ROZDZIAŁ 8

7.6K 174 3
                                    

- Nie słów a czynów potrzeba - skomentowałam i z trzaskiem wyszłam z domu.

Byłam wściekła. Jak on mógł sądzić, że wybaczę mu takie coś?! Hańba! Pieprzony dupek i nic więcej. Kopnęłam butem kamień leżący tuż obok mnie. Szłam przed siebie, nie zważając na to, że nawet nie wiem, gdzie mam iść. Z moich ust płynął potok przekleństw, które są aż zbyt wulgarne, jak na kobietę. Wrzało ze mnie. Zranił mnie celowo! Tego się nigdy n i e wybacza! Zatrzymałam się w pełnym momencie i zaczęłam nerwowo rozglądać. Było Pusto i cicho. Jedynie ja zakłócałam spokój, jaki panował na tym odludziu. Ni stąd ni zowąd poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Zamknęłam się na chwilę i poruszyłam niespokojnie. Zaczęłam w popłochu szukać telefonu. Ponownie zaklęłam, kiedy nigdzie go nie znalazłam. Spojrzałam za siebie. Którą z dróg szłam? Westchnęłam i postanowiłam iść dalej naprzód. Może akurat znajdę kogoś z dostępem do łącz. Zapewne jestem bliżej niż dalej. To jest pewne w stu procentach.

Im dalej szłam tym bardziej traciła pewność, że dokądś dojdę. Na moje barki opadło ogromne zmęczenie, pod którym nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Bolały mnie jak cholera, a w ustach miałam sucho jak na Saharze. Nie byłam przyszykowana do takiej sytuacji. W pewnym momencie bezsilnie uklękłam na ziemi. Gorący piasek zaskrzypiał pod kolanami. Miałam ochotę zacząć krzyczeć ile wlezie, jednak brak śliny nie pozwalał mi na to. Zgarbiłam się załamana. Powoli się ściemniało i księżyc na niebie zaczynał się pojawiać, a ja nie miałam na tyle siły by się ruszyć z miejsca. Położyłam się na plecach, wpatrując się w coraz bardziej świecące gwiazdy. Usta miałam rozchylone, jakbym właśnie oczekiwała, że lunie jakiś deszczyk, gasząc me pragnienie. Oddałabym w s z y s t k o za łyk wody. I tak nic mi nie pozostaje do stracenia. No, bo co? Sprzedaję się, ojciec mnie bije, jestem prawie ku śmierci, chłopak, którego pokochałam bezczelnie mnie zranił. Nie mam n i c!

Minęło zaledwie kilka minut, a wszędzie było już ciemno. Brzuch bolał mnie z głody. Czułam, jakby skóra przylepiała się do kości i zanikała. Powieki z wolna zaczęły mi opadać, kiedy usłyszałam drgania powierzchni ziemi. Trzęsienie ziemi? Boże, błagam! Nie teraz! Odgłosy były coraz głośniejsze i mocniejsze. Uniosłam się na łokciach ostatkiem sił.

- April! - wykrzyknął znajomy głos.

Miałam ochotę zacząć skakać z radości.

- Ju... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ palący ból w klatce piersiowej mi to uniemożliwił.

Po chwili zauważyłam rażące światła i rysy samochodu. Ciemna postać zatrzymała gwałtownie pojazd o wybiegła z niego szybko.

- April! Co za szczęście! - Uklęknął obok mnie. - Nic ci nie jest?

Zaczął przejeżdżać wzrokiem po moim ciele, szukając jakichkolwiek obrażeń. Jęknęłam z zadowolenia, kiedy swoją zimną dłonią dotknął mojego rozpalonego czoła. Pobiegł z powrotem do auta, aby przynieść mi butelkę z wodą. Piłam szybko i zachłannie. Wody zostało wprawdzie niewiele, ale już nie mogłam wcisnąć w siebie ani kropelki. Wydawało mi się, że zaraz wyrzygam to wszystko, co przed chwilą wypiłam.

- Przepraszam - powiedziałam, kiedy chwytał mnie w swoje ramiona i podnosił do góry. - Nie powinnam była się unosić. Jestem dziwką, to prawda. Powinnam była być ci posłuszna, bo to dzięki tobie tu jestem. Jesteś moim klientem. Przepraszam.

Nie odpowiedział. Jego twarz przez chwilę jakby zmarkotniała, ale zaraz zniknęło to moje dziwne wyobrażenie. Usadowił mnie z przodu ze strony pasażera, a ja wtuliłam się w skórzaną tapicerkę. Tak słodko pachniała perfumami. Nie moimi, ale nie byłam na to zła. Ma prawo mieć miliony dziewczyn. Ja nie mogę mieć do niego pretensji. W końcu jestem tylko dziwką, prawda? Pogłaskał mnie po włosach i usiadł na swoim miejscu. Oczy mi się dobrowolnie zamknęły, więc w pełni oddałam się kochanemu Morfeuszowi.

New Bieber PornoOù les histoires vivent. Découvrez maintenant