Mag wywaliła się z hukiem na podłogę budząc się gwałtownie z piskiem. Nawet nie minęła chwila, a zjawiła się wścieknięta bibliotekarka, gdyż ktoś po raz kolejny przerywał jej piękny spokój.
— Co się tu dzieje? Nawet dnia spokoju nie ma? No tak, Weasley, Weasley, Wood i Jordan. - wyliczyła i spojrzała na całą czwórkę ze złością w oczach. — Już, szybko opuścić bibliotekę zanim bardziej się wścieknę, tylko krzesło podnieście. — rzekła czekając jak nastolatkowie czym prędzej wyjdą z jej świętego miejsca.
Maggie podniosła się ale zakręciło się w jej głowie przez co ponownie upadła łapiąc się za nią. Gdy dotknęła swojej potylicy poczuła coś mokrego.
— Na Merlina. — szepnęła i spojrzała na dłoń. Była we krwi. — Który z was mnie zrzucił? — spytała z wyrzutem, a pani Pince o mało co nie zemdlała widząc krew.
— Ktokolwiek z was idzie z nią czym prędzej do Skrzydła Szpitalnego, zanim coś poważniejszego jej się stanie. — rzekła podnosząc krzesło i odchodząc. Widać było, że na widok krwi robiło się kobiecie słabo.
— Sama pójdę. — zaświadczyła od razu po tym jak zebrała swoje najważniejsze rzeczy i ruszyła w kierunku wyjścia. — Idioci... — dodała pod nosem co nie umknęło uwadze trójki chłopaków.
— Dobra, to chyba było lekkie przegięcie. — przyznał Lee na co bliźniacy mu zdecydowanie przytaknęli.
— Lekkie? Ona sobie rozwaliła głowę! Nie wiadomo kto by to był to po prostu mogło się coś stać i mówiłem, że coś się stanie. — sapnął młodszy z bliźniaków, na co jego towarzysze się roześmiali i pociągnęli w kierunku wyjścia.
— Dlaczego tak się o nią martwisz? Nie powiedziałeś nam może o czymś? A może z nią kręcisz? — Fred zaczął zadawać, jak to myślał, niewygodne pytania. Na te słowa jego bliźniak wywrócił oczami. — Ej, ale serio, idź ty za nią i chociaż sprawdź czy żyje, bo ta rana nie wyglądała dobrze. — widocznie się zmartwił.
George nawet nie czekał, nie to, że mu na niej jakoś zależało, tylko nie chciał aby dziewczyna zrobiła sobie większą krzywdę.
— Oczywiście, że to ja musiałam paść ofiarą ich kolejnego żartu, po prostu idealnie. — rudowłosy usłyszał głos młodej Wood i właśnie w tamtym kierunku ruszył szybszym krokiem. — Oni to chyba rzeczywiście nie wiedzą co to mózg, bo jak mają wiedzieć skoro go nawet nie mają. — prychnęła gdy za nią znalazł się brązowooki.
— No, no, no, czy to takie normalne plotkować na nasz temat z samą sobą? Oh, wiem, że my to idealny obiekt do rozmów ale żeby tak do siebie mówić. — zaczął, a dziewczyna omal nie przywaliła mu ze złości.
— Czego chcesz? — spytała nadal trzymając dłoń przy swojej głowie. Nie zaprzeczała, że jej nie bolało. Bo bolało. I to bardzo.
Weasley westchnął myśląc nad wypowiedzią. Nie chciał jej denerwować, z racji tego co wyrządził jej, jego bliźniak.
— Chciałem się tylko upewnić czy korona ci może z głowy nie spadła po tym upadku, ale widząc twoje zachowanie myślę, że chyba przykleiłaś to niewidzialne cudo do głowy. — odpowiedział sarkastycznie dotrzymując kroku rówieśniczce. Widział, że miała ochotę mu coś zrobić, jednak zignorował to.
— Czyli to ty mnie zwaliłeś z krzesła? Nie no, dziękuję ci bardzo. To takie miłe z twojej strony. — kąsnęła w jego stronę. Ktoś mógłby pomyśleć, że dosłownie splunęłaby na niego jadem, gdyby tylko potrafiła.
— To nie ja, a Fred akurat, oraz jeśli chcesz wiedzieć to nie ma w tym mojej winy, gdyż odradzałem mu to. — starał się brzmieć na poważnego co poniekąd mu się udawało.
