2. Spotkanie na błoniach

211 14 0
                                    

Hogwart; Wielka sala

— Ale ten kurczak jest pyszny- powiedziała z pełną buzią Rita. Po chwili przełknęła i kontynuowała:
— Ja idę teraz z Jacobem do biblioteki. Ma mnie podszkolić trochę z zielarstwa, bo wiesz, że jestem z tego kiepska. Dasz sobie radę sama, prawda? - spojrzała troskliwie na Hannah, która siedziała razem z nią przy stole w Wielkiej Sali.
— Oczywiście, że tak. Nie mam przecież pięciu lat. Moja matko. – rzekła z oburzeniem i spojrzała na Ritę spod swoich cienkich oprawek.

Hannah McLiber była ciemno blondwłosą dziewczyną z zielonymi oczami i z okrągłymi okularami na swoim nosie. Miała bardzo ładny uśmiech i tylko nieliczni mogli go ujrzeć. Gdy się uśmiechała, pod prawym kącikiem ust robił się mały dołeczek, który dodawał jej uroku. Jej śmiech sprawiał, że ludziom od razu poprawiał się humor.

—Ej, ej po prostu się o ciebie troszczę, okej? Nie chcę, żeby mojej słodkiej i jakże perfekcyjnej przyjaciółce coś złego się stało. - Rita złapała policzek Hannah i lekko go uszczypnęła.

Pierwszy raz od dłuższego czasu uczniowie Hogwartu mogli usłyszeć szczery śmiech Hannah.

—Dobra, dobra już mi tu nie słodź. A tak w ogóle to jak tam z tobą i Jacobem? - poruszyła do góry brwiami - Ostatnio coraz częściej spędzacie ze sobą czas.

—Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - odparła obojętnie Rita, spuszczając wzrok z przyjaciółki na swój talerz.

— No tak, klasyczna odpowiedź. Mnie się jednak wydaje, że coś was łączy. Przecież widzę, jak na siebie patrzycie. Albo jak w twoich oczach pojawiają się takie charakterystyczne iskierki gdy tylko wspomnę jego imię. O no właśnie o wilku mowa. - Hannah spojrzała w kierunku drzwi do Wielkiej Sali, przez które właśnie wszedł Jacob Murley.

— Witam, piękne panie.- zawołał w ich stronę Jacob.

— Witamy, Jacob'ie - odpowiedziała mu Hannah i po chwili zaśmiała się. - Co cię do nas sprowadza.

Murley usiadł obok Rity wziął do ręki kurczaka i zaczął mówić :
— Tak właściwie to przyszedłem, żeby pożyczyć twoją przyjaciółkę – zwrócił się do Hannah, wskazując palcem na dziewczynę obok. - Ale gdy zobaczyłem jak smakowicie wyglądają te kurczaki, to nie mogłem się im oprzeć. - chłopak spojrzał na talerz z kurczakami.

— No tak, cały Jacob. - Hannah pokręciła z rezygnacją głową.

— No co - oburzył się - Nie jadłem jeszcze obiadu, jestem głodny. - dziewczyny zaśmiały się na widok jego naburmuszonej miny. Wyglądał jak pięcioletnie dziecko, które nie dostało lizaka.
— Dobrze, to kiedy już skończysz jeść to możemy iść do biblioteki. - chłopak nie odpowiedział tylko pokiwał głową na znak zrozumienia. Był za bardzo zajęty jedzeniem, by teraz dyskutować z Clenon.

— Hannah, pamiętaj. Nie pozwól nikomu, żeby cię obrażał. Tym bardziej ci idioci. - Dziewczyny zajęły się teraz rozmową, w czasie gdy Jacob kończył swój obiad.

— Tak wiem, Rito. Już Ci powtarzałam, że nie mam pięciu lat. Dam sobie radę. Nie musisz się tak o mnie martwić.

— No dobrze - Clenon westchnęła - powiedzmy, że Ci wierzę, że dasz sobie radę. Jak coś to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

— Dobrze o tym wiem Rito - uśmiechnęły się do siebie i w tym samym czasie Jacob zakończył swój posiłek.

