ROZDZIAL 4

588 31 22
                                    

Weszłam do domu i mocno zatrzasnęłam za sobą drzwi. Czułam się fatalnie, chociaż było lepiej niż wczoraj. Wykrzyczałam całą moją złość, może nie powinnam robić tego na Lucasie, ale z drugiej strony może to dobrze, Lucas jest twardy. Później pójdę go przeprosić, jak już cała ta sytuacja ucichnie i nikt w szkole nie będzie pamiętał. Ani mi się śni iść jutro do szkoły.

Potrzebuję kawy.

Poszłam do kuchni i nalałam sobie wielki kubek kawy. Pociągnęłam duży łyk. O tak, tego mi było trzeba. Już chciałam pójść w stronę pokoju, ale usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Idźcie sobie! - krzyknęłam.

- Max, to ja El, jestem sama, chcę pogadać.

Dziwne, nie chcę z nikim rozmawiać, ale z El mogę zawsze.

Podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam. Dziewczyna bez słowa mnie przytuliła. Wtuliłam się w jej ramię. Pachniała wanilią i różą, mogłabym tulić El całe dnie, a jej zapach nigdy by mi się nie znudził.

Boże o czym ja mylę.

- Co się stało? - zapytałam.

- Co się stało? Co się stało?! Max, nawrzeszczałaś na Lucasa. Widać, że cierpisz i ty się mnie pytasz co się stało? Martwię się o ciebie.

- Nie ma o co, po prostu poniosły mnie emocje.

- To tak nie wyglądało, chcesz o tym pogadać?

- Wolę nie - nie chciałam rozmawiać, ale nie chciałam, aby sobie poszła.

- Dobrze, ale i tak zostanę - (czy El czyta mi w myślach?).

El chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do mojego pokoju. Położyła się na moim łóżku i powiedziała:

- Chodź tu do mnie, przytul się.

Chwilę później leżałam na moim łóżku, wtulona w moją najlepszą przyjaciółkę. Zaczęła głaskać mnie po włosach.

- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, Max - powiedziała dziewczyna.

- Wiem, dziękuję.

- Max, chcesz dzisiaj u mnie przenocować?

- Bardzo chętnie, chce wyrwać się z tego domu.

- Domyślam się, że jest Ci bardzo ciężko...

- Nie, tobie jest ciężko, tyle przeżyłaś, a nadal tryskasz radością.

Bolało mnie to. Nie, nie moje problemy. Bolało mnie, że El tyle przeszła, chciałabym zabrać jej trochę bólu. Nie mogłam już wytrzymać. Trzymałam łzy jak najdłużej, bo nie lubię płakać przy innych.

- Bo mam osoby, a właściwie wiele osób, które się mną opiekują.

Okay, nie wytrzymałam, rozpłakałam się. Płakałam i płakałam, a El głaskała mnie i wciąż powtarzała:

- Jestem tu, już dobrze.

W końcu poczułam się chodź trochę kochana. Czułam, że ktoś się mną opiekuje. Wiecie co sobie uświadomiłam? Zakochałam się. Tak, zakochałam się w El, mojej najlepszej przyjaciółce. A to spowodowało mi jeszcze więcej bóli, bo przecież Eleven jest z Mikiem i nigdy nie będę miała u niej szans.
Po jaki 30 minutach płakania zasnęłam.
************************************************************************************
- Max, kochanie, obudź się.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam El. Uśmiechała się szeroko.

- Jak się czujesz? - zapytała.

- Lepiej, dziękuje, że ze mną posiedziałaś. Która godzina?

- 9.00 rano.

- Matko, ale długo spałam, a miałyśmy iść do ciebie. Przepraszam, że Cię zatrzymałam.

- Nic się nie stało, to dziś idziemy do mnie?

- Pewnie, dziękuje.

Uśmiechnęłam się. Rzadko się uśmiecham, a właściwie rzadko szczerze się uśmiecham. Ale to był właśnie ten rzadki moment. El sprawiała, że czułam się szczęśliwa.
Po jakim czasie ubrałyśmy się, zjadłyśmy gofry (dobrze, że jeszcze jakieś miałam) i wyszłyśmy z domu.
Spacerowałyśmy trzymając się za ręce. Byłam taka szczęśliwa!!! Chciałabym zatrzymać czas albo spędzić resztę życia z El, ale to przecież niemożliwe.

El chodzi z Mikiem.

ELMAX: Gdzie byłaś gdy Cię potrzebowałam? - Max MayfieldWhere stories live. Discover now