1 - Lucjusz bywa nadopiekuńczy

1.9K 89 44
                                    


       Spóźnienie Severusa Snape'a nie mieściło się w granicach mody, tym bardziej dobrego smaku. Chciał po prostu niepostrzeżenie pojawić się w posiadłości Lucjusza, tak późno, jak tylko to było możliwe, później przywitać się z przyjacielem, aby udowodnić swoją obecność, a następnie wytrzymać do momentu, kiedy wreszcie pozwolą mu wrócić do siebie. Nie znosił pojawiać się na bankietach Malfoyów. Szczególnie na organizowanym corocznie balu letnim.

Zwykle odbywał się on na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy to Mistrz Eliksirów zdecydowanie bardziej wolał przygotowywać się na kolejny ciężki rok nauczania czarodziejskiego narybku w zapyziałym zamku niż tracić czas pośród arystokratycznych snobów, którzy woleli ignorować jego istnienie. Severus był pewien, że gdyby nie przegrany zakład, w tym roku nie zagościłby w Malfoy Manor w ten feralny dzień nawet na godzinę.


       Dwór oświetlony był setkami magicznych lampionów, które unosiły się kilkanaście cali nad ziemią. Już ze ścieżki prowadzącej do wejścia słychać było odgłosy instrumentów oraz lekki szum rozmów. Kiedy Snape wszedł do budynku, powitał go niskim skłonem skrzat, informując mężczyznę, gdzie odnajdzie gospodarzy. Trzydziestolatek skierował się w stronę salonu, subtelnie poprawiając materiał swojego najlepszego surduta. Jeszcze w holu pełnym magów napotkał Narcyzę, która uśmiechnęła się uprzejmie na jego widok i pozwoliła mu ucałować swoją dłoń. Wyglądała wyjątkowo eterycznie tego wieczoru. Włosy o odcieniu zimnego blondu misternie spięte były z tyłu jej głowy, a jasnobłękitna suknia jedynie rozjaśniała i tak porcelanową skórę pani Malfoy. Severus wymienił z nią kilka niezobowiązujących zdań, a później zapytał o samopoczucie. Przyglądając się jej, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś ją martwiło, jednak kobieta cicho zaprzeczyła i poradziła udać się do salonu. Starał się nie być nachalny tego wieczoru, więc pozwolił się zbyć i posłuchał byłej panny Black, udając się dalej w poszukiwaniu Lucjusza.

       Zacisnął szczęki, kiedy jego oczom ukazało się ogromne pomieszczenie pełne czarodziejskiej arystokracji, urzędników Ministerstwa oraz innych zacnych i wpływowych gości. Wyprostował się jeszcze odrobinę, o ile to było w ogóle możliwe i ruszył przed siebie, czując liczne ukradkowe spojrzenia posyłane w jego stronę. Błądził przez chwilę między licznymi, elegancko i zapewne niezwykle drogo odzianymi gośćmi, gdy jego wzrok przykuła kobieta w jedwabnej, czerwonej sukni. Widział jedynie jej plecy, jednak to wystarczyło mu, aby stwierdzić, że rozmawiała z nikim innym, jak z samym Lucjuszem. Niezwłocznie ruszył w tamtą stronę, przypominając sobie nagle o lekkiej niechęci do stylu bycia Malfoya.

Blondyn zauważył go, zanim Snape zdążył do niego dotrzeć i przeniósł wzrok ze swojej towarzyszki właśnie na Severusa, uśmiechając się jednym kącikiem ust. Za spojrzeniem Malfoya podążyła kobieta w czerwonej sukni, która wcześniej przykuła uwagę czarnowłosego. Spojrzała na niego z zaciekawieniem i dopiero teraz Snape mógł stwierdzić, że była dokładnym przeciwieństwem Narcyzy. Ciemne, falowane włosy opadały luźno na jej nagie ramiona, skóra miała znacznie zdrowszy odcień, usta podkreślała burgundowa szminka, a szare, inteligentne oczy bez skrępowania przyglądały mu się badawczo. Stanął przy przyjacielu i dopiero teraz dostrzegł towarzyszącego mu, dziesięcioletniego Dracona ubranego w dziecięcy garnitur i nerwowo przestępującego z nogi na nogę. Młody Malfoy skinął mu głową, jednak Severus od razu przeniósł spojrzenie na Lucjusza.

– Widzę, że jednak raczyłeś się pojawić – skwitował go blondyn, splatając dłonie za plecami.

– Jak widać – rzucił kwaśno Severus.

– Kallisto, poznaj Severusa Snape'a. – Malfoy zwrócił się z dziwną miną, wyrażającą więcej niezadowolenia niż zwykle, w stronę kobiety, która nadal uważnie przyglądała się czarnowłosemu. – Severusie, bądź uprzejmy, to wieloletnia przyjaciółka rodziny oraz moja, Kallisto Rowl. – Lucjusz spojrzał kątem oka na obojętną twarz Severusa, stojącego obok.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғWhere stories live. Discover now