— To co idziemy? - zapytał.

— Pewnie. To do zobaczenia na szlabanie, Hannah - Rita wstała od stołu i razem z chłopakiem zaczęli iść w kierunku wyjścia.

— Do zobaczenia -powiedziała cicho Hannah i uśmiechnęła się pod nosem. Była szczęśliwa, że jej przyjaciółka znalazła sobie kogoś. Co prawda nie byli jeszcze razem, ale Hannah postanowiła, że coś temu zaradzi.

Hogwart; Błonia

Zielonooka uwielbiała spacerować po Błoniach. To ją uspokajało. Mogła się wtedy zrelaksować.
Dziewczyna zrobiła głęboki wdech i poczuła charakterystyczną woń świeżego powietrza, pomieszaną z zapachem roślin.
McLiber usiadła na trawie, zamknęła oczy podniosła do góry głowę i pozwoliła promieniom słonecznym ogrzewać jej zarumienioną twarz. Siedziała tam przez dłuższą chwilę, aż nagle usłyszała głośne śmiechy. Otworzyła oczy i spojrzała w kierunku z którego dobiegały hałasy.
Gdy tylko zrozumiała co się tam dzieje poderwała się z trawy i w szybkim tempie udała się w stronę grupki uczniów, którzy stali wokół jednego, dosyć nietypowego Ślizgona.
McLiber działała pod wpływem złości i frustracji. Normalnie, ze swoją nieśmiałością na pewno nie posunęłaby się na taki czyn.

— Co wy znowu wyprawiacie?! - Hannah weszła w środek zamieszania. - Natychmiast postawcie go na ziemię. - powiedziała stanowczo i ręką wskazała na wiszącego do góry nogami Severus'a Snape'a.

Dziewczyna patrzyła z furią w oczach na sprawcę tego całego zamieszania, którym był nie kto inny jak huncwoci, a dokładnie James Potter, Syriusz Black oraz Peter Pettigrew, ponieważ Remus stał z boku, nie przyznając się do swoich przyjaciół.

— A któż tu do nas zawitał. Panna McLiber. Jakże nieśmiała panna McLiber, a może się jednak mylę. - zaczął James.

— Zostawcie go w spokoju. - powiedziała stanowczo Hannah chociaż jej głos lekko się załamał.

— Może chcesz zawiść tak jak Snape. - zapytał ją Syriusz.

— Nie. Podziękuję. - odparła z kpiną, uśmiechając się ironicznie w ich stronę. Sama się zdziwiła skąd u niej ta nagła odwaga.

— Wielka szkoda. Przydało by Ci się to, zwłaszcza po tym co powiedziałaś Lily. - James zaczął podnosić głos. Hannah zadrżała i zrobiła parę kroków w tył. Poczuła jak krew odpływa jej z twarzy, a adrenalina coraz szybciej rozprzestrzenia się po organizmie. Dziewczyna była trochę zdezorientowana, ponieważ nie miała pojęcia o czym mówi chłopak.

— O czym ty mówisz, ja w ogóle z nią....

Flipendo. - krzyknął James. Jednak zaklęcie zostało perfekcyjnie zablokowane przez czarownicę.

Expeliarmus! - różdżka James'a wyleciała na parę metrów.

— Ej James, czy ty zwariowałeś? – odparł Remus, który szybkim krokiem podszedł do swojego przyjaciela. - Przecież ona ci nic nie zrobiła, nie możesz rzucać na nią zaklęć.

— No, stary, teraz trochę przesadziłeś. - odrzekł Syriusz.

Hannah stała z szeroko otwartymi oczami. Dalej stała gotowa do dalszego rzucania zaklęć. Miała mocno zaciśnięte palce na różdżce, tak że palce powoli siniały, a jej oddech był przyspieszony. Po chwili zorientowała się, że wszyscy na nią patrzą, więc opuściła rękę i za pomocą magii postawiła Severus'a we właściwej pozycji, a następnie czując na sobie wzrok wszystkich innych zebranych, przeszła obok James'a i bez odezwania się ani jednym słowem, zaczęła kierować się w stronę zamku.

Pogoń Za Wilkiem •HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz