Jedenaście

568 31 18
                                    

☀️☀️☀️
Słów: 1300
☀️☀️☀️

„Chodź Harold, Harold, należy nam się!"

Było ostatnim racjonalnym zdaniem jakie powiedział Louis, zanim wparował do klubu jak na swoje i pochłonął pięć shotów naraz.

Trochę bałem się wypić choćby jednego, kiedy mój współlokator był w takim stanie, ale w pewnym momencie Lou podszedł do mnie i poprosił tym swoim cieniutkim głosikiem żebym z nim zatańczył, a ja spojrzałem na inne pary na parkiecie ocierające się każdym kawałkiem skóry i uznałem że żeby wytrzymać takie napięcie, będę koniecznie potrzebował pomocy. Dlatego przytaknąłem do szczerzącego się szatyna, ściskającego moje palce i przechyliłam głowę trzykrotnie, wlewając w siebie trzy niewyobrażalnie cierpkie kieliszki.

Louis kiedy tylko wszedł na podświetlone kwadraty na podłodze, zaczął w jakiś dziwny, nieokreślony sposób podrygiwać i skakać. Przypuszczam że nawet nie skakał do muzyki która dudniła z głośników, wypalając bębenki uszne.
On tańczył do muzyki, która huczała w jego głowie.

Poczułem świdrujące spojrzenie tych niebieskich oczu, kiedy stanął naprzeciwko mnie i podrygując jakby miał mini wstrząsy padaczkowe, położył moje dłonie nisko na swoich plecach, a po mnie przebiegł dreszcz, kiedy dotykałem opuszkami palców jego szerokich pośladków.

Shoty powoli odbierały mi świadomość, więc zarzuciłem moim nogom jakiś jeden, nie za trudny rytm i skupiłem całą uwagę na dłoniach, zjeżdżających po mojej talii, muskających żebra i wpadających z powrotem w zagłębienie szyi, by wspiąć się we włosy. Przymknąłem oczy, starając się nie wywrócić, ale pod palcami poczułem w pewnym momencie coś innego. Uniosłem dłonie trochę wyżej, w razie gdyby okazało się że zjechałem za nisko na jego pośladkach, ale one w ogóle nie były na pośladkach chłopaka. Otworzyłem oczy, by poczuć okropne gorąco w dole ciała i palące policzki, a także Louisa stojącego tyłem do mnie, przyklejonym tymi wielkimi pośladkami do mojego krocza.
Jego palce wsunęły się w moje włosy, kiedy nachyliłem się do jego ucha.

– Myślałem że jesteś hetero – jęknąłem na ostatnim słowie, kiedy szatyn wygiął się i pociągnął za moje kosmyki wyrywając je spod bandamy. Czułem ból w spodniach i wiedziałem, że będę się okropnie wstydził, jeśli tylko Lou nie przestanie tańczyć.

I ku mojemu rozczarowaniu, Louis przestał tańczyć i odwrócił się do mnie przodem, a ja mimowolnie pociągnąłem go za cienki t-shirt, odrobinę w swoją stronę.

– Wiesz Harold, czasami pociągają mnie nawet jednorożce, musisz mi to wybaczyć.

Na mój język ze śliną napłynęło pytanie, dlaczego więc nadal tu ze mną stoi, a nie pójdzie poszukać jakiejś nawalonej laski, ale nie wypowiedziałem go. Chciałem zatrzymać przy sobie Louisa, nacieszyć się nim, póki mi nie odmawiał.

Dlatego zapragnąłem wybadać grunt.
Sprawdzić, gdzie tym razem jest granica.

W końcu nigdy nie widziałem pijanego Louisa. Nie znałem go...

Pochyliłem się do niego, kiedy wykręcił głowę w stronę baru i wyrwał mi się z rąk, a z nim moje resztki pewności siebie.

Widziałem jak przechyla kolejne kieliszki i skierowałem się do łazienki, by uporządkować wszystkie niedokończone sprawy, z którymi mnie zostawił.

A jakby tego nie było dość, po krępującym obciąganiu w łazience do której wciąż dobijali się kolejni rzygający ludzie, wszystkie moje wcześniejsze lęki zmaterializowały się, kiedy tylko podszedłem do baru, by zasilić unoszącą mnie w błogości chmurkę alkoholu, a Louis kilka stołków dalej opowiadał jakąś nieskładną, wyssaną z palca historię ze swojego życia jakiejś dziewczynie, a ona już prawie wisiała na jego ramionach, zahipnotyzowana jego poruszającymi się wargami.

❝ Hello my sunshine ❞Where stories live. Discover now