Rozdział 7

17.6K 408 95
                                    

Najgorsze na weselach było żegnanie i dziękowanie gościom za przybycie na nasz najważniejszy dzień. Gdyby to był mój najważniejszy dzień w życiu nie zrobiłabym takiej kwaśnej miny, jak w tej chwili. Jednak to nie ja sobie życzyłam pierścionka z wielkim diamentem i złotej obrączki. Cud było tym, że chociaż przyjęcie weselne wyglądało tak jak sobie ja zaplanowałam w dzieciństwie. Wraz z moimi rodzicami staliśmy przy wejściu sali i po kolei dziękowaliśmy gościom jakby od tego zależało nasze życie. Mój mąż poczuł się jak u siebie i szczęśliwy rozmawiał z moją rodziną jak i swoją. Dziwne było to, że nie zauważyłam jego rodziców i rodzeństwa. O ile ma jakieś. Patrzyłam zniesmaczona na ten jego cały teatrzyk udającego wspaniałego świeżo poślubionego męża. Prychnęłam i spojrzałam na swoją starszą siostrę, która stała przede mną z uniesioną brwią. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej chodzi. Gestem głowy wskazała na róg za ścianą, za którą nikt nas nie usłyszy. Ramię w ramię udaliśmy się w tamtą stronę, żeby na spokojnie porozmawiać.

- Co cię gryzie? - zapytała od razu.

- Co ma mnie gryźć? - wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że przed Clarie, niczego nie ukryje, ale to całe małżeństwo przez jakiś czas muszę zataić przed bliskimi. Prawdę o małżeństwie.

- Obserwowałam cię przez całe przyjęcie. - wyjęła ze swojej kopertówki paczkę papierosów i odpaliła jednego od razu zaciągając się nim. Obserwowałam jak wydmuchuje dym, który zgromadził się w jej buzi. - Nie wyglądałaś na zbyt szczęśliwą. - spojrzała na mnie. - Ten ślub był prawdziwy?

- Oczywiście, że tak. - pisnęłam. - Dlaczego sądzisz, że było inaczej? - w myślach obgryzałam swoje paznokcie z nerwów, że moja siostra może być za bystra dochodząc sama do prawdy.

- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Po prostu martwię się o ciebie. - zaciągnęła się po raz ostatni i wyrzuciła papierosa do popielniczki, która leżała na stoliku. - Wiesz, że skrzywdzę każdego kto choćby cię tknie lub skrzywdzi. - w jej oczach zobaczyłam szczerość i gniew. Clarie, jako najstarsza ubzdurała sobie, że to ona będzie mężczyzną w rodzeństwie. Szkoda, że rodzice nie postarali się jeszcze o syna, przynajmniej miała bym starszego lub młodszego brata. - Chodźmy. - chwyciła mnie pod ramię ciągnąc do rodziców i Christophera. - Pora na twoją podróż poślubną. - przewróciłam oczami na wspomnienie o jeszcze jednym cyrku. Na pewno nie oddam się mu tak łatwo dzisiaj. W ogóle nie zamierzam uprawiać z nim seksu, bo mnie kompletnie mężczyzna nie interesuje. I tak uważasz, że jest piekielnie seksowny. Już wolałabym umrzeć niż przyznać, że pociąga mnie jego uroda.

***

Godzinę temu wyjechaliśmy z przyjęcia, które na moje szczęście  skończyło się już. Pożegnałam się ze swoimi siostrami, szwagrami i rodzicami. Obiecałam im, że po podróży odwiedzę ich jak najszybciej. Mam nadzieje, że ta podróż nie potrwa długo i będę mogła w spokoju zamknąć się w swoim pokoju i wychodzić dopiero z niego jak Christophera, nie będzie w domu. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, bo mój drogi mężulek nie raczył wspomnieć mi o tym. Towarzyszył nam ochroniarz Christophera, Arthur White. Wysoki szatyn z ciemnymi oczami i lekkim zarostem. Jego budowa ciała było podobna do mojego męża, ale gdy zerknęłam na chwilę na klatkę piersiową męża, która była zasłonięta biała koszulą od garnituru stwierdziłam, że to Chris, ma bardziej wyrzeźbioną niż Arthur. Chciałabyś ją dotknąć. Boże nie! O czym ty myślisz Saro? Pamiętaj, że to przez niego twoje wszystkie plany legły w gruzach i wszystko co sobie do tej pory zaplanowałaś już nie wypali. Poczułam jak Christopher, chwyta moją dłoń. Spojrzałam na jego gest. Przyłożył moją dłoń do swoich ust i pocałował wierzch dłoni. Spojrzał w moje niebieskie oczy i uśmiechnął się. Myśli, że kilka miłych słówek, które czasami mi powie, albo, że będzie się tak potulnie zachowywał to wpadnę mu w ramiona jak jakaś zakochana nastolatka. Jesteś jeszcze nastolatką, masz dziewiętnaście lat. Matko święta! Mój umysł ma racje. Wyszłam za dużo starszego od siebie mężczyzny o którym nic kompletnie nie wiem. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i przysunęłam się bliżej swoich drzwi, odwracając wzrok na szybę. Niech ten dzień już się skończy.

Tajemnice Christophera ✅Where stories live. Discover now