48. OPISÓWKA, Blaise, [Blaise/Gin]

973 56 58
                                    

• • •

Pod Trzema Miotłami roiło się od uczniów Hogwartu. Lokal zapełniony był niemal do ostatniego miejsca. Przy barze koczował Ernie Macmillan z Milicentą Bulstrode oraz jego przyjaciółki z domu, Hannah Abbott i Susan Bones, które pomagały ślizgonce go ogarniać, bo prawdopodobnie przesadził z ognistą whisky. Ginny siedziała natomiast grzecznie przy stoliku, pisząc z Pansy o stylówie Blaise'a, który odstrzelił się w ten dzień jak woźny na Dzień Nauczyciela. Wyglądałby naprawdę przyzwoicie, gdyby nie gips wystający z jego buta całkowicie zakryty podpisami wszystkich ślizgonów. Miał właśnie bekę z Macmillana i nie omieszkał głośno skomentować jego stanu, co nie bardzo podobało się Milicencie, do której dobierał się puchon, nie zważając na wszystkich wkoło. Ginny uśmiechnęła się do ślizgona, kiedy po złożeniu zamówienia przytuptał do stolika, który im zajęła.

- Śmiejesz się ze mnie - burknął, siadając obok niej. Zdawał sobie sprawę z tego, że wyglądał jak kaleka, ale mogłaby okazać chociaż trochę współczucia.

- Po prostu zastanawiam się, kto ci narysował tego dużego kutasa - powiedziała, zmuszając się do tego, by zachować poważną minę.

- A jak myślisz? - zapytał, opierając kule o ścianę za nimi. - Na pewno zgadniesz.

- Nie wiem - powiedziała szczerze. - Albo Malfoy albo Nott. Chociaż Higgs też ma takie głupie pomysły, a Pucey ogólnie ma narąbane. Wykluczam Goyle'a, ale biorę też pod uwagę Parkinson - powiedziała poważnie, zastanawiając się nad tym głośno. Pasowało jej to praktycznie do każdego ślizgona.

- Teodor stwierdził, że chociaż przez chwilę będę miał dużego kutasa przy sobie - prychnął Blaise, opierając się łokciami na stole. Kiedy okazało się, że narysował to niezmywalnym atramentem, miał go ochotę kopnąć za to w jaja, ale jedną nogę miał nie do końca sprawną, więc wolał nie ryzykować.

- No tak - zaśmiała się pod nosem - No co? - mruknęła cicho, kiedy spojrzał na nią obrażony.

- Ile piw dziś ze mną wypijesz, co? - zapytał, obserwując Madame Rosmertę, która zmierzała w ich kierunku z tacą, na której znajdowało się ich zamówienie.

- Jedno - powiedziała zdziwiona. - I będę siedziała cichutko jak myszka, żebyś uznał, że jestem nudna jak flaki z olejem i szkoda marnować na mnie swój czas - dodała, szczerząc się jak głupia. Zgrywała się, bo ogólnie jest znana z tego, że buzia jej się nie zamyka i potrafi przegadać każdego.

- Dziękujemy - powiedział Blaise uprzejmie, kiedy właścicielka położyła przed nimi dwa kufle z kremowym piwem i życzyła im przyjemności. - To że nie jesteś nudna już wiem - zwrócił się do swojej towarzyszki, po czym stuknął swoim kuflem o jej. - Twoje zdrowie, kłapouszku.

- Jak nie przestaniesz sypać w moim kierunku tych swoich dziwnych zwrotów, to naprawdę więcej się z tobą nie spotkam, Blaise - powiedziała zażenowana, po czym upiła trochę piwa. Na początku było to nawet zabawne, ale coraz bardziej działało jej to na nerwy.

- Czyli nie zakładasz, że to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie - zauważył, kiwając z uznaniem głową. - Gdybym nie miał nogi w gipsie, odwaliłbym ci teraz na tym stole jakiś taniec zwycięstwa, przysięgam.

- W takim razie cieszę się, że mój brat tak cię poturbował, później mu za to podziękuję - uśmiechnęła się słodko, opierając się o tył kanapy.

INSTAGRAM STORIES - HOGWARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz