9 - Tete-a-tete

522 47 64
                                    


      Severus nie wahał się tamtego wieczoru sięgnąć po butelkę Ognistej Whisky. Świadomy tego, że sobotni poranek zapewne będzie wyjątkowo się mu dłużył, nalał sobie obfitą ilość alkoholu do szklanki. Gdyby stwierdzić, że był w tamtym momencie zdenerwowany, rozgoryczony i zawiedziony, zapewne nie oddałoby to w pełni jego dziwnego stanu. Tkwił w niezrozumiałym dla siebie zawieszeniu pomiędzy pragnieniem a decyzjami, które wiedział, że powinien podjąć, zderzając się z rzeczywistością.

      Drażniło go, że nadal tak mało wiedział o Kallisto, a właśnie przez to, coś popychało go do tego, aby poznać ją znacznie lepiej. Jako dawny szpieg i Śmierciożerca podświadomie nie tolerował luk w informacjach na temat ludzi, którzy go otaczali. Zwyczajnie przywykł do tego, że musiał wiedzieć wszystko o wszystkich. Tego właśnie od niego wymagano. Niewiedza przyprawiała go o silny dyskomfort i poczucie zagrożenia. Sytuację pogarszała jeszcze świadomość, że Rowle nie była mu kompletnie obojętna. Brzydził się sobą, kiedy tylko na myśl przychodziły mu wszystkie momenty, kiedy nie mógł oderwać od niej wzroku.

Doprowadzała go do skrajnej złości i irytacji, ale również potrafiła całkowicie go zaskoczyć i wprawić w oniemienie. Sam nie wierzył w to, że w tak krótkim czasie ta kobieta była w stanie wywołać u niego emocje, o których powoli zapominał, coraz bardziej obojętniejąc na otaczający go świat.

Nie chciał nawet myśleć o tym, że Rowle zapewne była idealną partnerką do naukowej dysputy. Musiał jej przyznać, że pomimo infantylnego zachowania, zdawała się mieć niezwykle wartki umysł. A przede wszystkim posiadała rozległą wiedzę o dziedzinach magii, o których nawet nie słyszał, do czasu jej pojawienia się.

      Severus niemal zakrztusił się alkoholem, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. W ciągu kilku sekund doprowadził się do względnego porządku, aby sprawdzić, kto jest niezapowiedzianym gościem. W progu jego kwater zastał woźnego Hogwartu, Argusa Filcha, mężczyznę średniego wzrostu, o pomarszczonej, niesymetrycznej twarzy, ciemnych, nieułożonych włosach i ponurym spojrzeniu bladych oczu. Na jego ramieniu siedziała piękna sowa, którą Snape rozpoznał od razu. Był to jeden z ptaków Malfoyów.

– Zdaje się, że poczta zabłądziła w drodze do lochów – wychrypiał, uśmiechając się krzywo woźny.

– Dziękuję – odparł oszczędnie Severus, dziwiąc się, że ptak nie dotarł do jego komnat. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem mógł być młody wiek sowy lub dziki apetyt Pani Norris. Sam nie wiedział, co było w tym przypadku gorsze.

Wrócił do swojego salonu już z listem w ręce i usiadł ciężko na stosunkowo małej, twardej kanapie. Nie obudziło się w nim zbyt wiele entuzjazm, gdy zobaczył na kopercie swoje imię i nazwisko zapisane zgrabnym pismem Narcyzy. Otworzył list pewnym ruchem i chwycił w palce równo przycięty pergamin. Pani Malfoy zapraszała go na herbatę w niedzielne popołudnie.

_____


      Wieczór był zdecydowanie spokojniejszy niż umysł Seversusa, pełen pytań bez odpowiedzi. Snape złapał się nawet na tym, że ponownie kalkulował w głowie prawdopodobny przebieg spotkania i zastanawiał nad tematami, które mogły się na nim pojawić. W czasie wojny robił to na tyle często, że stało się to jednym z jego nieprzyjemnych nawyków. Teraz jednak, kiedy szedł już żwirową ścieżką prowadzącą do Malfoy Manor, chciał się uspokoić i skupić, aby przygotować się na konfrontację z Narcyzą, ale i być może Kallisto.

      Nie chciał widzieć tego wieczoru Rowle. Na pewno nie tak szybko po ostatnim spotkaniu. Żałował zbyt wielu rzeczy, które robił w jej obecności, żeby mieć siły na częste widywanie tej kobiety. Prowokowała u niego reakcje, których zdążył oduczyć się przez ostatnie kilka lat od zakończenia wojny. Najbardziej jednak niepokoiło go, że spotkania z Kallisto w niezrozumiały dla niego sposób, przywoływały jego wspomnienia z czasów służby Voldemortowi. Rowle miała w swoim przysposobieniu coś, co nie dość, że niezwykle kojarzyło mu się ze specyficznym środowiskiem młodego pokolenia Śmierciożerców i sympatyków Czarnego Pana, ale i wywoływało u niego emocje tak silne, jak tylko te, które towarzyszyły mu w czasach walk czarodziejów. Severus nie potrafił zaakceptować faktu, że właśnie to był główny powód, przez który był tak silnie przez osobowość Kallisto przyciągany.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz