Rozdział 2

21.7K 597 313
                                    

Wyłączyłam budzik, który już od kilku minut dzwonił. Przykryłam się kołdrą, aż pod czubek głowy, nie chcąc jeszcze wstawać. Takk dobrze mi się spało. Nic nie miałam przecież do roboty dzisiaj. Zaraz. Zapomniałam, że miałam się spotkać z Christopherem. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na zegarek elektryczny na szafce nocnej. 13:40? Tak długo spałam? Łał! Tyle, że i tak się nie wyspałam. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie wysypiam się tak porządnie, a przecież nikt mnie nie budzi, nie słyszę żadnych hałasów, a mimo to czuję senność cały czas. Z westchnieniem wstałam z łóżka i udałam się do szafy by wybrać jakiś strój na dzisiejsze spotkanie. Wybór padł na białą koszulkę wykonaną z koronki, czarne spodnie i dżinsową kurtkę. Zabrałam jeszcze ze sobą czarny komplet koronkowej bielizny i udałam się do łazienki. Postanowiła wziąć gorący prysznic, żeby odgonić od siebie myśli o problemach rodziców. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że mój ojciec musiał zamknąć swoją firmę, którą zarządzał przez ponad pięć lat. Dziadek nie lubił i nadal nie lubi mojego taty, bo jego zdaniem, odebrał moją mamę jemu i nas. Ja jednak nie mam za złe rodzicom, że wybrali Nowy Jork niż Polskę, tutaj poznałam Lily, z którą siedemnastu lat się przyjaźnie. Wyłączyłam wodę w prysznicu i wyszłam z niego wcześniej zakładając na siebie puchaty i biały ręcznik. Podeszłam do wielkiego lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Chciałabym się zatrzymać na osiemnastce, być młoda i piękna do końca życia. Jak wampiry, które żyją wiecznie i się nie starzeją. To tylko fikcja Sarah. Mój głosik miał racje. Przecież to tylko bujda i żadne wampiry, czy wilkołaki nie istnieją. Odszukałam w swojej kosmetyczce puder, który zawsze używałam rano. Płatkiem wacików zaczęłam rozsmarowywać go po całej swojej bladej twarzy. Następnie wzięłam jakieś cienie, które nie były drogie i pomalowałam swoje powieki. Na końcu wydłużyłam swoje rzęsy i pomalowałam usta kredką w kolorze kremowym. Zastanawiałam się, dlaczego Christopher chciał się ze mną spotkać. Co chciał mi powiedzieć? Nie wydaje mi się, że mógłby zainteresować się taką dziewczyną jak ja. Przestań pieprzyć! Jesteś piękna. Pokręciłam głową i spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie. Nigdy się nie uważałam za atrakcyjną kobietę. Co prawda dbałam o swój wizerunek, ale nie tak przesadnie. Mój codzienny makijaż zawsze był delikatny składający się z pudru, jasnych cieni, tuszu do rzęs i lekkiej szminki, czy kredki. Jedynie tylko na imprezy, lub przyjęcia stroiłam się bardziej, bo w końcu na niektórych bankietach można było się spodziewać fotografów. Nieraz tata zabierał mnie i mamę na takie przyjęcia. Odłożyłam wszystkie swoje kosmetyki na miejsce i zeszłam na dół do kuchni, by sprawdzić, czy moi rodzice już wstali. W pomieszczeniu zastałam tylko mamę, która jak zwykle gotowała przepyszne śniadanie, a raczej obiad. Na śniadanie niestety nie zdążyłam przez moje zmęczenie. Objęłam ją od tyłu i złożyłam pocałunek na policzku.

- Ktoś tu ma dobry humor. - usłyszałam jej melodyjny głos, a potem śmiech. Przechyliłam głowę w bok marszcząc brwi.

- Ja zawsze taki mam. - oderwała na pięć sekund wzrok od garnka i spojrzała na mnie.

- Ale  masz jeszcze lepszy od tamtych pozostałych. - wzruszyłam ramionami i spojrzałam  na pozostałe naczynia na palniku. W patelni  smażyło się  mięso, które moja mama musiała kupić dzisiaj rano. W jednym garnku był długi makaron, a w ostatnim sos. Będzie spaghetti. - pomyślałam. Pycha, uwielbiam! Mama miała racje z moim charakterem. Nie zawsze chodziłam uśmiechnięta, czy spokojna. Czasami zdarzało mi się być naburmuszoną bez żadnej przyczyny, czy powodu. Po prostu miałam taki charakter po moim dziadku, który właśnie był zimny dla innych, nie wliczając w to swojej rodziny. Położyłam rękę na ramieniu mamy.

- Idę na spotkanie. - rzekłam nie odrywając wzroku od sosu, którego mieszała.

- Na spotkanie z Christopherem Carsonem?  - przytaknęłam. - Nie boisz się?

Tajemnice Christophera ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz