9- gonitwa z nauczycielem

438 20 3
                                    

Kolejnego dnia Syriusz dotrzymał słowa- przed obiadem poszedł do kuchni i załatwił sprawę ze skrzatami. Z Jamesem siedzieliśmy obok naszych współlokatorów. Już po chwili nauczyciele weszli i zajęli swoje miejsca. Na początku było ok, więc zaczęliśmy jeść. Akurat piłam sok dyniowy, kiedy McGonagall zrobiła się czerwona, niczym dorodny pomidor i zaczęła krzyczeć. Zakrztusiłam się sokiem (prawie umarłam) i z Lupinem zaczęliśmy się śmiać, maskując to kaszlem, co niezbyt nam wychodziło, ale trudno.

- HUNCWOCI! BLACK, POTTER, LUPIN I PETTIGREW DZISIAJ O 18 W MOIM GABINECIE!- krzyknęła w furii

- dobrze, że nie wie, że ja też należę do paczki- szepnęłam pod nosem

- PRZYKRO MI PANI PROFESOR, ALE DZISIAJ JUZ MAMY SZLABAN- okrzyknął James. W myślach chciałam zaliczyć face- plam, zapomniałam, ale trudno, przeżyjemy. Chłopcy dogadali się ze szlabanem, a raczej jego brakiem. McGonagall odjęła Gryffindorowi 10 punktów.
Po obiedzie szybko znaleźliśmy się w pokoju Huncwotów. Rozłożyłam się na łóżku Syriusza, który jednak tylko patrzył na mnie z zarazem uśmiechem, jak i politowaniem

- wygodnie?- spytał

- ależ oczywiście panie Black, to łóżko jest idealne- stwierdziłam i przekręciłam się na lewy bok, co chłopak skwitował cichym śmiechem. Pozostali chłopcy przyglądali się nam z małym uśmiechem, co od razu zauważyłam- a wam co?- uniosłam brew

- nic, nic. Wszystko ok- odpowiedział Remus

- mam coś na twarzy?- kontynuowałam

- nie- parsknął James

Zmierzyłam ich jeszcze spojrzeniem, ale nim zdążyłam się jeszcze raz odezwać, do szyby zapukała sowa, co było dość dziwne. Byłam najbliżej, ale nie chciało mi się ruszać, więc mój chłopak szybko podszedł do szyby i ją otworzył. Do środka wleciała dobrze mi znana szara sowa, więc zerwałam się w prędkości światła z łóżka i zaczęłam skakać niczym małe dziecko, które dostało lizaka. Reszta patrzyła na mnie zdezorientowana. Pisnęłam i odwiązałam list od nóżki sowy, który szybko rozwinęłam.

Droga Angel,
Mamy nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Tutaj kompletnie nic się nie zmieniło. Zapytasz pewne, dlaczego nie odpisywalismy na twoje listy? Otóż dyrektor zabronił nam pisania do ciebie. Dopiero po naszych błaganiach niechętnie udzielił zgody. Nie to, że cię nie lubi, byłaś jego ulubienicą, sam nie wiem, dlaczego się tak stało, ale odbieglismy od tematu. Nudno tu bez ciebie, wszyscy odczuli ten brak humoru, żartów, twojego uśmiechu. . . Mam nadzieję, że na wakacjach zagrasz z nami, nie stop! Nie dopuszczam innej opcji, choćbym cię miał wyciągać na siłę. Pisz do nas, my również postaramy się często pisać
Trzymaj się mała, całuje, Thomas

Zrobiło mi się ciepło na sercu. Wreszcie jakiś list, odpowiedź, cokolwiek

- trzymaj się mała, całuje, Thomas- zacytował Łapa z uniesioną brwią

- zazdrosny?- spytałam zaczepnie, w chłopak się zaczerwienił, więc cicho się zaśmiałam- traktujemy się jak rodzeństwo, on mnie ma za młodszą siostrę, a ja go za starszego brata- wyjaśniłam- z nim najlepiej dogadywałam się w Durmstrangu- przytaknął, więc wdaliśmy się w rozmowę o quidditchu- no nie! Musimy wychodzić, za pół godziny szlaban, najlepiej się nie spóźnić

- to racja- przyznali

- chodź krasnoludku- parsknął śmiechem James i nie czekając na moją reakcję, zwinnie przerzucił mnie na swoje plecy, jakbym była jakimś workiem ziemniaków. Przypomniałam sobie scenkę, którą zastałam rano, przychodząc do brata w celu oddania mu koszulki. James z Syriuszem udawali, że trzymają mikrofon i śpiewali, co brzmiało bardziej jak fałsz, ale nikt się tym nie przejmował. Dodatkowo mieli czarne okulary przeciwsłoneczne. Lunatyk czytał książkę na fotelu machając ręką w rytm, co chyba najbardziej mnie rozbawiło, a Peter jak to on wsuwał czekoladową żabę również kiwając się w rytm. W tamtym momencie szybko usiadłam na łóżku brata, gapiąc się w sufit. W chwili nade mną stanęła cała ekipa

Bliźniaczka Jamesa PotteraWhere stories live. Discover now