— Oh, bohaterze, jaka szkoda, że jednak to nic nie dało. — Maggie przyspieszyła kroku chcąc pozbyć się idącego tuż za nią chłopaka.
— Dziękuję za określenie jednak coś dało, bo puścił krzesło, lecz tak czy siak upadłaś. — wyjaśnił również przyspieszając.
Zauważył jak Wood jest gotowa wybuchnąć co było już jakimś znakiem.
— Dobra, będę miła ten jeden jedyny raz. Czy ty do cholery możesz mnie już w końcu zostawić? — zapytała nadzwyczaj spokojnym głosem jakby zaraz obok miała pojawić się kolorowa wróżka ze stadem jednorożców.
— Mógłbym powiedzieć "spokojnie", ale jesteś zbyt spokojna, a skrzydło szpitalne jest w drugą stronę. Tak się zagadałaś, że nawet nie widzisz gdzie idziesz. — odpowiedział odwracając ją we właściwą stronę, a sam odszedł kompletnie gdzieś indziej. Widział, że ona miała go totalnie dość, co szczerze mówiąc nie zdziwiło go.
Ta zignorowała George'a i z powrotem udała się w drogę do pani Pomfrey. Nie chciała zwlekać z tym co działo się na jej głowie, gdyż zaczynała czuć się niezbyt dobrze. Było jej słabo i duszno. Wiedziała, że to sprawa rozwalonej głowy.
Już po kilku minutach szybkiego marszu stanęła w drzwiach Skrzydła Szpitalnego o mało co nie mdlejąc. Pielęgniarka zajęła się nią praktycznie od razu.
Opatrzyła jej ranę i jak zwykle nafaszerowała czymś, jak dziewczyna zagadywała, na wzmocnienie.
— Pani Pomfrey, kiedy będą mogła wyjść? — spytała Maggie siadając na łóżku. Bardzo nie chciała tu siedzieć do wieczora, gdyż miała spędzić czas z przyjaciółką.
— Zobaczymy jak będziesz się czuć. Może wypuszczę cię przed kolacją. — odpowiedziała podchodząc do innej osoby znajdującej się w pomieszczeniu.
~•~
Thea Alvarez siedziała przed pokojem wspólnym Gryffindoru oczekując przyjaciółki, która już dawno miała przyjść aby jakimś cudem dziewczyna mogła przemknąć niezauważona do dormitorium drugiej z nich.
— Marcus, widziałeś Maggie? Czekam na nią i czekam. Nie wiem co się z nią dzieje. — dziewczyna zatrzymała brata przyjaciółki.
— Nigdzie jej nie widziałem, a wracam z boiska i po drodze wstąpiłem do biblioteki oddać jedną książkę. — odpowiedział praktycznie od razu samemu zaczynając się martwić o swoją kilka minut starszą siostrzyczkę. — A może zapomniała o spotkaniu? — spytał.
— Ona by zapomniała? No chyba nie. — odrzekła zauważając jak dwójka Weasley'ów oraz Lee przekraczają próg wyjścia z Pokoju Wspólnego. —Ale chyba wiem, kto może coś wiedzieć. — Alvarez od razu ruszyła w ich kierunku. — Wiem, że się nie lubimy zbytnio ale czy widzieliście Maggie? — zapytała prosto z mostu. Trójka chłopaków spojrzała po sobie.
— Tak jakby.
— Co "tak jakby"? Tak jakby to możecie mi odpowiedzieć. — rzekła nadal oczekując odpowiedzi.
— Oj, no, spadła w bibliotece z krzesła rozbijając sobie głowę i aktualnie, prawdopodobnie jest w skrzydle szpitalnym. — wyznał młodszy bliźniak czując na sobie wzrok i Thei i Marcusa. Młoda Alvarez szybko przecisnęła się między nimi i pobiegła w stronę miejsca gdzie znajdowała się jej przyjaciółka.
Teraz wielka trójca żartownisiów nie wiedziała czy uciekać przed, widać było, wściekłym bratem poszkodowanej, czy zabrać się za swój plan zniszczenia pracy Filchowi.
![](https://img.wattpad.com/cover/252114306-288-k236915.jpg)
YOU ARE READING
Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George Weasley
FanfictionŚlizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, ty układasz je w kolejności. - zarządziła dziewczyna biorąc stołek i stanęła na nim aby dosięgnąć najwyższych półek. - I nie, nie potrzebuje...
Rozdział 5 „Idioci..."
Start from the beginning