Walc z niespodzianką czyli początek problemów - część 4

Start from the beginning
                                    

- No jasne, nie ma problemu – odparła możliwie spokojnym tonem.

Paul podszedł do niej lekko przykucnął i chwytając ją w połowie ud z łatwością podniósł do góry. Momentalnie zrobiło jej się sucho w ustach. Nie było to wysoko ale być może z wrażenia zakręciło jej się w głowie tak że wsparła się rękoma na ramionach McCartneya. Paul poczuł się dość niezręcznie w tej sytuacji ale dotyk jej rąk na jego barkach bardzo mu się podobał.

- Jezu, naprawdę jesteś lekka – powiedział żeby jakoś przerwać tę niezręczną ciszę – nawet po całym dniu takiego noszenia cię nie byłbym zmęczony. Mam nadzieję, że siły masz dużo i nie upuścisz mi tego na głowę.

Amy zdjęła karton i postawiła go na niższej półce a Paul postawił ją na ziemi. Po kilku chwilach dziewczyna zorientowała się, że McCartney nadal trzyma ręce na jej biodrach i wpatruje się w nią. Najchętniej wcale by mu nie przerywała pozwalając aby ta chwila trwała jak najdłużej ale wiedziała, że nie powinna mu na to pozwolić.

- Ej Paul, co ty robisz? No przecież już stoję na ziemi.

Jej słowa wyrwały mężczyznę z chwili zapomnienia potrząsnął głową tak jakby próbował się rozbudzić po spaniu i przepraszając podniósł obie ręce tak aby były na widoku. Amy jednak uśmiechnęła się do niego żeby nie pomyślał sobie, że jest na niego za to zła czy coś w tym stylu. Było wręcz przeciwnie, bardzo podobał jej się rozwój wydarzeń dzisiejszego dnia. Nie wiedziała jedynie dlaczego Paul zaczął tak się zachowywać i jak daleko to mogło zajść. McCartney postawił karton na podłodze i wspólnie nachyleni zaczęli przeglądać jego zawartość. W tej chwili do mężczyzny zaczął dzwonić telefon. Spojrzał kto to taki i przez ułamek sekundy mogło się wydawać że miał zamiar nie odbierać telefonu, ostatecznie jednak zmienił zdanie.

- Przepraszam cię ale muszę odebrać, żona dzwoni.

- No spoko, nie ma sprawy.

Amy wcale nie musiała podsłuchiwać żeby usłyszeć o czym Paul rozmawia. Zresztą on też się z tym nie krył, nawet nie wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna widziała jak starał się odpowiadać spokojnie ale na tyle dobrze znała jego zachowania, że była w stanie po sposobie w jaki mówi i gestykuluje rozpoznać kiedy jest na coś zły lub zdenerwowany. W tej chwili też właśnie tak było. Gdy skończył rozmowę ona udawała, że cały czas zajęta była przeglądaniem papierów w pudle. Nie mogła jednak nie skomentować tego czego świadkiem była.

- Ty to masz ciężkie życie – powiedział spoglądając na jego reakcję.

Była pewna, że nie spodoba mu się to że aż tak bardzo wtyka nos w nieswoje sprawy. Jego reakcja była jednak zupełnie inna.

- A żebyś wiedziała, ta Heather zaczyna działać mi coraz bardziej na nerwy czasem.

- Wiesz nie chcę być wścibska i żebyś pomyślał że się wtrącam w twoje życie... - zawahała się ale widząc, że Paul naprawdę potrzebuje porozmawiać z kimś kto patrzy na to wszystko z boku postanowiła dokończyć swoją propozycję – ale jeśli chcesz to śmiało możesz mi się wyżalić. Na pewno ci wtedy trochę ulży.

McCartney spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął. Zdziwiło go, że tak młodej osobie jak ona chce się słuchać o jego problemach małżeńskich. Czuł jednak że między nimi jest nić porozumienia, która mówiła mu że powinien się zgodzić. Nie miał zresztą nikogo innego z kim mógłby porozmawiać tak aby nie zaczęli mu mówić że od początku mili rację. Odsunął karton na bok tak aby mu nie przeszkadzał w myśleniu. Zaczął opowiadać jej o tym jak to od jakiegoś czasu jego żona ma do niego pretensje dosłownie o wszystko, czego by nie zrobił i tak zawsze jest nie tak. O tym, że praktycznie nie spędza z nim czasu bo ciągle jej nie ma a jak już jest to i tak zajmuje się swoimi sprawami. Wiedział też, że musi wspomnieć o tym że kobieta potrafi przepuścić połowę jego miesięcznych zarobków w tydzień. Domyślał się co w tym momencie pomyślała Amy, to samo co myślało większość osób które znał ale skoro już się przed nią otworzył i zaczął żalić chciał wyrzucić z siebie wszystko co leżało mu na sercu. O dziwo miała rację z każdą chwilą robiło mu się coraz lżej i czuł się coraz lepiej i był pewien że jest to właśnie jej zasługa. Kiedy skończył po prostu zamilkł i czekał na jej komentarz. Dziewczyna nie zamierzała go dobijać ale postanowiła, że skoro już i tak rozmawiają szczerze to powinna mu jakoś pomóc znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji. Wiedziała jednak, że Paul jest człowiekiem o wrażliwych uczuciach i bardzo emocjonalnie reaguje na wszystko co się wieje więc musiała być delikatna.

Nierealne uczucieWhere stories live. Discover now