Rozdział 21

10.1K 253 48
                                    

Z impetem wpadłam do szpitala biegnąc w stronę sali operacyjnej gdzie o życie walczyła Christopher. Nogi mnie strasznie bolały, a serce zaczęło szybciej i głośno bić bojąc się, że coś mogło mu się strasznego stać. Słyszałam wołanie Amandy, która przywiozła mnie tutaj od razu kiedy odzyskałam przytomność, ale nawet się nie odwróciłam do niej. Zderzyłam się z kilkoma pacjentami i pracownikami szpitala. Patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale mnie to nie obchodziło musiałam jak najszybciej się znaleźć blisko Christophera i dowiedź się, czy wszystko z nim dobrze. Zatrzymałam się tuż przy lekarzu, który wychodził właśnie ze swojego gabinetu. Spojrzał na mnie marszcząc przy tym brwi. Oddychałam tak szybko, że mogła bym spaść na zawał serca

- Czy w czymś pomóc? – odezwał się mężczyzna do mnie. Przytaknęłam głową.

- Ch...Chri...stop...her. – wydusiłam z siebie. Mężczyzna podszedł do automatu z wodą i nalał do białego plastikowego kubeczka zimnej wody. Podszedł do mnie i wręczył mi go do dłoni. Z skinieniem głowy podziękowałam mu i wypiłam całą zawartość za jednym razem. – Przywieziono tutaj Christophera Carsona i chciałabym wiedzieć co z nim.

- Jest pani z rodziny pacjenta? - uniósł brwi.

- Tak, jestem jego żoną. - odpowiedziała od razu.

- Rozumiem. - przytaknął głową i spojrzał na swoje dokumenty trzymające w dłoni. Zgniotłam w jednej dłoni plastik i wyrzuciłam do małego kosza, który stał w rogu.

- Odbyła się jego pierwsza operacja, ale to niczego nie dało. – spojrzałam na niego. – Zrobimy kolejną operacje. - otworzyłam usta.

- Co takiego się wydarzyło, że mój mąż trafił do szpitala? – rozłożyłam ręce załamana odpowiedzią lekarza. Lekarz miał mi już odpowiedzieć na pytanie, ale powstrzymała go od tego młoda spanikowana pielęgniarka.

- Panie doktorze. – odwrócił się do niej. – Wzywają pana na sale, szybko. - biegiem udała się  stamtąd skąd wróciła. Lekarz nie czekając ani chwili dłużej także zaczął się kierować w tą samą stronę co pielęgniarka.

- Niech mi pan powie co z moim mężem! – pod wpływem mojego krzyku zatrzymał się w miejscu i odwrócił się do mnie. Wszyscy patrzyli na mnie i na mężczyznę stojącego przede mną. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą, ale nie miałam czasu sprawdzić do kogo należą. Ważny jest Christopher. Lekarz zrezygnowany podszedł do mnie.

- Jego życie jest zagrożone. – powiedział poważnie. Otworzyłam szerzej oczy.  Przyłożyłam dłoń do serca czując kolejny ból. – A teraz pozwoli pani, ale muszę uratować życie pani mężu. – po tych słowach mężczyzna odszedł zostawiając mnie ze swoimi myślami. Czyli ta spanikowana pielęgniarka wołała go do Christophera. Poczułam w swoich oczach łzy. Oparłam się plecami o ścianę i osunęłam się po niej. Poczułam czyjeś ciepłe ramiona obejmując mnie mocno.

- Nie.– pokręciłam głową. – To nie mogło wydarzyć się na prawdę. – powiedziałam do siebie będąc nie obecna z Amandą.

- Cii. – szatynka kołysała mnie i uspakajała gładząc po głowie. – Będzie dobrze. - szepnęła w moje włosy.

- On musi żyć. – objęłam ją mocno, czując jak więcej łez wypływa z moich oczów.

- Będzie żył, bo cię kocha.  Ma dla kogo żyć. - zamknęłam oczy sądząc, że jak je potem otworzę wszystko zniknie i nie będę musiała martwić się, że ten koszmar stał się prawdziwy. Jednak bez szans. Koszmar stał się rzeczywistością.

****

Pięć godzin siedzieliśmy wszyscy zniecierpliwieni, nie wiedząc co ze stanem Christophera. W głowie tylko mam słowa lekarza, który go operuje. Jego życie jest zagrożone. Schowałam twarz w dłoniach. Pięć godzin go operują, które mogą go uratować, albo i nie. Te pięć godzin to dla mnie wieczność zwłaszcza, że boje się, że go już nigdy nie zobaczę. Zaczynasz czuć coś do niego. Zaczynam? Boże ja chyba zaczynam się w nim zakochiwać. Jeszcze najgorsze jest to, że on tam leży i walczy o życie, a ja nie mogę nawet mu powiedzieć co do niego czuje. Boże spraw by wyszedł z tego cały i nie było żadnej komplikacji podczas operacji. Amanda, zostawiła mnie na chwilę samą, żeby przynieść mi coś do jedzenia. Jednak ja nie będę mogła nic przełknąć wiedząc, że mój mąż tam leży na sali operacyjnej. Na nic były moje protesty bo jej zdaniem powinnam jeść, gdyż wyglądam jak szkielet, a Christopher nie chciałby żebym przez niego wpadła w anoreksje.

Tajemnice Christophera ✅Where stories live. Discover now