ROZDZIAL 7

526 30 5
                                    

-Lucas chciałam cię przeprosić - zaczęłam - nie wiem o czym myślałeś, więc nie mam prawa mówić, że miałeś mnie w dupie i...

-Nie zgodzę się, możesz mówić co chcesz, ale przez całe wakacje nie myślałem o niczym innym niż o tobie, Max.

To było słodkie, ale z drugiej strony bolało w cholerę.

-Tylko - kontynuował - niezbyt wiedziałem co zrobić i bałem się, że będę natrętny, może złośliwy. Bałem się, że cię skrzywdzę jeszcze bardziej. Najwidoczniej to też Cię bolało, przepraszam.

-Lucas naprawdę doceniam to, że mi powiedziałeś, ale nie sądzę, aby nasz związek dalej miał sens...

Nawet nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Dobra, wiem, ale nie chcę przyjąć tego do wiadomości.
Lucas stał przede mną i gapił się w moją twarz. Kto by pomyślał, że jest to takie niezręczne. Chłopak był ewidentnie smutny, pewnie zszokowany, ale spokojny. Lucas zwykle zachowywał spokój w ciężkich momentach. Za to go podziwiam.

-Ale - mówiłam dalej – to nie dlatego, że jestem zła. Nic złego nie zrobiłeś. Jesteś super chłopakiem - spojrzałam mu prosto w oczy – ale nie jestem gotowa na związek, nie teraz, nie po tym co się stało z Billy’m. Przepraszam.

Zwykle, gdy patrzyłam na ludzi, potrafiłam z nich wiele odczytać. Byli jak otwarta księga, która aż się prosi o przeczytanie. Mój tata w dzieciństwie zawsze się śmiał, że mam magiczne moce, bo zawsze wiedziałam, gdy był smutny, szczęśliwy lub zły. Ale z Lucasem jest inaczej. Dużo osób uważa, że jest on pochopny i wybuchowy, ale nie. Gdy się zbliżyliśmy do siebie okazało się, że praktycznie nic o nim nie wiem. Jego jest ciężej “odczytać”. I tak było teraz. Patrzyłam na jego twarz i nie potrafiłam powiedzieć co wyraża... smutek? Złość? Zaskoczenie? Nie wiem.

-Proszę powiedz coś - odezwałam się.

Nie lubię takiej ciszy. Ja się otwieram przed ludźmi, w końcu powiem coś o sobie, a wszyscy reagują tak samo... ciszą, zawsze reagują ciszą.

-Max...

Lucas powiedział tylko moje imię. I wiecie co? W cholerę zabolało. Jego głos... Już wolałabym, gdyby mnie uderzył. Oddałabym mu i sobie poszła, ale w tej sytuacji nie wiedziałam co powiedzieć. Więc zrobiłam coś czego bardzo nie lubiłam - rozpłakałam się.
Cały czas wpatrywałam się w Lucasa twarz a z moich oczu wypływały łzy. Pojedyncze łzy.

Przytulił mnie. Czułam, jak przełyka ślinę. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział jak. Czułam to.

-Rozumiem - odezwał się po wielu minutach ciszy - że nie jesteś gotowa na związek, ja trochę też.

Ulżyło mi, naprawdę.

-Ale między nami jest ok? - zapytałam.

-Pewnie! - niemal krzyknął z radości.

Roześmiałam się. Lubię, gdy ludzie są szczęśliwi w moim towarzystwie. Wytarłam łzy i jeszcze raz go przytuliłam.

Chwilę później jako najlepsi przyjaciele wróciliśmy do salonu, gdzie czekał na nas Dustin. Zanim zdążył o cokolwiek zapytać usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przyszła reszta naszej paczki.

ELMAX: Gdzie byłaś gdy Cię potrzebowałam? - Max MayfieldWhere stories live. Discover now