5 - W samą porę

669 56 58
                                    



      Po opuszczeniu gabinetu dyrektora Severus nie zadawał Lucjuszowi pytań dotyczących tamtej rozmowy. Niespodziewanie poczuł ogarniające go zmęczenie, mające związek z przebiegiem poprzedniej nocy. Mruknął kilka słów na pożegnanie Malfoyowi i ruszył w stronę swoich komnat. Temat Rowle nie dawał mu jednak spokoju całą drogę. Próbował zrozumieć, dlaczego istnienie Kallisto było przez tyle lat ukrywane przez Lucjusza i jego rodzinę. W ciągu całej ich znajomości nigdy wcześniej jej nie spotkał, a przynajmniej sobie tego nie przypominał. W dodatku usilnie próbowali zataić, co sprawiło, że została odesłana do Anglii pod protektorat Malfoyów. Próbowali znaleźć jej pracę, niefortunnie dla niego, na pozycji nauczyciela OPCM-u. Oznaczało to, że jej pobyt miał się przedłużyć na co najmniej nadchodzący rok. Słowa dyrektora jednak cały czas huczały Mistrzowi Eliksirów w głowie. „Zważając na przeszłość panny Rowle, absolutnie nie nadaje się ona do pełnienia nauczycielskich obowiązków". „Panna Rowle jest zagrożeniem dla uczniów". Cały czas słyszał te zdania obijające się w jego umyśle. Nie mógł stwierdzić, co dokładnie Dumbledore miał na myśli, jednak najwyraźniej musiał wiedzieć zdecydowanie więcej niż on. Wchodząc do swojego gabinetu, Snape postanowił, że porozmawia na ten temat z dyrektorem. W ten sposób powinien dowiedzieć się znacznie więcej niż od całego rodu Malfoyów i Kallisto razem wziętych.

Pergamin leżący na jego biurku szybko wyrwał go z rozmyślań. Lista eliksirów do sporządzenia na nadchodzący rok szkolny, napisana przez Pomfrey liczyła tak wiele pozycji, że Severus mógł tylko ciężko westchnąć i udać się w stronę kwater, aby się odświeżyć i przebrać, po czym ruszyć do pracowni i przez najbliższe kilka dni jej nie opuszczać.


      Ingrediencje szybko zaczęły się kończyć. Minęły zaledwie trzy dni od powrotu Snape'a z Malfoy Manor, kiedy zrozumiał, że wizyta na Pokątnej stała się nieodwołalna. Nie znosił, kiedy coś przerywało mu pracę, zwłaszcza kiedy było to coś tak trywialnego jak szybko topniejące zapasy składników do eliksirów. Musiał uzbroić się w ostatnie pokłady cierpliwości, zakończyć dotychczasowe warzenie i wybrać się ponownie za zamek, aby męczyć się z szarańczą uczniaków robiących zakupy na ostatnią chwilę na magicznej ulicy.

Opuścił zamek z niosącym go przez błonia zirytowaniem. Nie potrzebował wiele czasu, aby wyjść poza teren Hogwartu i aportować się do wąskiej uliczki niedaleko Dziurawego Kotła. Mimo że zegar wybijał zaledwie piętnastą, z daleka mógł usłyszeć harmider, który panował w pubie. Snape zacisnął usta, wchodząc do knajpy. Trafił na zdecydowanie najgorszy możliwy moment. Wewnątrz zanosiło się na bijatykę. Nie zdążył nawet przekroczyć progu obiema stopami, kiedy mężczyźni rzucili się na siebie z pięściami. Spora grupa wstawionych magów dołączyła do nich, podsycając jedynie konflikt. Zaczęły się przepychanki w tłumie, kiedy ktoś został odepchnięty i upadł na brudną posadzkę, śmiejąc się w głos. Severus spojrzał kątem oka na kobietę i skrzywił się z niechęcią. Szybko podszedł do czarownicy i spojrzał na nią z góry.

– Rowle, dlaczego ten widok wcale mnie nie dziwi? – burknął nieprzyjemnie i złapał ją za wyciągniętą w jego stronę rękę. Ze skwaszoną miną pomógł jej wstać.

– Severusie, nie spodziewałam się ciebie tutaj spotkać. – Uśmiechnęła się szeroko, strzepując pył ze swojej szaty, po czym szybko wygładzając materiał dłonią. – Pojawiłeś się w samą porę.

– W samą porę na co? – Zmierzył ją z niezadowoleniem, jednak nie było dane jej odpowiedzieć.

Barman Tom potrącił ich ramieniem, kiedy wypadł zza lady, aby opanować bijatykę. Kallisto wpadła na stojącego przed nią Severusa. Korzystając z okazji, złapała go za materiał rękawa i pociągnęła w bok, ruszając szybko w stronę wyjścia.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz