[6] 𝓽𝔂𝓹𝓮

353 42 2
                                    

┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑

ROZDZIAŁ SZÓSTY

" type "

┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙

┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

༻✦༺

Miesiąc wcześniej

༻✦༺

Potter uśmiechnął się mimowolnie, kiedy usłyszał perlisty śmiech przyjaciółki.

— Harry — mruknęła, a ten spojrzał na nią spod byka. — Jaki jest twój typ? — chłopak uniósł brew. — No wiesz, dziewczyny, muszę wiedzieć, które przed tobą chować, aby mi cię nie zabrały — szturchnęła go rozbawiona, choć w środku rozpadała się na części.

— Był taki jeden mądry facet, który mówił — przerwał, przypominając sobie fragment piosenki. — I ain't got no type, bad bitches is only thing that I like — zaśpiewał, pstrykając palcami.

— Harry! — zaśmiała się głośno, uderzając go w ramię. — Jesteś najgorszym przyjacielem, jakiego mogłam sobie kiedykolwiek wymarzyć — burknęła, na co Okularnik, ułożył dłoń na klatce piersiowej, udając, jak to bardzo go boli. — Próbuję być poważna, ale musisz coś odwalić.

— Poważna? — dziabnął na moment zębami wewnętrzną część prawego policzka. — Po co ci wiedzieć, jaki mam typ dziewczyny?

— Żeby żadna mi ciebie nie zabrała — powiedziała, jakby to było oczywiste.

— Słońce moje drogie, ja i tak nie wychodzę z pokoju, mało która dziewczyna chce takiego... — Szukał odpowiedniego słowa. — Piwniczarza? — mruknął niepewnie. — Jak ja — dokończył. — Prócz ciebie oczywiście — dodał. — Wiem, że śnisz o mnie po nocach, jestem wszystkim, o czym marzysz i takie tam duperele.

— Aż przypomniało mi się, kiedy udawaliśmy parę — chłopak zadławił się wodą, po którą sięgnął i wziął przed sekundą łyka.

— Kurwa! — zaśmiał się równie głośno, jak ona, gdy zobaczyła, że ten wypluł wodę na siebie. — Nie wyciągaj w takim momentach takich rzeczy. Przysięgam, ten dzień był jednym z lepszych w moim życiu, tak dobrze się bawiłem, wtedy jeszcze moi rodzice udawali, że to prawda przed dziadkami — parsknął. — Miłe wspomnienia — spojrzał na ekran telefonu. — Cholera, już dziewiętnasta, zaraz odjedzie ostatni autobus — burknął smutny.

— Ze wspaniałą osobą czas leci szybko — zażartowała, choć nie chciałaby wypuszczać zielonookiego z jej czterech ścian.

Harry był... jest dla niej wszystkim, co najlepsze. To jej najlepszy przyjaciel, bratnia dusza, brat, może nie z krwi, ale wciąż brat. Jest jej radością, smutkiem, powodem do uśmiechu, powodem do płaczu, jest wszystkim i jednocześnie niczym, jest jak czarna dziura w galaktyce, pożera wszystko na swojej drodze, tak jak on robi to z jej uczuciami. Pożarł ją całą, skleili się w jedność, znając się bardzo dobrze, prócz paru sekretów, które były znane tylko im. Żadne z nich nie było w stu procentach zawsze szczere, co jest czymś normalnym, jednakże gdzieś w środku siebie czuli poczucie winy, które ciążyło im na sercu, wiedząc, że to, co trzymali, nie było czymś zwykłym, a było czymś, co było w nich.

Dużą częścią ich.

— Hermiona — zwrócił się do niej, nim wyszedł przed drzwi główne, aby dotrzeć na przystanek.

— Tak?

— Kocham cię.

Na jej twarz nadszedł uśmiech, jej oczy mimowolnie zabłysnęły łzami, a serce zaczęło podwójnie pracować. Nieświadomie potrzebowała tych słów.

— Co? — mruknęła, kiedy but Harry'ego przeszkodził jej w zamknięciu drzwi, patrzył na nią oczekująco. — No co, głupku? — parsknęła przez łzy, które trzymała ostatkami sił w swoich oczach. — Też cię kocham.

But Pottera zniknął wraz z jego szerokim uśmiechem za drzwiami, które przez napór, jaki dziewczyna mu stawiała, zamknęły się mocno, wraz z ich zamknięciem ta kucnęła, wypuszczając łzy, łkając cicho, kiedy Okularnik wracał szczęśliwie do domu.

♕━━━━━━☾✦☽━━━━━━♕

— Co się z tobą dzieje? — warknął Syriusz, kiedy usłyszał, że telefon został odebrany z drugiej strony. — Chcesz czegoś, po czym nie dajesz znaku życia, wciąż się nie nauczyłeś?

— Nie sądzę, abyś to ty był odpowiednią osobą, która mówi mi o nauce, bracie — prychnął mężczyzna. — Ostatnie czego od ciebie chciałem, to, abyś się odwalił, wciąż się nie nauczyłeś? — rzekł pod koniec sarkastycznie. — Czego chcesz? Poza tym ciesz się, że w ogóle odebrałem, nie chciałem na to chęci przez ostatni trzy miesiące — wspomniał z zadowoleniem wszystkie zignorowane przez niego telefony.

— Nie udawaj, że, kurwa, nie wiesz, o co mi chodzi.

— Jak powiesz coś więcej, to może zrozumiem.

— Bluza młodego śmierdzi fajkami, samemu ich nie zdobył, wy od samego początku mieliście dziwną więź, jestem pewien, że ma je od ciebie.

— Chodzi ci o Henry'ego?

— Harry'ego.

— Nie widziałem go... dobre pytanie, czas leci za szybko, słuchaj, myślałem, że dzwonisz w ważnej sprawie o siódmej nad ranem, ale jak widzę, robisz to co zawsze, pierdolisz bez sensu, czego mogłem się spodziewać.

— Gdzie jest Harry?

— Zadzwoń do niego — rozłączył się po tych słowach.

Młodszy Black odetchnął głośno. Zacisnął dłoń, w której trzymał telefon, lecz nie na tyle mocno, by go uszkodzić. Wzrokiem podążył na lewo, na swoją kanapę, na której spał wspomniany wcześniej nastolatek, czuł od niego papierosy oraz alkohol. Pojawił się u niego o czwartej nad ranem, na tym samym rowerze, w szarzej bluzie, czarnych spodniach, ze zsiniałymi od niespania powiekami i małą chęcią do czegokolwiek, co było zadziwiające, skoro dotarł aż do jego domu, niezupełnie będąc trzeźwym na rowerze.

Usłyszał od niego jedynie przeprosiny, to, że kocha go za to, iż zawsze otwiera mu drzwi, po czym rzucił się na kanapę i śpi do teraz. Nie znał przyczyny, dlaczego jest on pijany, bo papierosy mniej go obchodziło. Wiedział, że ten święty nie jest, odlewał po kryjomu zastawę rodziców codziennie, aby ci nie odkryli różnych rzeczy.

Chciał znać powód nietrzeźwości oraz pomysł, na jaki zielonooki wpadnie, aby wytłumaczyć swą nieobecność w domu.

∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘

kolejny — za tydzień jakoś :)

piosenka z początku — Rae Sremmurd - no type

Drive Alone | DrarryWhere stories live. Discover now