapisałam piosenkę.

Podobał mi się. Tylko co z muzyką...

Zawsze miałam ten problem. Jak już napisałam coś co miało sens, nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego dopełnienia...

No więc kolejną godzinę spędziłam nad zeszytem oraz komputerem, w którym otwarty był odpowiedni program i próbowałam stworzyć coś co miało sens. Nerwowo przeczesywałam włosy, przygryzałam wargę, kreśliłam na kartkach papieru, jęczałam i przeklinałam, ale nic z tego nie wychodziło. Usłyszałam ciche pukanie.

- Wejść! - Krzyknęłam, myśląc, że to mama chce mnie uspokoić.

Do pokoju wszedł Michael. Z typowym dla siebie niebieskim nieogarnięciem na głowie, koszulce bez ramiączek i szortach do kolan.

- Co ty tu robisz? - Zapytałam zdziwiona.

- Byliśmy umówieni, twoja mama mnie wpuściła. - Powiedział zmieszany.

- Ale dopiero o czternaste... - urwałam gdy spojrzałam na zegarek, była 14:10. - Wybacz, straciłam poczucie czasu. Daj mi jeszcze chwilkę i czuj się jak u siebie!

Powiedziałam i szybkim krokiem poszłam do łazienki. Ogarnęłam swoje włosy, tusz do rzęs, który znalazł się na powiekach i wzięłam głęboki oddech. Kiedy wróciłam do swojego pokoju, Mike oglądał właśnie bałagan na moim łóżku.

- Jeszcze raz przepraszam... - Zaczęłam, ale mi przerwał z uśmiechem.

- Nie ma sprawy. Komponujesz? - Spytał, wskazując na rzeczy.

- Raczej tylko się staram, nie bardzo mi wychodzi. - Westchnęłam, a on wziął w ręce zeszyt z tekstem.

- To jest dobre. - Powiedział poważnie.

Pogramy? -> Michael CliffordWhere stories live. Discover now