5- porwanie?

667 28 2
                                    

Już następnego dnia Newt został wypuszczony, a ja pomimo zakazu pielęgniarki wyślizgnęłam się ze SS. Przebrałam się w domitorium w mundurek i poszłam na śniadanie, co jest bardzo dziwne, bo było przed 5:00.
W WS, jak się spodziewałam było tylko kilka osób z mojego roku, więc dosiadłam się do przyjaciela.

- ty nie miałaś być w SS?

- miałam- odparłam

- ale siedzisz tutaj

- dokładnie- szeroko się uśmiechnęłam

- uciekłaś

- tak

Jedynie pokręcił głową. Nie miał na mnie siły.

- jak będziesz się źle czuć, to masz powiedzieć

- mhm- mruknęłam, po czym udaliśmy się na błonia. W ciszy doszliśmy do jeziora, gdzie zawsze się spotykamy.

- witajcie uczniowie- powiedział, podchodząc nauczyciel

- dzień dobry- odparliśmy

- na rozgrzewkę 10 kółek wokół jeziora- klasnął radośnie w dłonie, a wszyscy oprócz mnie protestowali- Julie, zostajesz- stwierdził trochę zdenerwowany, a ja westchnęłam zirytowana. Wszyscy oprócz mnie zaczęli swoje męczarnie, a ja przysiadłam się do Felixa na dość wysokiej skale.

- co ty tu robisz?- spytał- z tego co wiem, powinnaś być w szpitalu przez kilka dni

- myślisz, że chce mi się gapić w sufit? Nie. Dobrze się czuję, więc zwiałam

- czego innego by się po tobie spodziewać? Niby spokojna, a nigdy nic po tobie nie wiadomo.

Ja w tym czasie zaczęłam bawić się z Leaf i Twig. Felix coś gadał, ale nie chcę słuchać mi się jego kazania. Zrobił przerwę, więc automatycznie powiedziałam "mhm".

- słuchasz mnie?

- co?- spytałam, wybudzając się z transu

- czyli już mam odpowiedź- rozłożył ręce z bezsilności

- przynajmniej ci się nie nudzi

- to fakt- przyznał

~9:00~

Właśnie z huncwotami i Newtem staliśmy pod salą do transmutacji. W naszą stronę szło kilku Ślizgonów

- no proszę, sławna Julie Potter!- powiedział jakiś blondyn

- jak widać, ja przynajmniej coś osiągnęłam- no i zgasiłam typa

- nie bądź taka do przodu

- argumentów zabrakło?- zadrwiłam

- kolejna szlama- warknął

- dla twojej informacji jestem czystej krwi, a poza tym arystokracie nie wypada się tak odzywać- stwierdziłam

- pożałujesz!

- grozisz jej?- spytał z uniesioną brwią Black. Nie, nie ten Black. Black ze Slytherinu, co mnie zdziwiło. Blondyn bez słowa odszedł

- Regulus Black- przedstawił się

- Julie Potter, dzięki

- nie ma sprawy- odparł- i tak sobie dobrze radziłaś

Rozległ się dzwonek, więc zaciągnęłam huncwotów i Newta, którzy stali w szoku na środku korytarza jak głupi. Gdy weszliśmy do sali, nie było McGonagall, tylko jakaś kobieta ubrana na brzydki odcień fioletu.

Bliźniaczka Jamesa PotteraWhere stories live. Discover now