7. Zguba odnaleziona

168 13 1
                                    

Hogwart; Piwnice zamku; Pokój wspólny Hufflepuff'u

Pokój wspólny Hufflupuffu był jednym z najprzytulniejszych miejsc w Hogwarcie. Gdy tylko przekraczałeś próg, do twoich nozdrzy dostawał się zapach palonego drewna, roślin, a także z niewiadomych powodów, miodu.
Hufflepuff słynął z roślin, co było oczywiste, ponieważ opiekunką domu była profesor Sprout, która uczyła zielarstwa. Prefekci zawsze dbali o to, aby każdy kwiatek miał odpowiednią ilość wody oraz ziemi w doniczce.

Pokój wspólny był w kształcie okręgu. Na środku rosło wielkie drzewo. Jego gałęzie były tak ogromne, że zajmowały całą powierzchnię sufitu. Dookoła niego stały złoto-żółte sofy i fotele, a przy nich drewniane stoliki kawowe.
Po lewej stronie od wejścia stał długi stół z mnóstwem krzeseł. Oczywiście tam również nie zabrakło zieleni. To właśnie przy tym stole puchoni najczęściej się uczyli, czy grali w szachy czarodziejów.
Po prawej stronie stał kominek, z którego buchało przyjemne ciepło, które większość uczniów uwielbiała. Tam stały także fotele, a pod nimi znajdował się dywan z wygrawerowanym godłem Hufflupuff'u. Przy kominku puchoni spędzali najwięcej czasu, rozmawiając na gorące tematy, wyznając sobie tajemnice, czy po prostu śmiejąc się z żartu koleżanki.

Gdy Rita weszła do pokoju wspólnego nie poczuła już tego ciepła i cudownej atmosfery, ponieważ wszyscy już dawno pogrążyli się w swoich snach.
Dziewczyna także chciała to zrobić, więc od razu udała się do swojego dormitorium. Chwyciła za klamkę i popchnęła mahoniowe drzwi.

— Na Merlina! - krzyknęła Clenon, zakrywając usta dłonią. - Gdzieś ty była. Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam.

Na łóżku siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Hannah. Miała podkulone do piersi nogi. Jej włosy były całe rozczochrane, a na policzku i w paru innych miejscach miała kilka zadrapań. Mimo tego wszystkiego, ujrzawszy swoją przyjaciółkę, na usta dziewczyny wkradł się jeszcze większy banan. Po chwili zaczęła chichotać, uważając aby nie obudzić innych współlokatorek.
Rita patrzyła na Hannah zdziwionym, zmieszanym, a zarazem troskliwym wzrokiem, jednak widząc stan przyjaciółki, również z jej ust wydobył się przyjemny odgłos, który oznaczał rozbawienie.

— Co się z tobą działo? - zapytała Rita, gdy opanowały śmiech.

— Nic, po prostu byłam na spacerze. - odparła szatynka przybierając na twarz głupkowaty uśmieszek i przymrużając powieki.

— Przez cały dzień byłaś poza zamkiem?! - zapytała.

— Owszem i miałam bardzo dużo czasu, aby przemyśleć sobie parę spraw. Na przykład wymyśliłam jak zemścimy się na huncwotach. Oczywiście jeżeli będziesz chciała mi pomóc...

— Oczywiście, że tak. Co to w ogóle za pytanie. Ale Hannah i zemsta?- zaśmiała się perliście.- Tego jeszcze nie było. Mów. Jaki jest plan? - zaciekawienie w oczach Clenon rosło z każdą sekundą.

— Zrobimy im żart. - rzekła Hannah, uderzając z podekscytowania dłońmi o materac łóżka.

— Chcesz zrobić żart królom żartów?! Przecież my nie mamy żadnych szans.

— Czy możecie być trochę ciszej? My tu próbujemy spać. – odezwała się Olivia, jedna ze współlokatorek, podnosząc lekko głowę z poduszki.

— Tak, przepraszamy- odpowiedziała Rita, ściszając głos. Brunetka skrzyżowała spojrzenia z przyjaciółką, a następnie otworzyła szerzej oczy i rozciągnęła usta w cienką linię. Hannah zaśmiała się bezgłośnie na gest Clenon.

Kontynuowały rozmowę, jednak tym razem starały zachowywać się ciszej.

— James i Syriusz kochają żarty, tak samo jak kochają Quidditch'a, a to właśnie jest główny punkt naszego planu. Musimy tylko poprosić Jacob'a o pomoc. - zaczęła pocierać ręką o swoją brodę. - Jest pałkarzem i w dodatku przyjaźni się z kapitanem Gryffindor'u*.- na twarzy dziewczyny zagościł zadziorny uśmieszek.

— Chyba powoli zaczynam rozumieć. Ale mam jeszcze jedno pytanie? - Hannah kiwnęła głową na znak, że dziewczyna może je zadać. - Co się stało z dawną McLiber?

Na twarzy zielonookiej zagościł cwaniacki uśmieszek.

— Wydaje mi się, że zniknęła w momencie, w którym nakrzyczałam na Potter'a. - spuściła głowę i zachichotała na myśl o tamtym wieczorze.

— Nakrzyczałaś to za mało powiedziane. Widziałaś jego minę. Był przerażony. Pewnie nie wiedział, że tłumisz w sobie coś takiego.

— Ja też nie wiedziałam, dopóki nie poczułam tej przeogromnej ulgi, gdy wyrzuciłam to wszystko z siebie. - westchnęła i przymknęła na chwilę oczy.

— Chodź, idziemy spać, bo widzę, że już padasz. Zresztą tak samo jak ja. - ziewnęła. - Jutro mi szczegółowo wszystko opowiesz i wyjaśnisz swój nieziemski plan. A teraz dobranoc.

— Dobranoc.

Dziewczyny opatuliły się szczelnie w kołdry i odpłynęły do krainy Morfeusza.

____________________
* James Potter jeszcze nie jest kapitanem drużyny.

Pogoń Za Wilkiem •HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz